Te dwa dni minęły zdecydowanie zbyt szybko. Kenma nawet nie zorientował się, że jego rodzicielka już zdążyła wrócić do domu. Nie spodziewał się, że to co się zaraz wydarzy przekreśli jego jakiekolwiek plany z Kuroo.Mama Kenmy weszła do domu, ciągnąć za sobą całkiem sporą walizkę. Usłyszała głos Kenmy, pomyślała, że chłopak po prostu gra z jakimś kolegą. Jednak kiedy weszła do pokoju zobaczyła blondyna siedzącego na łóżku, który zdawał się mówić w stronę dywanu. Jego rodzicielka na początku była zdezorientowana, ale kiedy usłyszała jak jej syn mówi "Kuroo" w stronę dywanu, domyśla się o co chodzi. Chciała się załamać, ale nie mogła mu tego pokazać. Musiała przekonać go na leczenie, jej syn był wyraźnie bardzo chory. Chciała zacząć dyskretnie, więc zaczęła prostym pytaniem, mimo że znała na nie odpowiedź za dobrze.
- Kenma skarbie, z kim rozmawiasz?- zapytała go, starając się ukryć łamiący głos.
- No z Kuroo. Przecież siedzi przede mną. Nagle przestaliście go zauważać czy co?- prychnął oburzony nastolatek.
Kobieta tylko cicho westchnęła.
- Skarbie, musimy porozmawiać. Nie będzie to jedna z tych przyjemnych rozmów.
Kenma był lekko zaskoczony, ale skinął głową, symbolizując żeby kontynuowała.
- Pamiętasz co się wydarzyło tydzień przed moją miesięczną delegacją?- kobieta starała się zachować spokoju, ale było widać, że ma ochotę się rozpłakać. Nie chciała mu tego mówić.
Blondyn tylko pokiwał przecząco głową.
- Wiem, że to może być dla ciebie ciężkie. Musisz pamiętać, to nie była twoja winna. To nie była niczyja wina. To była jego decyzja. Chciał tego..- powiedziała ze szklanymi oczami.
- Mamo, możesz przejść do sedna?- ponaglił kobietę.
- Dobrze, a więc. 30 kwietnia dowiedzieliśmy się wszyscy, że Kuroo skoczył z dachu. Kenma skarbie, on nie żyje od ponad miesiąca. Wiem, że ci ciężko.- powiedziała nie powstrzymując łez.- Ale taka jest kolej--
Kenma zasłonił jej usta palcem, żeby mógł zabrać głos.
- Mamo, nie wiem o czym wy wszyscy mówicie. Przecież Kuroo stoi tutaj.- chłopiec pokazał palcem pustą przestrzeń obok niego.
- Słonko, posłuchaj mnie. Potrzebujesz iść do lekarza. To nie jest twoja wina, ale potrzebujesz pomocy. Proszę pójdź do lekarza..
- CZEGO NIE ROZUMIESZ W ZDANIU, ŻE KUROO STOI TUTAJ?! NIE PÓJDĘ NA ŻADNĄ TERAPIĘ! JESTEM ZDROWY, SŁYSZYSZ?- wykrzyczał ze złością blondyn.
- Kenma przepraszam, ale nie zostawiasz mi wyboru.- wyszła z jego pokoju cicho szlochając.
Kobieta poszła po telefon. Musiała zadzwonić po pomoc. Nie chciała zmuszać swojego dziecka do pójścia do psychiatry, ale nie miała wyjścia. Jej syn totalnie odciął się od rzeczywistości. Chciała mu pomóc wyjść na prostą. Nie chciała się poddać, musiała być silna, dla niego.
Po około pół godziny pod domem państwa Kozume, stanęła karetka szpitala psychiatrycznego. Niestety to było konieczne i nieuniknione. Kenma z początku mocno protestował, jednak po podaniu leku uspokajającego, chłopak usnął ze zmęczenia.
Kiedy blondyn się obudził, nie wiedział gdzie jest. Chwilę mu zajęło złożenie faktów w jedną całość. Był w szpitalu psychiatrycznym. Nie wiedział do końca co to oznacza być w psychiatryku. Wiedział jedno. Chcą mu zabrać Kuroo. A na to nie mógł im pozwolić.
***
Witam ponownie! 4 rozdziały jednego dnia, chyba rekord! Ale naprawdę chce dzisiaj ją skończyć. Nie dlatego, że chce mieć ją z głowy. Po prostu naprawdę bardzo mocno chce napisać zakończenie. Bo czuję, że potrzebuje to zrobić. Tak czy siak, do zobaczenia potem!~paczusska
CZYTASZ
High in Memory || Kuroken
Fanfiction"Uwielbiał tu przychodzić obserwować gwiazdy i księżyc. Dzisiaj były tak samo piękne jak wtedy w sierpniowym deszczu. Kozume chciał zatańczyć, ale wiedział, że bez deszczu, a przede wszystkim bez partnera, to nie ma najmniejszego sensu. " Co by było...