8. We were just kissing

292 25 23
                                    

Mówiłam już, że nienawidzę poranków? Tak? To dobrze. Budzik jak zwykle obudził mnie o 6:00, a ja miałam ochotę wyrzucić go za okno. Niechętnie wstałam i poszłam do łazienki się ogarnąć. Dzisiaj mieliśmy znowu sztuki walki. Mam nadzieję, że będziemy robić coś ciekawszego niż walka z innymi.

Wyszłam z pokoju i poszłam na pierwszą lekcje, którą były trucizny. W sali widziałam tylko Marcus'a z którym nie za bardzo chciałam rozmawiać, lecz chłopak mnie zauważył i wstał, podchodząc do mnie.

-Hej. - powiedział i złapał mnie w talii, przyciągając do siebie.

-Hej... - odpowiedziałam niechętnie.

-Mam dla ciebie pewną propozycję.

-Jaką.

-Przyjdź do mojego pokoju o 16, a się przekonasz. - powiedział, a do sali zaczęli wchodzić uczniowie.

Od razu się od siebie odsunęliśmy i usiedliśmy w swoich ławkach. Na tej lekcji wyjątkowo siedziałam z Marią Salazar. Może być ciekawie.

-Hej. - powiedziała dziewczyna.

-Hej. - odpowiedziałam.

-Przepraszam cię za Chcico... - zaczęła, ale nie pozwoliłam jej dokończyć.

-Nie masz za co przepraszać, to jego wina, że jest chujem. - powiedziałam i nastała chwila ciszy.

-Kochasz go? - zapytała nagle Maria.

-Chico? Nie, nawet go nie lubię... - zaczęłam, ale mi przerwała.

-Marcus'a.

-Em... sama nie wiem, z resztą on chyba myśli tylko o tym, żeby mnie zaliczyć.

-Czyli go kochasz.

-Miłością bym tego nie nazwała, raczej... hmmm.... znajomość bez zobowiązań? - zaśmiałam się.

„Jednak ta Maria nie jest taka zła." - pomyślałam.

-A ty? Kochasz Chico? - zapytałam.

-Tak jakby, czuję, że do siebie nie pasujemy, ale jeśli bym była z kimś innym, to on zabiłby tego chłopaka.

-Jest jakaś osoba, którą chce zabić?

-Oprócz ciebie to jeszcze jest Lopez.

-Jak to? Czemu?

-Ciebie chce zabić, bo go wkurwiłaś, a jego, bo jest jak to on stwierdził szczurem i za to, że ci pomaga.

-Ugh, czyżby toksyczny chłopak?

-Tak. - nastała chwilowa cisza. - Czy to prawda, że pieprzyłaś się z Marcus'em? - zapytała.

-Tylko się całowaliśmy, nic więcej.

-Ok, bo ludzie mówią, że ponoć już coś tam no.

-Nie nie nie, to było tylko jednorazowe. - powiedziałam niepewna swoich słów.

-Ale widać, że macie coś ku sobie.

-Nie wiem szczerze. - powiedziałam i na tym zakończyłyśmy rozmowę, bo do sali wszedł nauczyciel.

Lekcja była wyjątkowo nudna, ale musiałam robić notatki. Na szczęście zadzwonił dzwonek, czyli moje zbawienie.

Następna lekcja, czyli sztuki walki. Mogę się założyć, że znowu będziemy walczyć. Pewnie to będzie nudna lekcja.

Właśnie siedzę, a dokładniej stoję w sali, zawiązując pas stroju. W tym momencie nauczycielka weszła do klasy i tak jak myślałam kazała nam dobrać się w pary i walczyć. Oczywiście jak zwykle byłam w parze z Lopezem. Czyli lekcja będzie nudna.

Zaczęliśmy walczyć i po chwili udało mi się powalić chłopaka na ziemię i usiadłam na nim okrakiem. Marcus położył ręce na moich biodrach, tym samym sprawiając, że się rozkojarzyłam. Widząc to chłopak przewrócił nas tak, że teraz to ja byłam bezbronna.

Chwile trwaliśmy w takiej „pozycji", aż Lopez mnie nie pocałował. Oddałam pocałunek, lecz po chwili się od niego oderwałam.

-Walczmy dalej, jest lekcja. - powiedziałam.

Walczyliśmy dalej i na koniec był remis, ale tylko dlatego, że Marcus wykorzystał moje rozkojarzenie 3 razy.

Od razu po lekcji udaliśmy się całą ekipą na resztę, a później na stołówkę. Oczywiście wchodząc tam nie mogło obyć się bez przekomarzanek z Chico.

Gdy tylko zauważyłam, że ma już jakiś problem do chłopaków, podeszłam tam i po prostu jemu przywaliłam, wyjmując nóż z kieszeni.

-Jeszcze raz kurwa będziesz miał do nich jakiś problem, a obiecuje, że osobiście cie zabije. - powiedziałam i wraz z chłopakami udaliśmy się do stołu.

Szliśmy normalnie, gdy nagle obok mojej głowy przeleciał nóż. Oj kurwa teraz to ten chuj pożałuje.





Dziękuję za 100 wyświetleń<33! 

Mam nadzieje, że rozdział się spodobał. 

(Na następny rozdział przygotujcie noże, żeby mnie zabić)  

Miłego dnia🖤

Bądź cicho || Marcus LopezWhere stories live. Discover now