Childe x Lumine

487 25 4
                                    

                                                     It's hard to dance with the devil on your back.


  Od ścian sali odbijał się jedynie dźwięk kroków i szelest ubrania. Wszystko otulała ciepła poświata, którą tworzyły odbijające światło monety leżące w imponujących stosach. Miejsca było sporo jak na jedynie dwie osoby, które sunęły po podłodze tego okazałego pomieszczenia.

  Na jego twarzy malował się delikatny uśmiech, powieki były przymknięte. Wokół kipiało bogactwem, ale on już miał swój najcenniejszy skarb, trzymał go ściśle w ramionach, przyciskał do piersi. Złote włosy dziewczyny łaskotały go w policzek, który przytulił do czubka jej głowy.

  Tańczył, sunął - powoli, acz zgrabnie; pewnie stawiał kolejne kroki. Czuł, że posiada całkowitą władzę i podobało mu się to uczucie. Podobało mu się uczucie ciężaru na jego piersi, zapach, który go otaczał, dotyk jej skóry. Pragnął zapamiętać tę chwilę na zawsze, wyryć ją sobie i wspominać każdego dnia każdy jej szczegół. Ścisnął ją mocniej w pasie, bo bał się, że nagle mu się wyślizgnie. Nie potrafił przestać odtwarzać sobie tego momentu sprzed kilku minut: jej spojrzenia zablokowanego na jego osobie, jej wyrazu twarzy i słów, z których wyartykułowaniem miała problem.

  Euforia, która go ogarnęła sprawiła, że zaczął nucić. Jakby potrzebował uwolnić ze swojej piersi coś, co długi czas się w niej gnieździło i gniotło, nie pozwalając mu funkcjonować normalnie.

  - Lumine - wyszeptał jej do ucha. - Nie przeszkadza ci to? - Zamruczał tylko sobie znaną melodię, która nie do końca pasowała do ich tańca. - Trochę brakuje mi muzyki. Nie przygotowałem się, chociaż chciałbym to uczcić jakoś... lepiej. Nie chciałbym sprawić ci zawodu. - Złożył delikatny pocałunek na jej skroni. - Jesteś dla mnie ważna.

  Przez chwilę pragnął zapomnieć o zewnętrznym świecie. Wszystkie wspomnienia o jego ojczyźnie, obowiązkach i towarzyszach stały się dziwnie odległe. Nawet nie zauważył, kiedy nastąpił ten moment skupienia wszystkich swoich pragnień tylko na jednej osobie. Czy to stało się przy ich pierwszym spotkaniu, czy dopiero po pierwszym pojedynku? Wspomnienia z tego okresu były spowite mgłą. Nie chciał się na tym teraz skupiać. Nie tego potrzebował.

  - Lumine... - powtórzył, by rozkoszować się smakiem imienia na swoich wargach. - Tylko ty i ja.

  Zrobił piruet, materiał jej sukienki zaszeleścił. Zrobił jeszcze jeden i jeszcze kilka, aż zawirowało mu w głowie. Zaśmiał się, gdy udało mu się zachować równowagę i odchylił Lumine do tyłu, zanurzając przy tym twarz w jej szyi.

  - Tak bardzo się bałem... - zaczął, gdy wrócili do pionu. - Bałem się powiedzieć ci, że chcę być z tobą aż do śmierci, aby nie stało się to tak szybko. - Jego wzrok był zamglony, być może od piruetów, być może od emocji, które zaczęły nim targać. Palce coraz mocniej zaciskały się na ciele, oddech przyspieszył. - Poza tym miałem jeszcze jeden warunek do mego żądania. - Nachylił się ku jej uchu w celu złożenia pocałunku na płatku. - Pragnąłem być przy twojej śmierci.

  Materiał był doszczętnie przemoczony, krople krwi kapały na posadzkę. Tam, gdzie tańczyli, podłoga pokryta była rozbryzgami zastygającej posoki. Jego rękawiczki kleiły się, ale jemu to nie przeszkadzało. Dłoń gładko ślizgała się po materiale jej ubrania. Zaciągnął się zapachem potu zmieszanego z krwią.

   Jej twarz zastygła w nieprzemijającym smutku. Oczy były zgaszone, będące już tylko cieniem tego, czym kiedyś były. Usta były otwarte, nie zdolne do wypowiedzenia choć jednego słowa, a pierś kompletnie zapadła, niezdolna do zaczerpnięcia choć jednego oddechu.

  Zaśmiał się niespodziewanie, przytulając jej ciało do siebie mocno, tak, że kości zachrzęściły pod wpływem tej ogromnej siły. Obrócił się wokół własnej osi, krzycząc do zimnych ścian opustoszałej sali.

  - Pokonałem cię! W końcu cię pokonałem, Lumine! - Zaśmiał się histerycznie i złapał ją pod kolanami unosząc do góry. Lumine była bardzo drobna, dlatego tym bardziej za każdym razem zaskakiwała go jej siła. Obsesyjnie wręcz myślał o niej dniami i nocami, wszystkie jego działania służyły tylko temu, by spotkać ją ponownie i pokonać.

  I ostatecznie tego dokonał. Poczuł, jak krew z nosa spływa mu po ustach i brodzie, brudząc już i tak brudny mundur. Serce biło mu coraz szybciej, po plecach przeszedł mu dreszcz.

  Powtarzał jej imię wciąż i wciąż, bo wiedział, że ona nie jest już w stanie mu przerwać. Nikt nie był w stanie mu przerwać. Osiągnął swój cel, był na szczycie, upojony. Przytulał jej twarz do swojej, mimo że wiedział, że nie odpowie mu podobnym gestem.

  W końcu się zatrzymał, przestał tańczyć. Ciężko mu było złapać oddech, był zmęczony walką, tańce, nuceniem, choć nie przestawał chichotać. Uklęknął, by położyć ją z namaszczeniem na zimnej podłodze. Poprawił jej pogniecione ubranie, układając je najlepiej, jak potrafił. Pogłaskał ją po przeraźliwie zimnym policzku, przeplótł jej włosy między palcami, by pozbyć się kołtunów.

  Cały czas się śmiał, nawet jeśli pierwszy łzy zaczęły spływać mu po policzkach.

  - Zabiłem cię, Lumine! Zabiłem cię! - Wykrzyczał, ile starczyło mu sił w płucach, choć przecież nie chciał, by ktokolwiek go usłyszał i przeszkodził w świętowaniu. - Już nigdy nie stoczymy żadnej walki... Zabiłem cię... - Łez było coraz więcej, zaczynały zasłaniać mu widok, chociaż niestrudzenie próbował wytrzeć je rękawem. Wszystko się rozmazywało, a tak bardzo pragnął na nią patrzeć. - Już nigdy z tobą nie przegram! - Jego twarz znajdowała się tuż nad jej, łzy i krew kapały na jej śnieżnobiałą skórę. Starał się je zetrzeć, gdy gładził jej policzki palcami. - Już nigdy! Lumine...!

  Szlochając, dławiąc łzami i śmiechem, przytulił się do jej martwego ciała, desperacko szarpiąc jej ubranie. Wkrótce płacz zamienił się w wycie, a i to w końcu zamilkło, gdy jego zdarte gardło nie pozwoliło mu wydobyć z siebie już ani jednego dźwięku.


                                                                                           ~~~~~

Ten shot składam w ofierze Tartaglii. Jeśli nie wylosuję tego rudego skurwysyna, to już nigdy nic o nim nie napiszę. Amen.

Pomysł na shot nie jest mój. Zainspirowałam się artem, do którego link dałam poniżej. Jeśli shot wam się podobał, to zostawcie, proszę, serduszko autorowi rysunku.

https://www.instagram.com/p/CNEMoJRlbFe/?utm_source=ig_web_copy_link

Genshin Impact || One shot'sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz