Rozdział siódmy

557 31 13
                                    

Czkawka

Gdy mężczyzna zgodził się na moje zasady, z ulgą wypuściłem wstrzymywane powietrze. Miałem świadomość, że nadal będą wobec mnie podejrzliwi, a raczej wobec mojego "przyjaciela". Nie będę ukrywał, uważam, że ta wymówka była genialna.
- To gdzie jest ten twój... przyjaciel? - zapytała po chwili drogi blondwłosa dziewczyna.
- Nie lubi przebywać wśród innych ludzi, wyjechał na czas waszej "wizyty".
- Skoro posiadacie statki to może zamiast reperować nasz, pożyczymy jeden od was? W końcu zależy wam na naszym szybkim odjeździe.
- Statki? - nie do końca rozumiałem, o co chodzi dziewczynie, przecież nic o żadnych statkach nie wspominałem.
- No twój przyjaciel jakoś musiał wydostać się z wyspy, prawda? - słyszałem podejrzliwy ton w jej głosie. Cholera, chyba mój plan nie był aż taki zajebisty. Strzeliłem wewnętrznego facepalma. Myśl, Czkawka, myśl!
- Eee, no tak, wyjechał na statku, oczywiście! Jak inaczej mógłby to zrobić, haha - brawo, spaprałeś to jeszcze bardziej. Muszę nauczyć się kłamać, bo na razie można przejrzeć mnie na wylot.
Oczywiście wszyscy zauważyli jak dziwnie brzmiała moja odpowiedź i wymienili spojrzenia. Trzeba ratować sytuację, póki jest taka możliwość.
- Niestety, wziął jedyny statek jaki mieliśmy, co za pech - starałem się brzmieć przekonująco. Dobra, teraz szybka zmiana tematu. - Nie poznałem jeszcze waszych imion, nie mielibyście nic przeciwko wyjawieniu ich?
Wiedziałem, że szkoda już została uczyniona, ale miałem nadzieję na chociaż chwilowe odciągnięcie ich od tematu.
- Jestem Stoik Ważki, wódz plemienia Wandali - zaczął potężny mężczyzna.
- Widzę, że mam doczynienia z żywą legendą. To dla mnie zaszczyt - miałem nadzieję, że nie usłyszą sarkazmu w moich słowach, ale nie mogłem się powstrzymać. Legendą to i on był, w zabijaniu moich przyjaciół.
- No, no, staruszku, tylko żeby ci ta popularność nie uderzyła do głowy - zarechotał drugi mężczyzna. - Nazywam się Pyskacz.
- Ja jestem Astrid - powiedziała blondynka. - To Śledzik i Sączysmark, a ci tarzający się na ziemii to Szpadka i Mieczyk - bliźniaki.
- Siemasz - powiedziała Szpadka, nie przerywając walki z bratem. Albo to był Mieczyk?
- Miło mi was poznać, choć w takich nieciekawych okolicznościach. Nazywam się Czkawka, a mój przyjaciel Pyan.
W jednej sekundzie  atmosfera odmieniła się całkowicie. Wszyscy zatrzymali się i zwrócili spojrzenia na wodza. Ten zbladł momentalnie i wpatrywał się we mnie jak w ducha. Nie byłem pewny jak odbierać to zachowanie.
- Czy powiedziałem coś nie tak? - zapytałem, przyglądając się wszystkim po kolei.
- Nie, to... nic takiego. Twoje imię... tak samo nazywał się mój syn - odpowiedział łamiącym się głosem Stoik.
Syn? Nie wiedziałem, że Stoik kiedykolwiek miał potomka.
- Co się z nim stało? - zapytałem cicho,  nie wiedząc, czy nie przekraczam żadnej granicy. W końcu dopiero mnie poznali. Dodałem więc szybko:
- Jeśli mogę zapytać, oczywiście.
- Stara sprawa, nie powinienem się tak rozklejać - wymamrotał Stoik, z powrotem przyjmując swoją niezłomną postawę. - Smoki porwały go, kiedy był jeszcze dzieckiem.
- Co proszę? - wyrwało mi się, zanim zdążyłem się powstrzymać. Nie mogłem w to uwierzyć, dobrze znałem te zwierzęta i porywanie bezbronnego dziecka zdecydowanie nie leżało w ich naturze. Miałem jeszcze większy mętlik w głowie. Muszę wypytać o to Furiata. Na razie jednak postanowiłem udawać, że wcale mnie to tak nie zszokowało.
- Znaczy, to okropne! Te bestie są naprawdę zdolne do najgorszego - Thorze, nie wierzę, że to mówię. Mentalnie przeprosiłem za to wszystkie smoki.
Dalszą drogę przebyliśmy w milczeniu.
Zaczynało do mnie do docierać, w jakiej ciężkiej sytuacji się znajdowałem. Budowa statku bez pomocy smoków zajmie wieczność, a same zwierzęta także nie mogą w nieskończoność się ukrywać. Ta wyspa to ich dom, nie są gotowe jej opuścić. Zaczynałem żałować, że nie wyrzuciłem naszych gości w morze. Nikt by się o tym nie dowiedział, prawda?
Wreszcie stanęliśmy tuż przed wejściem do mojej wioski.
- Witam w moich skromnych progach - powiedziałem z uśmiechem, rozchylając krzaki ukazując przy tym nasz cel podróży.
Z dumą zauważyłem, że moje dzieło zrobiło na wszystkich wrażenie. Połehtało to miło moje ego.
- I próbujesz nam wmówić, że to zbudowały tylko dwie osoby? - zapytał z niedowierzaniem Pyskacz.
- Nie mieliśmy innych pomocników, ale jakoś daliśmy radę - coraz lepiej wczuwałem się w rolę kogoś posiadającego przyjaciela, hehe.
- Niezłą robotę zrobiliście, muszę to przyznać - powiedział gwizdając z wrażenia Stoik.
- Do czego służą te budynki? - zapytała jedna z dziewczyn, wskazując na stajnie. Chyba była to Astrid. Zauważyłem, że lubi ona zadawać niewygodne pytania.
- Tutaj będziecie spać - powiedziałem, przekręcając trochę jej pytanie tak, bym nie musiał opowiedzieć o prawdziwym przeznaczeniu tych budynków. Nie chciało mi się już z moimi niechcianymi gośćmi użerać, chciałem wreszcie zobaczyć Furiata. - Robi się późno, a ja mam jeszcze kilka spraw do załatwienia. Zobaczymy się jutro.
Z tymi słowami opuściłem nieznajomych, ignorując ich pytające spojrzenia.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jul 21, 2021 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Ogień życia | JWS - inna historiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz