10. What I've done

173 18 8
                                    

,,There's no blood, there's no alibi
'Cause I've drawn regret
From the truth of a thousand lies,
So let mercy come and wash away"

Uśmiechnął się szeroko kiedy ujrzał jego imię na wyświetlaczu. Odebrał niemal błyskawicznie. Nie potrafił wytrzymać kolejnych dni bez chociaż jednej, głupiej wiadomości od młodszego. Próbował dusić w sobie te myśl, ale nie mógł wyrzucić go z głowy. Liam opanował jego umysł i ciało całym sobą.
- Robisz coś teraz? - głos blondyna był niepewny, ale wesoły. Theo rozpoznał od razu, że młodszy chce go zobaczyć. Z resztą on chciał tego samego. Widzieli się jakieś dwa dni temu i Theo zatęsknił za chłopakiem. Nigdy nie przywykł tak do nikogo jak do Liama. Może dlatego że Liam mimo wszystko, potrafił go zaakceptować i próbuje zrozumieć?
- Przyjechać po Ciebie? Możemy coś porobić - odparł patrząc na swoje odbicie w samochodowym lusterku. Nie wyglądał dobrze - jego oczy były zaczerwienione, włosy mimo że czyste to zbyt długie, zauważył parę krost na czole. Był zmęczony, ale nie na tyle by nie spotkać się z obiektem swoich uczuć.
- Pomyślałem że moglibyśmy się przejść, skoro jest dzisiaj w miarę dobra pogoda. Niedaleko twojego parkingu jest duży park. Może tam się spotkamy? - Liam był jak dziecko. Potrzebował uwagi starszego, czułości i rozrywki. Lubił z nim rozmawiać, co ostatnio stało się dla Theo coraz łatwiejsze. Obaj otwierali się na swoje potrzeby. Co prawda nie wiedzieli o sobie jeszcze wielu rzeczy, ale uczyli się siebie. Liam wypatrzył, jak starszy wystukuje rytmy piosenek o cokolwiek się da, a on że młodszy wbija paznokcie w swoje dłonie gdy jest zdenerwowany. Liam powoli uczył się mimiki bruneta, dzięki czemu nie musiał pytać o co mu chodzi. Mimo że Theo często ukrywał swoje uczucia, to Liam zgadywał je niemal natychmiast. Najważniejsze było to że o nic nie pytał. Po prostu rozumiał.
- Dobrze, dzieciaku. Widzimy się za pół godziny.

_________________

- Chyba za często się widzimy - odparł Liam, patrząc jak para staruszków rzuca kaczkom resztki chleba kilka metrów od nich. Siedzieli na jednej z ławek, ich dłonie delikatnie się stykały. Do tej pory nie odzywali się za bardzo; krótkie hej na przywitanie w zupełności wystarczyło.
- Bo? - Theo nie odwrócił się do młodszego, bojąc się co może mieć na myśli. Nie widział intensywnego spojrzenia jakim obdarzył go blondyn.
- Bo jesteś inny - szepnął, wiedząc że drugi i tak go usłyszy. Theo uśmiechnął się pod nosem, czując jak wiatr wieje mu we włosy - Ale tylko trochę inny. Nadal jesteś wkurzający.
- Raczej Ci to nie przeszkadza - prychnął w odpowiedzi. Liam pokręcił głową, łapiąc po chwili spojrzenie chłopaka. Theo uśmiechnął się zadziornie w ten charakterystyczny dla siebie sposób. Na głowę naciągnięty miał kaptur, a dłonie zimne jak zwykle, światło pobliskiej latarni odbijało się w jego zielonych tęczówkach. Liam pomyślał że chciałby wiedzieć więcej. Chciał poznać jego historie, myśli i pragnienia, nawet jeśli mogły być okropne.
- Wiem, że to może nie zabrzmieć najlepiej, ale... Chciałbym wiedzieć o Tobie więcej. Chciałbym zrozumieć niektóre rzeczy - zaczął blondyn, patrząc na ich splecione dłonie. Theo uśmiechnął się delikatnie, czując ukłucie gdzieś w sercu. Wszystko to co stało się przez ostatni miesiąc dało mi dużo do myślenia o sobie i swojej przeszłości. Nie miał już nic do stracenia poza Liamem oraz jego uczuć.
- Nie oczekuję niczego, ale myślę że to by...
- Opowiem Ci co się stało, wtedy kiedy doktorzy się u mnie zjawili. Wyjaśnię wszystko, Liam. Ale jeszcze nie teraz - przerwał mu, nie chciał o tym rozmawiać. Nie chciał dawać chłopakowi kolejnego powodu do nienawiści - Ciesz się tym co masz, dzieciaku.
  Uśmiechnęli się do siebie. Wymienili szybki pocałunek, nie wiedząc że ktoś ich obserwuje. Nie zauważyli jak Mason i Corey stali od kilku minut na końcu alejki, nie wiedzieli że Corey słyszy wszystko i opowiada swojemu chłopakowi. Mason, mimo nalegań chimery, ruszył w ich stronę - gotował się od złości. Stanął przed Liamem z okropną miną, czekając aż chłopak wyrwie się z amoku.
- Co wy odpierdalacie - zapytał patrząc na rozluźniające się dłonie wilkołaków. Liam od razu podskoczył z ławki, jakby matka nakryła go na waleniu konia, a Theo natomiast zastygł w miejscu, słysząc jak młodszemu przyspiesza serce.
- Mason, słuchaj, to nie jest tak jak wygląda - Liam był zdenerwowany. Starał się ukryć fakt spotkań z Raekenem, a teraz musi świecić oczami i wyjaśnić co sie dzieje. Doskonale wiedział że przyjaciel tak czy siak będzie bardzo wkurzony, jednak myślał że odkryje to w inny sposób.
- Chyba właśnie jest. Kurwa, Liam, nie obchodzi mnie że kogoś sobie znalazłeś - czy to laska czy chłopak. Wyjebane w to mam. Ale Theo? Serio? Kurwa, gorzej nie mogłeś wybrać!?- Mason nie wyglądał na złego, raczej na zdezorientowanego i lekko... Zawiedzionego. W końcu nic dziwnego.  Liam przełknął ślinę i nie patrząc nawet na Theo podszedł do przyjaciela i popchnął go dalej od ławki. Przeszli kilka kroków, im dalej od Reakena tym lepiej. Mason wiercił blondyna wzrokiem, a ten nie miał pojęcia co zrobić czy jak się zachować. Przez ostatnie tygodnie miał z tyłu głowy myśl że w końcu ktoś ich nakryje, ale odrzucał to w niepamięć. Było mu wstyd, że się ukrywali i tyle.
- Kurwa, nie wiem nawet od czego zacząc - wypalił Liam, kątem oka patrząc w stronę Theo. Brunet nadal stał koło ławki, patrząc się prosto na niego. Liam skrzywił się i westchnął.
- Jak do tego doszło że z nim rozmawiasz? Nie chce nawet wiedzieć czy między wami coś jest, bo wolałabym żeby nie było - głos Masona był wystarczająco głośny żeby Theo słyszał wszystko wyraźnie bez wysiłku. Czekał na odpowiedź blondyna, ale ten miotał się jak ryba w sieci. Chciał skłamać, wymigać się od wszystkiego, nie potrafił określić ile przyjaciel słyszał z ich rozmowy i czy uda mu się jakoś wybrnąć. Podrapał się nerwowo po karku, czując że pot leci mu z czoła. Czemu to takie trudne?
- Ja... Sam nie wiem... Wtedy po akcji w szpitalu -
- Liam i ja się odnaleźliśmy - wtrącił Theo podchadząc do dwójki. Stanął tuż koło młodszego i chwycił jego rękę, tym samym sprawiając że Liam poczuł się jeszcze głupiej. - Wydaje mi się że dostałem od Liama drugą szansę i możesz mi wierzyć lub nie, ale nie zmarnuje jej - Theo był pewny siebie. Taki jak Liam lubi. Nie biła od niego agresja, ani pycha, tylko czysta pewność że to co mówi jest prawdą.
- Obyś wiedział w co się pakujesz - odparł niewzruszony czarnoskóry. Nie chcąc już dłużej przebywać z byłym wrogiem, rzucił tylko obojętne spojrzenie i wrócił do Corey'a. Liam patrzył za przyjacielem czując lekkie ukłucie w sercu. Martwił się że chłopak stracił do niego zaufanie. W końcu spojrzał na Theo który bacznie go obserwował.
- Myślisz że wszystkim powie?
- Nie. Myślę że zachowa to dla siebie - Theo był wyjątkowo spokojny. Za spokojny - Pogodzi się z tym w końcu.
- To co robimy...
- To co zrobiliśmy, robimy i zrobimy to nasza sprawa, Liam. Nie Masona, ani Scotta, czy kogokolwiek innego. Może nie jesteśmy jeszcze pewni co czujemy, ale ja wiem jedno. Nie żałuję - Theo nachylił się i pocałował blondyna, mimo że Corey i Mason patrzyli na nich z daleka. Chciał utwierdzić też sam siebie w przekonaniu że to jest właśnie to czego pragnie. Być z Liamem, a on z nim.

_____________
Aktualizacja po roku bo czemu nie?

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: May 04, 2022 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Ocean Drive | thiamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz