- Pokazać Ci moje królestwo? – zapytała Eres.
- Z chęcią – odpowiedziałam. Wtedy Eres zaczęła wypowiadać różne słowa, a z jej dłoni wylatywała fioletowo – niebieska... magia.
Skierowała ręce w moją stronę, a kiedy wypowiedziała ostatnie słowo, zemdlałam.
Po jakimś czasie obudziłam się i zobaczyłam nademną budzącą mnie Eres. Kiedy wstałam, zobaczyłam ogromny wodospad, przez który przechodziły schodki. Widziałam też elfy, które o dziwo były mojej wielkości, a niektóre nawet trochę wyższe.
- Witaj w moim królestwie Patrycjo – powiedziała Eres.
- Czy ja... - nie zdążyłam dokończyć, bo królowa już odpowiedziała.
- Tak, jesteś elfem. Ale to tylko tymczasowe – powiedziała z uśmiechem, po czym zaczęła mnie oprowadzać. Za każdym razem, kiedy stawiałyśmy stopę na ziemi, wyrastały kwiaty.
Widziałam przepiękne drzewa, które pewnie w rzeczywistości były małymi krzakami. Trawa była dość niska co jest trochę dziwne. W końcu wróciłyśmy i stanęłyśmy naprzeciwko schodów. Było widać bajeczne domy elfów. Ściany były wykonane z desek ozdobionych różnymi wzorami, okienka były przedzielone grubymi włóknami, drzwi lekko ciemniejsze od ścian, ale też były ozdobione wzorkami, a dach był wykonany plastrów miodu, a niektóre dachy oblewała też woda z wodospadu.
Schodów prowadzących do miejsca, z którego wyszła mi na spotkanie Eres było mnóstwo.
- Teraz pokażę Ci mój dom. Ścigamy się? – zapytała wesoło Eres, która przypominała bardzo miłą i zawsze szczęśliwą kobietę i o dziwo w żaden sposób nie przypominała mi królowej. Może to dlatego, że jest bardzo przyjazna a nie wyniosła jak inne królowe.
- Dobrze – powiedziałam i uśmiechnęłam się do niej, lecz uśmiech za chwilę mi zniknął z ust, ponieważ dotarło do mnie, że tych schodów jest bardzo dużo, a w dodatku kiedy Eres powiedziała start, wzbiła się w powietrze. Nie poddałam się jednak i zaczęłam biec w górę schodów.
Po pewnym czasie poczułam lekkość i zaczęłam przeskakiwać coraz więcej schodów na raz, a potem poczułam się tak lekko, że kiedy odepchnęłam się, aby przeskoczyć kilka schodów uniosłam się w powietrze. Spojrzałam na swoje plecy, na których zobaczyłam parę pięknych i lśniących skrzydeł.
Eres była niedaleko przede mną i właśnie przelatywała przez wodospad, więc podążyłam za nią.
Kiedy przeleciałam, zobaczyłam porośnięte mchem korzenie drzew oraz płynące po nich rzeczki. Była to noga od stoliczka, który powstał poprzedniego wieczoru. Po rzece płynęły łabędzie, a na brzegu bawiły się różne zwierzęta takie jak sarny czy króliki. W powietrzu unosiło się mnóstwo motyli oraz wielobarwne kolibry pobierające nektar z kwiatów, których i tutaj było mnóstwo.
Z wystających gałęzi tworzących drzewa zwisały leśne lampiony przypominające ten, który wisiał przed moim siedzeniem.
Eres spojrzała za siebie, aby zobaczyć gdzie jestem przez co zwolniła, a wykorzystałam ten moment i ją wyprzedziłam. Najwyraźniej zobaczyła moje skrzydła bo znacznie przyspieszyła.
Wreszcie dotarłam do magicznie zdobionych drzwi, a zaraz za mną pojawiła się Eres.
- Widzę, że nauczyłaś się już latać. Normalnie, elfy uczą się latać dość długo, ale tobie jak widzę poszło to całkiem sprawnie – zauważyła Eres.
- To się stało przypadkiem. Kiedy przeskakiwałam przez schody nagle poczułam się bardzo lekko i uniosłam się w powietrze – powiedziałam.
- Tak naprawdę to miałam taki plan. Chciałam abyś podczas tego wyścigu nauczyła się latać. I wygrałaś ten wyścig – powiedziała Eres - Ale to tylko dlatego, że obejrzałam się za siebie - dodała śmiejąc się po czym zmieniła temat i zaprosiła mnie do środka.
Wnętrze wyglądało zjawiskowo i przy okazji przytulnie. Wszystko było połączone z przyrodą. Drzwi wejściowe od razu prowadziły do salonu, gdzie stała kanapa, fotele oraz różne inne meble, które były wykonane tak samo jak siedzenie i stoliczek przy drzewie. Był tam też kominek ułożony z kamieni, w którym palił się ogień ocieplając i umilając wnętrze. Była tam też kuchnia, jadalnia i wszystkie inne pomieszczenia potrzebne do życia.
- Dzisiaj możesz przenocować u mnie – powiedziała Eres – mam dwie sypialnie.
- Nie chcę sprawiać kłopotu – odpowiedziałam.
- Przecież to nie Ty tu przyszłaś tylko ja Cię tu przyprowadziłam z drobną pomocą drzewa i księgi... ups mam za długi język! – słowo ,, księga '' powiedziała trochę ciszej.
- Ta księga była twoją pomocą? Przecież wiesz, że my się baliśmy co może się stać jeśli ją otworzymy. Mogłaś nam zostawić jakiś liścik z prośbą o spotkanie się gdzieś – powiedziałam.
- Przepraszam, ale teraz nie mogę Ci powiedzieć dlaczego tak to zaaranżowałam. - Chciałabyś się czegoś napić? – odpowiedziała zmieniając temat, a ja nie ciągnęłam tego dalej.
- Tak, a co masz do picia? – zapytałam.
- Co zechcesz – odpowiedziała.
- Masz może gorącą czekoladę? –
- Oczywiście, może coś zjesz do tego? –
- Może Loukoumi? (czyt. Lałkomi - to greckie kwadratowe galaretki posypane czymś w rodzaju cukru pudru tylko mniej słodkiego, które bardzo się kleją ) – odpowiedziałam.
- Dobrze, zaraz Ci przyniosę – powiedziała Eres i poszła do kuchni, a ja usiadłam na kanapie i ogrzałam się od kominka. Była już pora wieczorna. Eres przyniosła mi to o co poprosiłam oraz dodatkowo bułeczkę z dżemem, gdyż stwierdziła, że powinnam zjeść coś sytego w ramach kolacji.
Zjadłyśmy i porozmawiałyśmy jeszcze trochę po czym poszłyśmy spać. Eres zaprowadziła mnie do jednej z jej sypialni i powiedziała, że rano mogę wybrać cokolwiek co chcę ubrać z szaf, które są w tym pokoju po czym powiedziała mi dobranoc i wyszła.
![](https://img.wattpad.com/cover/264137650-288-k68858.jpg)
CZYTASZ
Drzewo
FantasyRodzeństwo przeprowadza się z rodzicami do nowego domu obok lasu. Jeszcze nie wiedzą jaka przygoda na nich czyha. Z pewnością będzie to przygada pełna niesamowitych wrażeń, wymagająca odwagi i determinacji. Czy uda im się pokonać czarownicę z legend...