~Rozdział 6~

299 22 74
                                    


-Bo widzisz. . . -zaczął niższy. -Po pierwsze to jestem dziewczyną -to wytłumaczało jej drobną posturę. -A po drugie to. . . To chyba mi się podobasz.

-Aha, fajnie, a ty mi nie -odpowiedziałem nie myśląc o tym czy go- ekhem, JĄ to zrani czy nie. Mam na to, grzecznie mówiąc, wywalone.

-C-co? Byłam pewna, że ja tobie też wpadłam w oko, przez to jak na mnie patrzyłeś.

-No widzisz. Nie wyszło. Poza tym ile ty masz lat?

-16.

-Niby legalna, ale nie jestem pedofilem, wiec możesz sobie pomarzyć.

-A-ale. . .! -przerwałem jej.

-Słuchaj, mam 21 lat i nie chcę siedzieć w więzieniu przez następne kilka lat za to, że ktoś zgłosił, że wykorzystuję cię jakkolwiek.

-Y- Ja- Ugh! -i se poszła. No i jeden problem z głowy.

Zamknąłem drzwi i poszedłem do salonu.

-Ale bałagan -spojrzałem przelotnie po pomieszczeniu. Butelki po jakimś whishy, albo sake walały się po podłodze i stolikach ciuchy też były porozwalane oraz paczki po przekąskach.  -No cóż, później posprzątam -złapałem za dekolt koszulki i powąchałem. -Młoda miała rację, że jedzie alkoholem.

Pokierowałem się do mojej sypialni, żeby wziąć jakieś czyste ciuchy i gacie, a następnie szedłem w stronę łazienki, po drodze zahaczając o jakąś pustą butelkę i oczywiście musiało się to skończyć moim upadkiem. Genialnie.

Wziąłem szybki prysznic i ogólnie zrobiłem ze sobą względny porządek. 

~~~

Siedziałem na ławce w parku i SŁUCHAŁEM MUZYKI. Nie byłbym sobą gdybym tego nie robił. Odpoczywałem po kolejnym żmudnym i pracowitym tygodniu. Tym razem bez alkoholu. 

Obserwowałem przyrodę, rodziny z dziećmi wychodzące na spacery, gdyż była ładna pogoda i. . .pewnego rudzielca biegnącego, w moją stronę, machającego mi? Skąd on się tu do jasnej choinki wziął? Znaczy wiem, że każdy może sobie tutaj przyjąć, ale czemu akurat teraz? To nie tak, że mam coś do towarzystwa Hinaty, nawet bardzo je lubię, jednak w tym momencie nie mam najlepszego humoru i wolałbym być sam.

-Hej, Kageyama! -darł się jeszcze zanim do mnie podbiegł. Zaraz się wywróci czuję to.

Wyjąłem słuchawki z uszu i tylko podniosłem dłoń w geście powitalnym. Schowałem telefon wraz z kabelkiem do kieszeni i czekałem aż krewetka dotrze.

-Cześć, Kageyama -przywitał się ponownie siadając obok. -Co tu robisz?

-Siedzę, nie widać?

-No wiem, ale mógłbyś być milszy!

-Mógłbym, ale nie będę.

-Oj no weź!

-Co mam wziąć?

-Ugh! Bakageyam!

-Ta, ta, a ty jesteś głupią krewetką.

-Hmph! -nadymał policzki, jednocześnie krzyżując ręce na piersi. Po chwili, jednak ponownie się  uśmiechnął. -Jak ci minął tydzień?

-W porządku  -uciąłem krótko.

-Byłbyś bardziej rozmowny! Od zawsze mało mówiłeś!

-I co z tego?

-No nic, ale chciałbym czasem wiedzieć jak ci mija czas -zarumienił się delikatnie w spuszczając wzrok.

Zostań moim szczęściem|| KageHina | BL||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz