Wiedziałem, że mam kilka przystanków. Miejsc, w których spędzaliśmy czas było dużo, a ja czułem, że wszystkich nie uda mi się zwiedzić.
Zacząłem od miejsca, w którym mieliśmy jedną z naszych pierwszych randek. Była to niewielka polana niedaleko parku. Kozume doskonale pamiętał tamten dzień, był on wyjątkowym. W jedno sierpniowe popołudnie para urządziła tam sobie piknik. Jednak nikt nie sprawdził pogody, przez co zalał ich deszcz. Nie przerwało im to jednak, Kuroo poprosił Kenmę do tańca w deszczu. Dla blondyna było to jedno z najwspanialszych wspomnień. Uwielbiał tu przychodzić obserwować gwiazdy i księżyc. Dzisiaj były tak samo piękne jak wtedy w sierpniowym deszczu. Kozume chciał zatańczyć, ale wiedział, że bez deszczu, a przede wszystkim bez partnera, to nie ma najmniejszego sensu.
Po kilku minutach wpatrywania się w gwiazdy Kenma stwierdził, że pójdzie dalej. To wspomnienie miało dźwięk piosenki "Perfect", bo wszystko było wtedy idelane.
W następnej kolejności dostał się do parku nieopodal, a dokładniej to do fontanny umiejscowionej na samym środku parku. W nocy wyglądała równie pięknie, jak wyglądała w blasku południowego lipcowego słońca. W tym miejscu miał właśnie miejsce ich pierwszy pocałunek. Kenma wciąż go pamiętał. Usta bruneta muskały wargi Kozume tak delikatnie, jakby bał się, że się rozpadną od najmniejszego dotyku. Jednak starał się przekazać w tym pocałunku dużo miłości. Blondyn ją czuł i z całych sił starał się ją odwzajemnić. Ten pocałunek był dla niego tak samo idealny, jak piknik. Ile chłopak by oddał, żeby usta tego drugiego chociaż na chwilę go teraz dotknęły. Tęsknił za nim cholernie. Dlatego w jego słuchawkach rozbrzmiewała piosenka "Mr Loverman", która kojarzyła mu się z bliskością Kuroo.
Kozume nie chciał już iść w więcej miejsc. Za bardzo go to bolało. Może jednak skłamał. Było jedno miejsce, do którego chciał pójść. Był to budynek z którego skoczył Kuroo. Jednak blondyn nie chciał tego skończyć tak po prostu.
Kiedy znalazł się na szczycie wieżowca, zauważył że zaczął padać deszcz. Teraz mógł zatańczyć. Tylko z kim? Był skazany na taniec sam ze sobą. Teraz mógł o wszystkim pomyśleć, słysząc ulubioną piosenkę Kuroo.
Yelling at the sky
Screaming at the world
Czy był zły na Kuroo? Nie, nie był. Po prostu cierpiał, chciał go obok siebie.
Baby, why'd you go away?
I'm still your boy
Czy chciał zakończyć swoje cierpienia? Tego nawet on sam nie wiedział.
Holding on too tight
Head up in the clouds
Heaven only knows
Were are you now
Kenma starał cieszyć się jego tańcem na wieżowcu, ale nie potrafił. Nie jak był sam
Every night I'm dancing with your ghost
Never got a chance
To say a last goodbyeBolał go fakt, że nie miał nawet okazji się pożegnać. Dlatego chociaż ze światem chciał to zrobić jak należy. Tak, nie chciał już żyć. Nie miał po co. Chciał poczekać do końca piosenki i dołączyć do swojego chłopaka.
I stay up all night
Tell myself I'm alright- Co za kłamstwo.- zaśmiał się przez łzy.- nigdy nie było w porządku, od czasu kiedy cię nie ma. Przepraszam, że chciałem cię zastąpić. Czy wybaczysz mi jak do ciebie dołączę?
Kozume spojrzał w gwiazdy, złudnie oczekując odpowiedzi. Lecz ku jego zaskoczeniu, największa gwiazda zaświeciła się, w taki sposób jakby chciała odpowiedzieć. Blondyn już wszystko rozumiał. Uśmiechnął się lekko do gwiazdy i podszedł do krawędzi dachu wieżowca. Był gotowy. Zanim rzucił się w ciemną przepaść wypowiedział na głos słowa: "Każdego wieczoru tańczyłem z twoim duchem, teraz to my jako duchy będzie tańczyć każdej nocy." Po wypowiedzeniu tych słów, ciało chłopca lekko zaczęło opadać w dół wieżowca, żeby za kilka sekund rozbić się na chodniku. Nie czuł smutku umierając. Był szczęśliwy, wiedział kto na niego czeka. Dla nich zostało napisane takie zakończenie, nie mogli narzekać, w końcu się odnaleźli.
****
fin.
CZYTASZ
High in Memory || Kuroken
Fanfiction"Uwielbiał tu przychodzić obserwować gwiazdy i księżyc. Dzisiaj były tak samo piękne jak wtedy w sierpniowym deszczu. Kozume chciał zatańczyć, ale wiedział, że bez deszczu, a przede wszystkim bez partnera, to nie ma najmniejszego sensu. " Co by było...