III. Córki Afrodyty

182 13 3
                                    

-Penny...PENNY!

-Jeszcze 5 minut...

Ktoś zepchnął mnie z łóżka. Gdy poczułam bliskie i bolesne spotkanie z podłogą jęknęłam i wygięłam się w łuk.

-Za co?

-Macie gości a ty śpisz.

Zerwałam się na równe nogi, no dobra do pozycji siedzącej. W pokoju siedział Will z książką i Leo oparty o ścianę. Mój brat kucał koło mnie.

-Co tu robicie?

-Nie powiedziałeś jej... kochanie?- Will powiedział ostatnie słowo przeciągle patrząc na Nica.

-Kochanie? Czy wy jesteście...?- zaczerpnęłam głośno powietrze.- Czemu nic nie mówiłeś?

-Po co?- wyszeptał

-Nico... Co jak co, ale jestem twoją siostrą. Rozumiem że nie chciałeś mi tego powiedzieć, przecież mnie nie znacie. Nie miałeś się czego wstydzić. No i Will, ku uciesze rodzicielskiej jest lekarzem.

-Dzięki...

Wstałam i otrzepałam spodnie po czym wycelowałam palcem w Valdeza i przestałam się uśmiechać.

-Ty. Gdzie jest mój nóż?

-Jaki nóż?- zapytał przeciągle.

-Masz 5 sekund na oddanie mi go.- warknęłam.

Zaczął się bawić moją bronią. Podeszłam do niego i próbowałam mi ją wyrwać z marnym skutkiem. Dłoń położył mi na głowie przez co nie mogłam się bardziej wyciągnąć i ją sięgnąć.

-Leo oddaj jej to.- powiedział Will.

-Coś za coś.

-Co?

-Dostaniesz swój nożyk, gdy dasz mi buziaka.

-No chyba oszalałeś.

-Valdez czy ty nie przesadzasz?- mój brat rzucił mu wrogie spojrzenie.

-Dobra.- powiedziałam.

Chłopak wydawał się zdziwiony. Idealnie. Kopnęłam go w nogę i wyrwałam moją własność.

Patrzył na mnie szeroko otwartymi oczami. Westchnęłam. Nachyliłam się i pocałowałam go w policzek. Lekki rumieniec wpłynął na nasze policzki.

-O NIE!

Zanim zdążyłam się zorientować co to było, moja siostra stała przede mną i groźnie patrzyła na latynosa.

-Zero chłopaków Penny! Obiecałam to!

-Ale Lilly, to...

-Jest tu Leo?

Mały chłopaczek wszedł do naszego domku. Był dosyć podobny do Valdeza. Stawiam że był to jego brat.

-Już, już Harley.

-O Li, zobacz! Wyjdziesz teraz z domku i poznasz się z nowym kolegą, co wy na to?

Zauważyłam moją zarumienioną siostrę i wyszczerzonego Harleya. Wziął ją za rękę i pociągnął w stronę wyjścia. Patrzyła na mnie wzrokiem typu "jeszcze cię dopadnę". Zaśmiałam się cicho.

-To my z Nikiem też wyjdziemy.

Zostałam sama z synem Hefajstosa. Czekałam aż on też wyjdzie, lecz on cały czas siedział na podłodze.

-Chcę się przebrać.- oznajmiłam.

-Droga wolna.

Odwróciłam wzrok i spłonęłam rumieńcem. Już drugi raz. Nie wiem co ten chłopak ze mną robił, ale nie podobało mi się to.

Nie igraj z ogniem | Leo Valdez FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz