Początek przygody

8 1 0
                                    

Następnego dnia, kiedy wstałam tylko lekko przeczesałam włosy bo wiedziałam, że brat zaraz będzie chciał przyjść mnie obudzić. Tym razem, kiedy przyszedł tylko się zdziwił, ponieważ zawsze mnie budził, po tym jak raz zaspałam i prawie spóźniłam się do szkoły. Tylko nie rozumiem dlaczego budzi mnie kiedy mamy wakacje lub ferie?

Zeszliśmy na dół do kuchni na śniadanie, które było już gotowe co się rzadko u nas zdarza. Rodziców nie było, a na stole leżała kartka z napisem:

,, Pojechaliśmy do sklepu. Na stole macie śniadanie, zjedzcie wszystko, przebierzcie się, nikomu nie otwierajcie i grzecznie się bawcie.

Wasza mama ''

Mama nie raz zostawia nam takie kartki. Wymyśliliśmy z bratem, że możemy się pobawić albo odkryć tajemnicę gabinetu na strychu. Już od samego przyjazdu tutaj chcieliśmy to zrobić. Wiedzieliśmy o gabinecie już ze zdjęć. W tym domu mieszkała nasza prababcia ( która jeszcze żyje ) z rodziną kiedy była mała, więc wiemy, że nic raczej nam się nie stanie.

Zrobiliśmy to o co prosiła mama, ubraliśmy ciepłe swetry i poszliśmy na strych.

Na strychu było strasznie ciemno, ale znaleźliśmy tam starą latarkę, która o dziwo jeszcze świeciła. Była tam wielka skrzynia zamknięta na klucz. Klucza nie było w zamku, więc zaczęliśmy go szukać. Szukaliśmy w szufladach, szafach a przy okazji na biurku zauważyliśmy rozsypaną sól. Narysowany był na niej pięknie zdobiony klucz. Był też jakiś napis lecz niektóre części zdania były zamazane. Próbowałam z bratem to odczytać i po długim czasie udało się. Napisane tam było tak:

,, Uwaga! Jedna rzecz w skrzyni ma bardzo potężną moc i jeśli to otworzysz już nic tego nie uratuje .Tutaj jest to cudowne lecz w okolicy tego domu może stać się twojej rodzinie i tobie coś strasznego, bądź pięknego. Otwierasz na własną odpowiedzialność. Zastanów się !

Klucz znajduje się pod wycieraczką do tego gabinetu ''

Był podpis lecz zamazany a widoczna była tylko pierwsza litera ,, K ''.

Zajrzeliśmy z bratem pod wycieraczkę i rzeczywiście, klucz tam był.

Podbiegliśmy do skrzyni i otworzyliśmy ją kluczem. W skrzyni były stare ubrania, dwa słoiki nawet jeszcze dobrego miodu i nieprzeterminowane ciastka jeszcze nie otworzone. Na samym dnie skrzyni znaleźliśmy książkę. Była związana sznurkiem, na którego wiązaniach była odciśnięta pieczęć. Takiej pieczęci nigdy nie widzieliśmy, lecz skądś ją kojarzyliśmy. Zastanawialiśmy się chwilę czy ją otworzyć. Postanowiliśmy, że otworzymy ją jutro i przed tym powiemy o tym wszystkim mamie.

Wieczorem, gdy już poszłam spać bardzo szybko zasnęłam. O północy obudził mnie ogromny, niebieski księżyc w pełni. Jeszcze nigdy takiego nie widziałam, a zawsze spałam w pokoju, z którego okna miałam widok na zachód.

Rano obudziło mnie cudownie świecące słońce. Brat wszedł do mojego pokoju.

- Pati, wstawaj! Pora śniadania! – wykrzyknął.

- Dobrze już wstaję, tak się składa, że zanim wszedłeś do mojego pokoju to ja już nie spałam. – odrzekłam.

Poszliśmy więc na śniadanie. Mama przywitała nas radosnym uśmiechem na twarzy.

- Jak podoba wam się przeprowadzka? – zapytała gdy zasiedliśmy przy stole.

- Fajnie tylko... chcielibyśmy ci o czymś powiedzieć... - odpowiedział Lucas.

- O czym, skarbeńki moje kochane? – Zapytała z zaciekawieniem i czułością mama.

- Bo... odkryliśmy, że jest tu strych na, którym jest stare laboratorium. – Powiedział Lucas.

- Znaleźliśmy też starą księgę zawiązaną sznurkiem i zabezpieczoną dziwną pieczęcią - dodałam.

Mama z zaciekawieniem patrzyła na nas i słuchała naszej opowieści.

Kiedy wreszcie jej to wszystko opowiedzieliśmy wszedł tata wracający z pracy. I nawet nie zauważyliśmy kiedy zjedliśmy śniadanie.

Mama opowiedziała tacie o tym co jej powiedzieliśmy, a po jakimś czasie kazała nam się iść przebrać. Rozmawiali o czymś z powagą, ale nie słyszałam o czym.

Nareszcie kiedy przyszliśmy, rodzice poprosili nas abyśmy przynieśli tą księgę.

A więc zrobiliśmy to o co nas poprosili i wręczyliśmy im księgę.

Nastała cisza... aż nagle tata rozplątał sznur i otworzył księgę. Wtedy zrobiło się całkowicie cicho. Naraz zawiał chłodny wiatr i usłyszeliśmy trzepot skrzydeł. Ale nie ptaków... Tylko... Wróżek? Choć wróżki podobno nie istnieją.

Wszystko ucichło. Tata przeczytał kartę tytułową, na której widniał napis.

,, Księga magii – otwierasz na swoją odpowiedzialność, lecz już się stało co miało lub nie miało stać..."

DrzewoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz