🍼04🍼

890 33 6
                                    

Obudziłem się i spojrzałem na zegarek. Za godzinę mam spotkanie i nie mogę zawalić. Wstałem, spojrzałem w lustro i trochę ogarnąłem włosy. Wyszedłem z pokoju i skierowałem się do kuchni. Zajrzałem do lodówki, ale tak jak się spodziewałem, nie było tak nic dobrego. Zrezygnowany wziąłem telefon i przeglądałem media. Czas minął mi dosyć szybko i musiałem się już powoli zbierać. Poszedłem do przedpokoju i ubrałem buty. Wyszedłem z domu i skierowałem się na przystanek autobusowy. Do kawiarni miałem trochę daleko, a mieszkam w dużym mieście, więc autobusem było łatwiej. Dziesięć minut później wsiadłem do pojazdu. Założyłem słuchawki i jechałem w ciszy. Trochę bałem się sam z nim spotkać, bo nigdy nie wiadomo, ale czego się nie zrobi dla pieniędzy. Podróż minęła dosyć szybko. Wysiadłem i skierowałem się do kawiarni. Na miejscu zobaczyłem tego samego mężczyznę, co dzisiaj przed szkołą. Był bardzo elegancko ubrany, jednak nie tak samo jak wtedy.

-Hej, to ty jesteś tym chłopakiem, z którym byłem umówiony?- zapytał wspomniany wcześniej mężczyzna. Uśmiechnął się. Trzeba przyznać, że uśmiech ma powalający.

-Tak, to ja.- uśmiechnąłem się do niego. Wydawał się całkiem miły.

-Usiądź, porozmawiajmy o tym, vo będziesz robić.- wskazał miejsce obok siebie. Usiadłem.- No więc.- zaczął.- Będziesz musiał się mnie słuchać i robić co będę chciał.- nie brzmiało to dziwnie, w końcu to praca.- Na początku będę musiał cię przetestować. Nie wiem czy nadasz się do tego typu pracy.- przyglądał się mi uważnie.

-Co dokładniej będę robić?- wtrąciłem.

-Będziesz mój. Będziesz mi uległy, a ja w zamian będę ci sowicie płacił.- popatrzyłem na niego zdziwiony.

-Nie jestem jakąś tam dziwką.- oburzyłem się.

-Nie zrozumieliśmy się. Nie będę cię traktować jak zabawkę. Będę cię traktować jak moje dziecko. Codziennie będę cię karmić, utulać do snu, przebierać i kupować drogie prezenty.- uśmiechnął się.- To jak?

-Eh no... Ja sam nie wiem. Nigdy nie robiłem tego typu rzeczy...- odwróciłem wzrok zawstydzony.

-Dam ci czas na zastanowienie się.- położył rękę na moim policzku.- Będziesz mieszkał u mnie, ale są też pewne zasady.

-Rozumiem... za kilka dni dam panu odpowiedź.

-No tak, nie przedstawiłem się. Jestem Kamil.- podał mi rękę.

-Ja Antoni.- również podałem mu rękę, ale szybko przerwałem uścisk. Zrobiło się trochę niezręcznie, ale ciszę przerwała kelnerka.

-Dzień dobry, co podać?- zapytała z miłym uśmiechem.

-Ja poproszę żeberka, a ty Antku?- popatrzył na mnie z uśmiechem.

-J-Ja może zwykłą wodę.

-Ja stawiam. Nie krępuj się.

-To może wezmę to co pan.- zawstydziłem się. Nie lubię jak ktoś wydaje na mnie pieniądze.

-Dobrze.- spisała zamówienie i odeszła.

Nastąpiła niezręczna cisza. Patrzył na mnie, a ja starałem się odwracać wzrok.

-No to może opowiesz mi o tych zasadach?- starałem się jakoś zacząć rozmowę.

-Wszystko w swoim czasie, kochanie.

-Rozumiem.- zarumieniłem się lekko.

Wkrótce podeszła do nas kelnerka i podała zamówione przez nas dania. Podziękowaliśmy i zaczęliśmy jeść w ciszy.

-Smakuje ci?- zapytał z uśmiechem.

-Tak, dziękuję.- próbowałem się lekko uśmiechnąć. Zobaczyłem że wyjmuje coś z kieszeni.

-To mój prywatny numer.- podał mi karteczkę.

-Dziękuję.- nie za bardzo wiedziałem po co mi ten numer. Raczej nie zamierzam dzwonić, a szczególnie na prywatny numer.

Reszta kolacji minęła całkiem dobrze, chwilę porozmaialiśmy, ale nadal nie czuję się przy nim swobodnie. Po zakończeniu posiłku, odprowadził mnie pod dom. Trochę nie podobało mi się to, bo teraz wie gdzie mieszkam, ale bardzo nalegał. Po drodze ciągle prawił mi jakieś komplementy.

Daddy's Little BoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz