Rozdział pierwszy

399 25 10
                                    

Witajcie. 

Mam nadzieję, że spodoba się Wam ta historia. Dziś dodaję jeszcze jeden rozdział na zachętę. Następne będą się pojawiać co jakiś czas. Obiecuję, że nie będzie zastoju z tym opowiadaniem, ponieważ mam przygotowaną jego większą część. Bawcie się dobrze. 

Zostawiajcie komentarze i gwiazdki. 

Miłego czytania!


Mia

7 lat.

- Cześć. Jestem Jamie, a Ty? – Chłopak wyciągnął do mnie swoją chudą dłoń.

- Ja mam na imię Mia. – Podałam mu swoją rękę, którą mocno potrząsnął. - Jamie, to skrót od James'a? - Zapytałam.

Byłam bardzo tego ciekawa. Zastanawiałam się, czemu ludzie skracają swoje imiona? Dla oszczędności czasu? Mojego na szczęście nie dało się już bardziej skrócić, no chyba, że ktoś nazywałby mnie M. To byłoby dziwne, nazywać kogoś pojedynczą literką.

- Tak. - Spojrzał i skinął głową na dom za mną. - Mieszkasz tu?

Popatrzyłam na dom. Wróciłam do niego wzrokiem i przymrużyłam oczy. To chyba było oczywiste, skoro wyszłam w piżamce w jednorożce właśnie z tego domu. Musiałam na szybko wypuścić na dwór swojego psa, Łapę, bo inaczej nasikałby w domu, a wtedy tata by się bardzo zezłościł.

Od samego początku rodzice powtarzali mi, że kupią mi wymarzonego buldoga francuskiego, a ja w zamian za to, będę o niego dbać i wypuszczać go na podwórko, jak nikt nie będzie mógł z nim wyjść na dłuższy spacer. Gdy rodzice wracają z pracy i zjemy obiad, chodzimy razem na długi spacer. Wszyscy wiemy, że nasza psina to lubi i tego potrzebuje – wybiegać się w lesie ulicę dalej. Gdy mama musi zostać dłużej w pracy idziemy sami z tatą.

- Tak. - Postanowiłam jednak odpowiedzieć. Może chłopak pomyślał, że jestem w odwiedzinach u rodziny. W końcu są wakacje.

- Super. – Wzrok skierował za siebie, na dom naprzeciw mojego - My się tu właśnie przeprowadziliśmy. - Wskazał palcem na dwupiętrowy dom z czerwonej cegły, który stał kilka miesięcy pusty. Dom jest wyjątkowy. Jedyny taki w okolicy. Ma niebieski dach i okiennice. Okna są szare, tak jak wielkie drzwi. Całość prezentuje się obłędnie. Wszystkie inne domy wyglądają tak samo. Biała cegła, czarny dach i drewniane okna.

Przyjrzałam się bliżej chłopcu. Jamie jest zdecydowanie starszy ode mnie. Na oko ma dziewięć lub dziesięć lat. Ma czarne kręcone włosy i szare oczy, a gdy pada na nie promień słoneczny, wpadają w błękit. Ma też nieco krzywe zęby i jest tyczkowaty. Przypomina mi te ludziki, które jako czterolatka rysowałam.

- To fajnie. Ile masz lat? – Przekrzywiłam głowę.

- Dziesięć. W zasadzie za piętnaście dni mam dziesiąte urodziny. - Wyszczerzył się. - A ty?

- Siedem.

- Więc będziemy chodzić razem do szkoły. To fajnie, przynajmniej będę kogoś znał. Będę miał komu powiedzieć „cześć" na korytarzu. Poznałem już Bena.

- No tak, Ben mieszka obok Was. Spokojnie, niedługo będziesz znał wszystkich, to małe osiedle. Dwa dni w szkole i gwarantuję ci, że będziesz wiedział kogo unikać. - Spojrzałam na Łapę, który właśnie się wysikał i wrócił do mnie. - Słuchaj, muszę już iść, ale na pewno się jeszcze spotkamy, skoro mieszkamy obok siebie. Pa! – pomachałam na pożegnanie mojemu nowemu znajomemu.

Zaginione szczęścieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz