Rozdział 13

141 10 4
                                    

29 września 1976

Końcówka września nastała zaskakująco szybko. Dni zaczynały być coraz to krótsze, częściej padało i pogoda zaczynała być typowo jesienna. Po pierwszym dość luźnym tygodniu lekcji, w końcu wszyscy wdrążyli się w normalny tryb nauki. Nauczyciele już nie pozwalali ot, tak opuszczać zajęć oraz zadawali niekiedy naprawdę kosmiczne ilości zadań. Nawet będąc w szóstej kasie, mimo że nie czekały ich żadne egzaminy w tym roku, to nauczyciele i tak już wspominali o egzaminach na koniec następnej klasy. Jakby całe ich życie zależało od tych egzaminów, a przecież tak nie było. Fakt były ważne, ale nie aż tak, żeby wspominać o nich już tyle wcześniej. Po drugim tygodniu września Vivienne nawet nauczyła się jakoś ignorować Syriusza. Chłopak nadal nie przestawał rzucać wrednych komentarzy w jej kierunku. Faktycznie robił to trochę rzadziej niż na początku, ale nadal czasami mu się zdarzało. Całe szczęście konflikt między Viv a Syriuszem nie odbijał się już na reszcie. Jakby po prostu wszyscy przyzwyczaili się do tego, że ta dwójka już ze sobą nie rozmawia i tyle. Starali się ignorować całą tę sytuację. Póki nie zaczynali się bardzo kłócić, to woleli się nie odzywać, żeby przypadkiem nie pogorszyć tego. Reszta huncwotów cały czas miała nadzieje, że Syriusz szybko pogodzi się z siostrą Jamesa i przestanie się na nią złościć, natomiast dziewczyny z jej pokoju z Lily na czele uznały, że nie ma sensu się tym przejmować i najlepiej po prostu zignorować osobę Blacka.

Ostatni tydzień września nie należał do najmilszych. Szczególnie dla Remusa i Vivienne. Pod koniec miesiąca wypadała pełnia, co za tym idzie, obydwoje nie czuli się najlepiej. Chociaż jeśli chodzi o chłopaka, to można było zauważyć, że minimalnie czuje się lepiej. Zdaniem Regulusa była to zasługa eliksiru, który robił dla niego razem z Lily, ale nie miał stu procentowej pewności co do tego. Najważniejsze było to, że czuje się lepiej, czego niestety nie można było powiedzieć o Viv. W ciągu ostatnich dni czuła się naprawdę źle i dosłownie wszystko działało jej na nerwy. Całe szczęście Syriusz wykazał się chociaż trochę zrozumieniem i w ciągu ostatnich dni, naprawdę nie rzucił w jej kierunku ani jednej kąśliwej uwagi.

Dzień przed pełnią tym bardziej nie należał do najmilszych. Vivienne od samego dnia czuła się po prostu fatalnie. Na domiar złego nie tylko sama pełnia sprawiała, że czuje się gorzej. Nienawidziła tych miesięcy, kiedy pełnia wypadała w dniach, kiedy wypadał jej okres. Czuła się o wiele razy gorzej niż zazwyczaj. Tak samo wszystko ją irytowało, o wiele bardziej. Cały dzień co była strasznie senna i musiała się pilnować, żeby przypadkiem nie usnąć na lekcji. Fakt mogła opuścić zajęcia bez problemu. Nauczyciele by to w końcu zrozumieli, ale nie chciała tego robić. Tego dnia nie mieli dużo zajęć, więc chciała wysiedzieć na nich. Oczywiście spotkało to się ze sprzeciwem ze strony praktycznie wszystkich, którzy wiedzieli o jej problemie. Kiedy udało im się zmusić Remusa do odpuszczenia sobie zajęć, to przyszła Vivienne, której wcale nie dało się przekonać, żeby została w dormitorium. Nie ważne czy mówił jej to Regulus, Lily czy James, ona i tak nie chciała ich posłuchać. Uparła się, że dzisiaj jeszcze da radę siedzieć na lekcjach. Wiedziała, że jutro już nie będzie sensu się kłócić, bo pewnie i tak nie będzie miała na to siły.

Po skończonych zajęciach niemalże siłą została zaciągnięta do dormitorium przez Regulusa, żeby więcej nie chodziła i się nie męczyła. Siedział z nią przez do samej kolacji, co nie bardzo odpowiadało Marlene i Syriuszowi. Natomiast ona nie narzekała z tego powodu, mimo że chciała iść jeszcze do biblioteki, to spędzenie popołudnia leżąc i przytulając się do chłopaka, okazało się jednak o wiele lepsze. Nawet na chwilę udało jej się usnąć, co przy jej stanie działało tylko na plus. Ślizgon zostawił ją dopiero przed kolacją, oczywiście wcześniej próbując namówić ją, żeby zeszła coś zjeść, jednak ta tylko uznała, że idzie dalej spać, póki jeszcze może. W końcu nie wiadomo, czy w nocy bez problemu tak zaśnie. I faktycznie, mimo że udało jej się usnąć po wyjściu Regulusa, to nie spała za długo. Już po ósmej wieczorem obudziła się po raz pierwszy. Wszystko dlatego, że dziewczyny wróciły do dormitorium i zaczął panować w nim mały hałas. Wtedy postanowiła wstać i chociaż przebrać się w piżamę. Jak się okazało, nie było to za najlepsze posunięcie, ponieważ tylko dodatkowo się rozbudziła i od chwili kiedy chciała ponownie położyć się spać, nie mogła już usnąć. Tylko leżała i gapiła się, to na ścianę, to na sufit. Przez dwie godziny próbowała zmusić się do snu, na marne. W końcu jakoś po dziesiątej postanowiła zejść do pokoju wspólnego. Skoro i tak nie mogła usnąć, to postanowiła tam zejść i trochę tam posiedzieć. Na dole było już pusto, jednak nie całkowicie. Na kanapie przy kominku siedziała jeszcze jedna osoba. Vivienne nie musiała nawet podchodzić, żeby wiedzieć, że był to Remus. Usiadła obok niego, zabierając mu z rąk książkę, którą czytał. 

till death do us part // huncwociOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz