,,You know there's just one thing I need,
I wanna feel him breathe,
I want his hands on me"Blondyn nie potrafił skupić się na lekcjach. Próbował ale wszystko co słyszał zamieniało się w szum. Zdania w książkach zlewały mu się w jedno, a zadania matematyczne sprawiały mu jeszcze większy problem niż zazwyczaj. Nie potrafił skupić się kiedy w jego głowie był tylko on. Liam myślał o nim od paru godzin. Chciałby wiedziec co robi, jak się czuje i czy spał dzisiaj w nocy. Żałosne - pomyślał przyłapując się na myśl o drobnym całusie, którym obdarzył chłopaka. Theo raczej nie jest typem delikatnego, nieśmiałego nastolatka, który zawstydza się takimi rzeczami.Właściwie jest zupełnym przeciwieństwiem. Dobrze - przeciwieństwa się przyciągają.
- Co się, do cholery, z Tobą dzieje? - Mason rzucił przed nim książki, siadając obok. Liam zamiast spojrzeć na przyjaciela, wlepił wzrok w podręczniki, jakby widział je pierwszy raz - Rozumiem że nie dojechałeś w piątek. Ale! Nie odpisałeś na ani jedną wiadomość od soboty. Masz się wytłumaczyć, Dunbar, zanim skopię Ci tyłek.
- Mason, bez obrazy, ale obydwaj wiemy kto by wygrał tę walkę - odparł Liam, śmiejąc się. Jak to dobrze ze Mason pomaga wyrwać mu się z zamyśleń. Czarnoskóry posłał mu groźne spojrzenie i z rezygnacją machnął ręką - Mówiłem, byłem zajęty... Czymś.
Nie powiedział nikomu z kim spędził sobotni wieczór. Nie chciał nikogo tym denerwować, wiedzial jak niektórzy członkowie stada zareagowali by na wiadomość że chłopak spotyka się z Theo. Nastolatek wiedział że nie będzie mógł tego ukrywać, ale nie musiał się przecież tłumaczyć za każdym razem.
- Czymś? To znaczy? - Mason był z drugiej strony jak wrzód, którego nie łatwo się pozbyć - Byłeś na jakieś randce czy...
- Popierdoliło Cię do reszty, mam lepsze zajęcia niż randkowanie - prychnął, czując jak pot zaczyna lać mu się po szyi. Czemu był taki zestresowany? Przecież nic się takiego nie działo, mimo to czuł się jakby był w pułapce - Na przykład... Szukanie łowców, ściganie Monroe...
- Liam, Stiles i Lydia zajmują się pozostałymi łowcami, a dorośli śledzą Monroe. Jesteś tak nieogarnięty od paru dni, wszystko w porządku?
Blondyn zacisnął pieści pod stolikiem. Sam nie znał odpowiedzi na to pytanie, ale Mason miał rację. Coś się z nim działo. Spojrzał na zmartwionego chłopaka, szukając cienia pozwolenia na kłamstwo, które tak bardzo chciał zmyślić. Nie mógł powiedzieć o tym co się dzieje, ale jednocześnie nie mógł go okłamywać. Ani Masona, ani Scotta. W końcu oni są mu najbliżsi, są jego przyjaciółmi. A Theo? Kim on był dla niego?
- Powiem Ci, obiecuję. Kiedyś wszystko wyjaśnię, ale teraz nie mogę... Nie powinienem - odparł Liam. Wypuścił powietrze, kiedy ujrzał cień ulgi na twarzy drugiego chłopaka. Mason pokręcił głową, szepcząc ciche ,,rozumiem". Liam sięgnął po jeden z podręczników, kiedy poczuł jak ktoś nad nim staje i nie był to Corey ani Nolan. Odwrócił się, ale od razu tego pożałował. Ten łobuzerski uśmiech i rozwiane włosy rozpoznałby wszędzie. Blondyn skarcił się w myślach, odwracając wzrok od chimery. Mason patrzył zdziwiony na bruneta, zastanawiając się co mogło się stać, aby spotkali się właśnie w szkole.
- Chodź, musimy pogadać - nakazał Theo suchym tonem. Młodszy pokazał ręką Masonowi, że nie ma pojęcia o co chodzi tamtemu ale wstał z miejsca od razu.
- Co ty tu robisz? Nie wywalili Cię przypadkiem? - spytał blondyn, idąc krok za starszym, który jednak się nie odzywal, tylko prowadził go dalej przez korytarz. W końcu przystanął w jakiś rogu, gdzie uczniów było niewielu. Theo zaczął świdrować dziurę wzrokiem w twarzy młodszego.
- Zastanawiam się nad czymś, co nie daje mi spokoju. Odpowiedź znasz tylko Ty. Więc po prostu odpowiedz, ok?- Theo był poważny. Śmiertelnie poważny. Liam zmarszczył brwi, zupełnie nie rozumiejąc o co mu chodzi.
- Pocałowałeś mnie wczoraj, chce wiedzieć dlaczego - wyjaśnił Theo, widząc niepewność nastolatka, który po chwili otworzył szeroko oczy.
- Ty-ty mnie pocałowałeś w szpitalu więc pomyślałem...
- Kazałem Ci o tym zapomnieć - warknął Theo, patrząc srogo. Zrobił krok do chłopaka, sprawiając że Liam dotknął plecami o szafki - To było co innego. Zresztą, nie rozmawiajmy tutaj.
- Pojebało Cię chyba, mam jeszcze jedną lekcje - odparł Liam, zapominając zupełnie o wcześniejszym niepokoju. Wskazal chłopakowi plecak, jakby by był skończonym idiotą. Theo jedynie prychnął i przesunął się jeszcze bliżej.
- Ucieczka z jednej lekcji nic Ci nie zrobi, chyba że chcesz, żeby cała szkoła wiedziała że obściskiwałeś się ze mną w jebanej windzie - szepnął mu do ucha, po czym znów ruszył korytarzem. Blondyn zagryzł wargi, czując jak jego irytacja rośnie z każdą minutą. Zdenerwowany ruszył za brunetem. Skoro chce rozmawiać, to będą rozmawiać.
Wsiedli do samochodu i w ciężkiej ciszy ruszyli w stronę lasu. Liam czuł że Theo jest spięty. Z głośników znów leciała jedna z tych piosenek, które Theo słuchał przy nim bez skrępowania. Teraz jednak zamiast cichego stukania palcami w rytm melodii, Liam słyszał jak jego serce waliło.
- Odpowiesz mi?
- Ja... Chciałem to zrobić i tyle - odpowiedział wyglądając przez okno. Kątem oka dostrzegł jak starszy kręci głową. Nie takiej odpowiedzi się spodziewał - Czemu to jest dla Ciebie takie ważne?
- Nie chce żebyś przeze mnie robił rzeczy, których możesz potem żałować - odparł posyłając mu szybkie spojrzenie - Już się dużo wycierpiałeś przeze mnie.
- Nie pierdol, Theo. Też tego chciałeś. Uśmiechałeś się jak głupi - warknął przyciskając się bardziej do szyby, jak obrażone dziecko. Zielonooki zagryzł usta, czując frustrację słysząc to słowa-Poza tym, nie mówiłem że tego żałuję.
W tym momencie cierpliwość starszego się skończyła. Zatrzymał auto z piskiem opon, przez co blondyn prawie uderzył głową o kokpit, przy okazji wydając z siebie niemęski pisk. Theo zaśmiał się krótko, wiedział że, mlodszy może się zdenerwować i mu oddać. Nic takiego się jednak nie stało; Liam patrzył na niego wzrokiem zbitego szczeniaka, czekającego na jakikolwiek ruch.
- Nie żałujesz tego? - spytał Theo, po krótkiej chwilii. Blondyn pokręcił pszecząco głową - Jesteś pe-
- Kurwa, pocałuj mnie znowu, kretynie - warknął młodszy, czując jak krew w jego żyłach zaczyna się gotować. Nie potrafił znieść tego, jakim dupkiem Raeken potrafił być. Obaj o tym wiedzieli. Theo ponownie mógł zachować się w taki sposób, jak zazwyczaj, jednak Liam miał coś w sobie co sprawiało że naprawdę chciał dać mu te satysfakcję.
Po krótkiej walce myśli w swojej głowie, brunet złapał chłopaka za podbrodek, przyciskając swoje usta do tych jego. W przeciwieństwie do ich pierwszego pocałunku, ten byl zachłanny, agresywny i niechlujny. Nie obawiali się już niczego - liczył się dotyk i ich bliskość. Liam czuł jak starszy zaczyna podgryzać jego wargi w celu dołożenia języka do pieszczoty. Młodszy uległ mu i po paru sekundach zaczęli walczyć o dominację. To był pierwszy tak intensywny pocałunek w życiu młodej bety, Theo natomiast czuł się w tej sytuacji doskonale, bowiem większość jakichkolwiek zbliżeń jakie miał za sobą wyglądały w podobny sposób. Jedno mógł za to przyznać bez bicia - Liam nakręcał go bardziej niż ktokolwiek inny. Powietrze między nimi przestało istnieć, tak jak cały świat. Byli tylko oni i dziwne ciepło rodzące się w pewnych częściach ich ciał. Brunet przyciskał młodszego do siedzenia, chcąc być jeszcze bliżej. Jego ręką, zamiast trzymac jego brodę, owinęła się wokół szyji blondyna, który ledwo łapał tlen między kolejnymi pocalunkami.
- K-kurwa - wysapał brunet, odrywając się od napuchnietych ust młodszego. Blondyn cicho zawył, kiedy tamten się od niego oderwał; jednak po chwili wargi starszego znalazły się na jego szyji, zostawiając mokre pocałunki, chociaż młodszy zdecydowanie wolał czuć je na swoich ustach - Bądź grzeczny.
- Zamknij się - odparł, po czym złapał twarz bruneta w ręce, aby przyciągnąć go do siebie. Theo wpił się w usta, w tym samym momencie zaczynając wędrowkę wolną dłonią po boku młodszego. Beta zaczynała tracić rozum, kiedy on był obok. Napięcie między nimi było tak ogromne że musieli je wyładować - Theo... Zrób coś.
- Robię dokładnie to co mi kazałeś - warknął wprost do jego ucha, ocierając się o niego bezwztydnie, tym samym powołując u nastolatka fale ciarek i podniecenia - Nadal nie żałujesz?
- Nie - szepnął po czym otworzył oczy, aby zobaczyć po raz kolejny uśmiech na ustach starszego - Niczego nie żałuję.