~Rozdział 4~

344 20 81
                                    


Kiedy już skończyliśmy się naparzać poduszkami, Hinata uznał, że pójdzie już do domu. Smutno trochę bo znowu będę sam w tych czterech ścianach.

-Hinata! -zawołałem jak chłopak już miał wychodzić.

-Co jest, Kageyama?

-Em. . .No. . .Ja. . .

-Ty? -spojrzał na mnie z zaciekawieniem i niecierpliwością.

-Już nie ważne -odwróciłem głowę by na niego niego patrzeć. -Jak będziesz czegoś potrzebować to pisz, albo dzwoń. Na razie -już miałem iść w stronę pokoju, ale rudzielec mnie zatrzymał.

-Zaczekaj -odwróciłem się i spojrzałem na niego. -Dziękuję i przepraszam za kłopot -uśmiechnął się szeroko, a mi aż nogi się ugięły. Jakim cudem do cholery można tak nieziemsko się uśmiechać?! Panie Boże byłem grzecznym chłopcem, więc proszę, żeby ten anioł w ludzkiej skórze mógł być mój. Przysięgam, że nie masturbowałem się do jego zdjęć z liceum(wcale).

-Nie ma problemu.

-To pod twoją kawiarnią o 17 się spotkajmy, ok? -mieliśmy się spotkać? -W końcu miałeś mnie i Natsu oprowadzić po okolicy? -no i wszystko jasne. Spojrzałem na zegarek.

-CHOLERA SPÓŹNIĘ SIĘ NA UCZELNIE! -wydarłem się biegnąc po torbę do pokoju. Wziąłem torbę i w mgnieniu oka znalazłem się w genkanie* i ubierałem buty. -Wybacz Hinata, ale muszę spadać -wziąłem klucze i poczekałem aż niższy wyjdzie z mojego mieszkania, żebym mógł zamknąć je na klucz.

-Nie szkodzi i tak bym nie posiedział bo muszę poszukać pracy jakieś w końcu -westchną cierpiętniczo. -To na razie Kags! -pomachał mi odchodząc z tym jego uśmiechem.

-Kags? Awansowałem z Bakageyamy na Kagsa? -wzruszyłem ramionami i zadzwoniłem po taxi, bo będzie szybciej niż komunikacją miejską.

Włożyłem słuchawki do uszu, po czym podpiąłem je do telefonu i włączyłem muzykę. Po jakiś pięciu minutach czekania przyjechało taxi.

~~~

Na wykład, pomimo starań, i tak przyszedłem spóźniony. Cóż, dostałem kazanie od profesora jaki to ja nieodpowiedzialny jestem. No przepraszam bardzo, spotkałem chłopaka, w którym się bujam od dobrych 5 lat i chciałem z nim trochę czasu spędzić, a na studia poszedłem nieprzemyślanie. Rany, same problemy z tymi studiami.

Przeprosiłem ponownie, gdy skończył paplać, że się spóźniłem i usiadłem na swoje miejsce, a dziadzisko(jezu jak ja kocham to słowo www) kontynuował swój monolog.

~~~

Na reszcie koniec. Z zacieszem na ryju już chciałem wychodzić z sali, ale PEWIEN KTOŚ mnie zatrzymał.

-Tobioś!

-Spokojnie Tobio, wdech, wydech, to tylko kolejny idiota, który nie potrafi zająć się swoimi czterema literami -odwróciłem się do tego gównokawy -Czego?

-Co ty taki nie miły dla swojego starszego kolegi? -zrobił oburzoną minę. Oikawa przez dwa lata nawet pierwszego roku nie zdał, dlatego jesteśmy razem w klasie(?).

-No nie wiem tak jakoś.

-Czyżby nasz król dalej rozpaczał po stracie swojej księżniczki? -zapytał podśmiewczo z tym swoim szyderczym uśmieszkiem na mordzie.

-Zamknij się.(kropka nienawiści)

-Bo co?

Nic już nie odpowiedziałem tylko wsadziłem słuchawki do uszu i puściłem muzykę na ful. Nie chciałem tracić nerwów na tego głąba.

Zostań moim szczęściem|| KageHina | BL||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz