🍼03🍼

996 36 9
                                    

Po wyjściu z łazienki skierowałem się do wyjścia, Ubrałem buty, leżące niedaleko drzwi, zabrałem plecak i wyszedłem. Po drodze do miejsca tortur i smutku przeglądałem jakieś stare zdjęcia. Trochę smutno mi się zrobiło, bo tamtych znajomych już nie ma. Po drodze moją uwagę przykuł pewien mężczyzna. Nie był on ubrany jak tutejsi. Był bardziej elegancki. Maniery pewnie też miał nienaganne. Ubrany był w białą koszulę, do której bardzo pasował czarny garnitur. Na dole zaś miał spodnie, markowy pasek i eleganckie buty. Na początku przypuściłem, że mógłby iść na ślub, ale nie było wokół ani ładnego wozu ślubnego, ani żadnych balonów czy ozdób. Szedł w przeciwną stronę od szkoły. Wydaje mi się, że odprowadzał swoje dziecko do szkoły, a teraz pewnie idzie do pracy. Odwróciłem od niego wzrok, aby nie zobaczył że cały czas się na niego gapię jak głupi. Wszedłem do budynku i skierowałem się od razu do swojej klasy. Pierwszą miałem fizykę, więc niestety nie było za łatwo. Po zakończonej lekcji podbiegł do mnie mój przyjaciel- Julek.

-Hej! Jak się czujesz?- zapytał, przytulając mnie. Również go objąłem.

-Już trochę mi lepiej.- powiedziałem, przypominając sobie o wymyślonej chorobie. Wypuścił mnie z objęć, a ja na reszcie mogłem odetchnąć. Lubię być przytulany, ale on robi to zdecydowanie za często.- Jak było wczoraj w szkole?- dodałem.

-Tak jak zawsze. Masa nauki.- powiedział wpatrując się we mnie. Poczułem się dziwnie. Patrzył jakby inaczej niż zwykle, był jakby bardziej zestresowany.

-Coś się stało? Nie wyglądasz za dobrze- patrzyłem na niego zmartwiony. Zrobił się blady, więc najwidoczniej musiało się coś stać albo zapomniałem o jakiejś kartkówce lub sprawdzianie.

-No bo... Mam ci coś do powiedzenia albo raczej muszę ci kogoś przedstawić.- powiedział próbując się uśmiechnąć.

-Okej, kto to taki?- zapytałem zaciekawiony.

-Idź pod klasę, gdzie mamy następną lekcję.- mówiąc to odszedł w innym kierunku.

Zrobiłem tak jak kazał. Usiadłem na ławeczce w oczekiwaniu na przyjaciela wraz z osobą, którą ma mi przedstawić. Minęły jakieś dwie minuty i zobaczyłem Julka z jakąś dziewczyną. Była sporo niższa od niego. Taka mojego wzrostu. Podeszli do mnie.

-A więc to jest moja nowa dziewczyna. Nazwa się Kornelia.- mówił lekko się jąkając. Przyglądałem się jej siedząc.

-Miło cię poznać. Jestem Antoni, ale możesz mówić Antek lub Tosiek.- Podałem jej rękę, a ona po chwili zrobiła to samo.

-Również miło cię poznać.- uśmiechnęła się lekko. Rozłączyłem nasze ręce i wskazałem aby usiedli obok.

-Siadajcie. Chyba macie mi sporo do opowiedzenia.- uśmiechnąłem się. Cieszę się, że mój przyjaciel znalazł sobie w końcu kogoś. Nareszcie nie będzie wydzwaniał o 3 w nocy, żebym zrobił mu toturial na grzanki. Kornelia usiadła po środku, a Julek obok niej.- Jak się poznaliście?- zapytałem przyglądając się dziewczynie.

-Byliśmy 2 lata temu razem na obozie. Ona dała mi swój numer, ale dopiero teraz coś z tego wyszło.- powiedział uśmiechnięty, a ona przytaknęła.

-Nic mi o niej nie mówiłeś.

-Racja, ale nie chciałem cię zasmuciać, bo nie mogłeś być wtedy na obozie, bo się rozchorowałeś.

-A no tak.

Tak naprawdę nie było mnie na tamtym obozie ze względu na naszą sytuację finansową. Żyję sam z siostrą, bo mama mieszka w Anglii. Czasami przesyła nam jakieś pieniądze, żebyśmy opłacili rachunki, ale na większe przyjemności nas nie stać. Praktycznie się z nami nie kontaktuje, ale cóż poradzić. Bawi się świetnie sama, od czasu do czasu przesyła nam jakieś zdjęcia z miejsc, które odwiedziła ze swoim kochankiem. Jeszcze go nie widziałem, ale chyba nie mam ochoty go poznawać. Mama ma prawo do szczęścia jak każdy człowiek, ale nie powinna zostawiać nas samych. Pogadaliśmy jeszcze chwilę i w końcu zastał nas dzwonek na lekcję. Wstaliśmy i udaliśmy się do swoich klas.
***
Po lekcjach udałem się wykończony do domu. Otworzyłem okno i rzuciłem się na łóżko. Wziąłem do ręki telefon i zacząłem szukać jakiejś pracy. Mechanik nie, kelner też nie za bardzo, sprzątać nie lubię. Przeszukałem 10 stron różnych ofert i nie znalazłem nic dla siebie. Chciałem się poddać, ale w oko wpadła mi jedna oferta. Płatna aż 10 000zł na miesiąc. Jedynym wymogiem było być omegą, a tak się składa że ja właśnie nim jestem. Pomyślałem, że skoro trzeba być omegą to praca nie może być zbyt męcząca. Napisałem do ogłoszeniodawcy.

J: Dzień dobry, jestem zainteresowany pracą. Jest możliwość spotkania się i omówienia na czym praca będzie polegać?

Kamil J.: Dzień dobry. Dzisiaj o  19 w kawiarni Rõse pasuje?

Byłem lekko zaskoczony, że chce się spotkać dosyć późno, ale pewnie ma sporo roboty.

J: Tak, nie mam na dzisiaj żadnych planów.

K: Dobrze, w takim razie jesteśmy umówieni. Do zobaczenia.

J: Do widzenia.

Odłożyłem telefon i zasnąłem.

Daddy's Little BoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz