14. Thank u darling...

245 18 28
                                    

Ugh... 7:00 kurwa dzisiaj nie ma lekcji, a ten chuj budzi mnie o 7?! Obiecuje, że kiedyś go zabiję.

-Bella, wstawaj skarbie. - powiedział Marcus cicho się śmiejąc.

-Jeszcze 5 minut tato. - powiedziałam nakrywając się kołdrą, którą po chwili chłopak mi zabrał.

-Ej. Oddaj mi to. - powiedziałam siadając.

-Nie.

-Ugh... nienawidzę cię.

-Cada vez que discutes, ¿lo haces de una manera tan dulce? (Czy wy za każdym razem jak się kłócicie robicie to w tak słodki sposób?) - zapytała Maria.

-Idiotko on rozumie hiszpański. - powiedziałam.

-Si. (Tak). - odpowiedział Lopez na pytanie brunetki.

-Dajcie mi spać. - powiedziałam kładąc się z powrotem na łóżko.

-Ugh... z tobą się nie da. - powiedział chłopak i położył się obok mnie przyciągając do siebie.

-I za to mnie uwielbiasz. - wyszeptałam próbując zasnąć. - Dobra kurwa już nie zasnę. - powiedziałam i po chwili spadłam z łóżka, a reszta tylko się zaśmiała.

Poszłam do łazienki się ogarnąć, a po około 20 minutach wróciłam do pokoju i Marcus'a już nie było.

-A ten gdzie polazł? - zapytałam.

-Do swojego pokoju. Czy coś między wami jest? - zapytała Maria.

-Nie. My się tylko przyjaźnimy.

-Ale ci się podoba.

-Hmmm... nie, ani trochę. - powiedziałam i spojrzałam na brunetkę, która patrzyła na mnie wzrokiem „mnie nie okłamiesz". - No dobra może tylko trochę.

-Wiedziałam. Idziemy?

-Gdzie?

-Do reszty i twojego chłopaka.

-On nie jest moim chłopakiem.

-Jeszcze.

Chwilę później wyszłyśmy z pokoju i udałyśmy się na dach do reszty. Siedzieli tam wszyscy oprócz Kuroki. Dzięki Bogu, ona jest okropna. Podeszłyśmy do nich i się z nimi przywitałyśmy, ale kurwa oczywiście Lopez nie mógł zachować się jak normalny człowiek i przyciągnął mnie do siebie wpijając się w moje usta PRZY WSZYSTKICH. JAPIEROLE! Obiecuję, że kiedyś go zabije. Oczywiście oddałam pocałunek i słyszałam tylko jak Maria mówi coś do chłopaków. Oderwałam się od chłopaka i spojrzałam na brunetkę.

-Co? - zapytałam.

-Nic. - odpowiedziała cały czas się uśmiechając.

-Słyszałam, że dzisiaj ma być jakaś impreza. - powiedziałam.

-Dobrze słyszałaś. - powiedzieli chłopcy.

-Maria wiesz co trzeba zrobić. - powiedziałam, a dziewczyna tylko przytaknęła.

-Mam nadzieje, że nie odmówisz i pójdziesz ze mną. - wyszeptał Lopez.

-Nie tym razem skarbie.

-Jesteś okropna.

-Wiem.

Siedzieliśmy tam jeszcze trochę i gadaliśmy, aż do momentu kiedy Billy nie powiedział:

-Zostały 3h do imprezy.

-Że kurwa ile?! - zapytałam.

-Nie wyrobimy się! - powiedziała Maria.

Bądź cicho || Marcus LopezWhere stories live. Discover now