ROZDZIAŁ 15- Bal cz.II

99 4 0
                                    

Wszystko działo się tak szybko. Nawet nie zauważyła kiedy dotarła do schodów a na nich ujrzała Zuko w pięknej szacie w kolorze niebieskim. Wyglądał w niej oblędnie. Wzajemnie sie do siebie uśmiechnęli i zeszli z jednej parti schodów z dwóh różnych stron by razem trzymając się za ręcę i iście królewskim stylu pokonać resztę schodów. Obaj w końcu udali się na parkiet sali balowej.

Muzyka w tle sali grała spokojny rytm do walca, a Mai jako pani Imbryk zaczeła im śpiewać.

-Tej historii bieg. Stary jest jak świat. Obce dusze dwie. Wtem coś zmienia się. Nie wiadomo jak. Jakaś drobna rzecz. Jeden mały gest. Chociaż serca drżą. Choć niepewni są. Piękna z Bestią jest. Niespodzianka bo, któż przewidzieć mógł. Takie qui pro quo, ale pewne to tak jak słońca wschód. Tej historii bieg. Tej melodii ton. Gorzki mają smak ale uczą jak, sercem zmienić błąd. Tak jak każda z dróg. W końcu ma swój kres. Jak po nocy świt. Jak w piosence rytm. Piękna z Bestią jest. Jak po nocy świt. Jak w piosence rytm. Piękna z Bestią jest

Wokoło nich zrobiło się jaśniej dzięki świecą i lekkiemu pyłkowi który Ursa zrzucała z góry.

Gdy muzyka ucichła i wszyscy poddani wyszli z sali balowej Zuko za ramię poprowadził magini wody do drzwi tarasowych.

- Dawno nie tańczyłem. Zapomniałem jak to jest. To pewnie nie zbyt mądre by taki potwór jak ja robił sobie nadzieję że ktoś odwzajemni jego uczucia.

- Dlaczego?

-Jak to? Mogłabyś być tu szczęsliwa.

- A czy można być szczęśliwym bez wolności?- spytała opierając sie o balustradę i patrzała w gwiazdy, gdzie na niebie pojawał się zza chmur księżyc w pełni.

Wówczas mag ognia zrozumiał co zrobił odbierając dziewczynie wolność, było mu jakoś dziwnie tak jakby żal że zabrał jej najlepszy fragment z życia, gdzie mogła się użmiechac więc zaniechał kontynuować dalszej rozmowy na ten temat.

- Ojciec nauczył mnie tańczyć. Strasznie deptałam mu po palcach

- Tęskisz za nim- Zuko bardziej stwierdził niż zapytał ale dziewczyna odpowiedziała na to

- Bardzo

- A chcesz go zobaczyć?- zapytał i chwycił Katarę za ramię nie czekając na odpowiedź i po chwili prowadził ją do swojej komnaty w zachodnim skrzydle. Będąc tam podał jej magiczne zwierciadło i powiedział że ma powiedzieć kogo chce zobaczyć.

- Chce zobaczyć ojca

 Lustro okazało jej ojca którego za ramiona nieśli dwóch osiłków z miasteczka. Przerażona nie wiedziała co robić

- Zostawcie go. Co oni z nim robią. Coś mu grozi.

- Muszisz do niego wracać

- Co? Co takiego?

- Wracaj do ojca. Nie ma czasu do stracenia

 Chciała podać mu lustro spowrotem lecz gestem dłoni kazał jej zabrać ze sobą je

- Zawsze będziesz mogła do mnie zajrzeć.

-Ja... Dziękuje wasza wysokość. 

Biegem ruszyła do wyjścia najpierw z komnaty, a chwilę później z zamku. Narzuciła szybko siodło na konia stojącego nieopodal który należał do niej i jej ojca. Wsiadła szybko i popędziła w stronę wioski.

________________________________________________________________________________

W tej samej chwili każdy z poddanych wszedł do komnaty Zuko do części oblodowaconej. Wszyscy mieli miny smutku i żałoby że mag wody ich jedyna nadzieja postanowiła ich zostawić.

- Panie miałem rację. Kochasz ją.

- Zwróciłem jej wolność- szepnął lecz i tak go usłyszeli

- Jak to?

- Panie jak mogłeś?

- No musiałem

- Dlaczego?- dopytywał Ozai wraz z Sokką

- Bo tak bardzo ją kocha- Powiedziała Mai

- Więc dlaczego nie jesteśmy spowrotem ludźmi?

- Najwidoczniej ona jego nie kocha, więc wszystko stracone- powiedział Sokka

- Może jest jeszcze nadzieja i wróci.

- NIE. Teraz jest wolna. Przykro mi że nie możecie tego powiedzieć o sobie. Odejdźcie w krótce nadejdzie nasza godzina.

Wszyscy jak na zawołanie wyszli z komnat młodego króla.  A z ich wyjściem kolejny płatek róży się oderwał i opadł na dno szklanej powłoki ochronnej.

Biegł za Katarą obserwując ją z różnych wież gdy wracała do wioski

- Kiedyś u stóp mi leżał świat. Los robił wszystko na mój znak. Myślałem: Po co mi do szczęścia drugi ktoś. Dziś wiem, że to nie tak. Na zawsze już zostanie ból. Pod powiekami widzę ją. Za łatwo serce pozwoliłem sobie skraść. Skąd siłę brać, no skąd. Ona zawsze będzie obok. Nawet gdy ucieka gdzieś. Trzyma moją duszę. Rani, wzrusza, dręczy, jak to znieść. Sam w tej wieży z wolna gasnąc. Miotam się jak dziki zwierz. Czy ona zechce tutaj wejść?. I ze mną być, być aż po zmierzch. Dlaczego miłość kusi tak? Niech precz przepadnie wieczny mrok! Choć ona tak daleko jest, sam nie wiem gdzie. Chce ścigać ją mój wzrok. Ona zawsze będzie obok. Nawet skryta gdzieś za mgłą. Zawsze siłę daje mi, dzień po dniu. Sekundy liczę z nią. Sam w tej wieży z wolna gasnąc. Miotam się jak dziki zwierz. Czy ona zechce tutaj wejść?. I pośród długiej nocy tej. Już samotności będzie mniej. Byle z nią być aż po zmierzch

Piękna i Bestia |Zutara| Avatar Legenda miłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz