Ron Weasley siedział na łóżku w swoim nowym pokoju. Nie potrafił zebrać myśli. Wiedział, że Hermiona na pewno wypłakuje sobie oczy, wczoraj był okropny dzień.
Voldemort groził im, a na Gryfonce bardzo źle się to odbiło. Ron ją rozumiał, sam byłby załamany, gdyby to jego rodzice byli tam torturowani.
Sam też miał ogromną rozterkę. Nie wyobrażał sobie zdradzić Harry'ego i mieć ten okropny znak śmierciożerców na ręce. Jednak jeśli tego nie zrobi i jego rodzina będzie miała kłopoty. Persy'ego nie byłoby mu szkoda, ale swoją siostrę Ginny kochał całym sercem. Domyślał się co mogliby jej zrobić śmierciożercy, nie miał zamiaru do tego dopuścić.
Ron zaczął sobie przypominać chwile spędzone ze swoim przyjacielem. Wiedział, że nie miał wyboru, ale jak ma spojrzeć Harry'emu w oczy?
Weasley zszedł na dół, gdzie czekał na niego Glizdogon.
— Kiedy przyjdzie Szlama?
— Za chwilę — ugryzł się w język, aby go nie obrazić.
Hermiona jednak przyszła dopiero pół godziny później. Miała całą twarz opuchniętą od płaczu.
Ron czuł się okropnie bo w żaden sposób nie mógł jej pocieszyć.
— W końcu raczyłaś przyjść! Wyglądasz okropnie, idealnie! — ucieszył się Glizdogon.
Śmierciożerca zaczął im wyjaśniać plan Voldemorta. Czarny Pan wiedział, że tą rezydencję już obserwują aurorzy, chcący odbić Rona i Hermionę. Miał zamiar dać im to czego chcą.
Peter związał Gryfonów, aby akcja wyglądała bardziej realistycznie. Potem za pomocą różdżki wywlókł ich na dwór. Ron pomyślał, że ten plan jest tak głupi, że może się udać.
— Ostatnie słowa przed śmiercią? Jak co Czarny Pan może was jeszcze ułaskawić — Glizdogon przytoczył wyuczoną kwestię.
— Nigdy nie zdradzimy Harry'ego! — wypiszczała naprawdę przestraszona Hermiona.
— A więc — przyłożył dziewczynie różdżkę do krtani — żegnam.
Wtedy jak spodziewał się Czarny Pan z krzaków wyskoczyli członkowie Zakonu i zaczęli rzucać w Petera zaklęciami i klątwami.
Byłego Huncwota powaliła różowłosa młoda kobieta, jeśli Ron się nie mylił była to Nimfadora Tonks.
— Spokojnie dzieciaki przyszliśmy wam pomóc — rozwiązała ich jednym zaklęciem.
— Dziękuję — Hermiona patrzyła tępo w ziemię.
— Teraz chwyć się mnie Ron, a ty Hermiono — wskazała na ciemnoskórego mężczyznę — Kingsley'a.
***
Niecałą minutę później stali już przed ulicą. Kingsley podał im kartki z adresem. Ron szybko ją przeczytał i spojrzał na budynki. Przed nim pojawiło się Grimmuld Place 12.
Gryfon poczuł palące wyrzuty sumienia, właśnie zakonnicy wpuszczali kolejnych szpiegów w swoje szeregi.
— Spokojnie jeśli byli tam jeszcze jacyś śmierciożercy to Moody i Lupin ich złapią. Hermiono słabo ci? — spytała zaniepokojona Tonks.
Hermiona wyglądała jakby miała zamiar zemdleć.
— Nieee... — wydukała w końcu.
Nimfadora pocieszająco klepła ją po plecach.
— Rozumiem. Na pewno nie było wam łatwo. Ale tu wam nic nie grozi.
Ron, Hermiona, Tonks i Kingsley weszli do środka. Nawet drzwi nie zdążyły się zamknąć, gdy mama Rona rzuciła mu się na szyję.
— Ron ty żyjesz! — wydukała przez łzy.
Ron już trzeci i nie ostatni raz w swoim życiu, poczuł obrzydzenie do samego siebie.
— Mamo cieszę się, że cię widzę.
Potem pani Weasley chciała uściskać Hermionę, ale ona odskoczyła jak oparzona.
— Ron, co się stało Hermionie? — zaniepokoiła się Molly.
— Jest w szoku — raz powiedział prawdę.
Gryfonka podniosła łaszącego się do niej Krzywołapa i ukryła twarz w jego miękkim futrze.
— Jutro przyprowadzą tu Harry'ego, na pewno ucieszy się, że nic wam nie jest. Przepraszam Ron. Nie chciałam wtedy cię zignorować!
— Nic się nie stało.
Molly z łzami w oczach zaczęła się zastanawiać czy nie podmienili jej syna.
CZYTASZ
Sieć Kłamstw | Romione + Draco ✔️ [Zakończone]
FanfictionHermiona i Ron zostają wciągnięci w niebezpieczną grę Voldemorta. Czy zostaną jego śmierciożercami, aby ratować swoją rodzinę? Czy są w stanie zdradzić swoich przyjaciół? Pisane też na SQ