Rozdział 15

145 6 5
                                    


3 października 1976

Sobota minęła dość podobnie co dzień poprzedni. Dziewczyna większość dnia przeleżała w swoim dormitorium. Mimo że nie była zadowolona z tego, to było to lepsze niż słuchanie kolejnej kłótni między Regulusem a Syriuszem. Z samego rana obydwoje zepsuli jej humor do tego stopnia, że nie chciała z żadnym z nich się już widzieć. Mimo tego, że dzień wcześniej rozmawiała z każdym i wszystko sobie wyjaśnili, to wychodziło na to, że nic do nich nie dotarło. Jak tylko na siebie wpadli, od razu musieli zacząć ze sobą dyskutować, co skończyło się kolejną kłótnią. Znowu o to samo, całe szczęście obeszło się bez rękoczynów. Dlatego też gryfonka spędziła praktycznie całą sobotę na nadrabianiu materiału z ostatnich dni.

Oczywiście zarówno Regulus, jak i Syriusz za wszelką cenę chcieli porozmawiać z nią, ale ta była nieugięta i nawet nie wpuściła ich do pokoju. Chciała tylko w spokoju, zająć się nauka i nic więcej. A skoro oni nie umieli żyć w spokoju i nie zwracać na siebie uwagi, to ona postanowiła ich ignorować, chociaż przez jakiś czas. Wiedziała, że pewnie długo jej się to nie uda, ale lepszy jeden czy dwa dni, niż nic.

Niedziela nie zapowiadała się jakoś inaczej. Zdaniem Jamesa i Lily, miała jeszcze ten dzień spędzić w łóżku i oszczędzać nogę. Skoro chciała już od poniedziałku iść na zajęcia, to chociaż żeby przez weekend odpoczęła, a nie biegała, gdzie popadnie. Czy chciała, czy nie, musiała się zgodzić na ich propozycje. Zresztą wiedziała, że za dużo do gadania nie ma i bez sensu się kłócić.

- Pogadasz z którymś z nich w końcu? - spytał okularnik, spoglądając na siostrę znad książki. Siedzieli u niej w dormitorium i próbowali skończyć wypracowanie na eliksiry. Oboje mieli z tym przedmiotem problem, dlatego uznali, że może razem szybciej im się uda to zrobić. Niestety było całkowicie odwrotnie. Zamiast poradzić sobie razem, to jedno przez drugie marudziło, że nie wiedzą jak to zrobić. Gdyby tylko Lily nie była zajęta, na pewno zgodziła się pomóc, chociaż Vivienne, ale i James by na tym skorzystał.

- Nie zamierzam w najbliższym czasie. - mruknęła, zamykając swoją książkę. - Oboje zachowują się jak dzieci.

- Więc dlatego ty też postanowiłaś się zachowywać jak dziecko i się nie odzywasz? - spytał, unosząc brew do góry. Dziewczyna zmrużyła tylko na niego oczy.

- Nie podpuścisz mnie, żebym się odezwała do nich, nie ma opcji.

- Nie muszę Cię podpuszczać, sama to robisz dzieciaczku. - odpowiedział, uśmiechając się uroczo. Nastolatka nic mu nie odpowiedziała, tylko rzuciła w niego książka, którą trzymała w ręku. - Hej, za co to!?

- Zaraz do Ciebie przestanę się odzywać i wylecisz z tego pokoju, szybciej niż tu przyszedłeś. - powiedziała, znowu mrużąc na niego oczy. Brat nic jej nie odpowiedział, tylko roześmiał się, wstając z łóżka, po czym położył jej książkę na szafkę obok.

- Daj spokój Viv, nie możesz ich unikać cały czas.

- A może mogę? - spytała. Chociaż sama zdawała sobie sprawę, że to, co powiedział James, jest prawda. Jeszcze jak Syriusza umiałaby unikać, to nie Regulusa. Dlatego zdawała sobie sprawę, że wraz z nastaniem poniedziałku, jej plan legnie w gruzach.

- Próbujesz oszukać mnie czy siebie? - spytał, opierając się o szafkę. Dziewczyna westchnęła tylko cicho.

- Oh spadaj, nie masz nic innego do roboty, tylko mnie dręczysz?

till death do us part // huncwociOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz