Smoki znowu zaatakowały Berk. Tym razem było ich znacznie więcej i zabierały ogromną ilość pożywienia. Stoick Ważki, wódz plemienia wandali stał na środku wioski i atakował każdego smoka, jaki znalazł się w zasięgu jego topora. Jego żona, Vale nie mogąc patrzeć na cierpienie tych pięknych według niej stworzeń, ukryła się z tyłu jej i Stoicka domu. Ona nie była taka, jak wszyscy. Była INNA. Sprzeciwiała się mordowaniu smoków. W pewnym momencie usłyszała jakiś hałas w środku domu. O nie! Tam jest Czkawka, jej syn, jeszcze niemowlak! Mimo strachu wypełniającego jej serce, wbiegła do środka. Widok jaki zastała przeszedł jej najśmielsze oczekiwania. Jakiś duży smok pochylał się nad jej dzieckiem i bawił się z nim! Wtedy wiedziała już, że miała racje. Smoki wcale nie są takie okrutne i niebezpieczne jak jej wmawiano. Nagle kobieta usłyszała za sobą krzyk bojowy swojego męża, który biegł w stronę chaty myśląc, że jego rodzina jest zagrożona. Gad wystraszył się tym dźwiękiem i zranił płytko małego chłopca w brodę. Następnie wszystko potoczyło się błyskawicznie. Smok chwycił Vale i Czkawkę, po czym z prędkością światła wzniósł się ma ogromną wysokość i poszybował w dal. Dało się słyszeć tylko rozpaczliwy, przepełniony bólem krzyk Stoicka:
- Nieeeeeee!!!!!!!
- - -
Valka nadal nie do końca wiedziała co się dzieje. W jednej chwili stała na ziemi w swoim domu, zaś w kolejnej leciała w przestworzach unoszona przez smoka. Czy się bała? Oczywiście, ale nie swojego porywacza. Martwiła się raczej o swojego męża, Stoicka. Przeczuwała, że długo się nie zobaczą i w pewnym stopniu była na to gotowa. Wiedziała, że on nie. Westchnęła i postanowiła wyrzucić na razie ze swojej głowy to zmartwienie. Zamiast tego zaczęła rozmyślać gdzie zabierze ich gad. Wzięła Czkawkę z łapy gada do swoich ramion i przytuliła, by zapewnić mu choć trochę ciepła. Lecieli już kilka godzin. Valka nawet nie zauważyła kiedy opadły jej powieki i zasnęła. Trwało to kilka sekund, ponieważ poczuła się nagle dziwnie lekko. Spojrzała na swoje ramiona i ... nie było tam Czkawki! Zobaczyła jak spada w dół i wpada do morza. Zaczęła rozpaczliwie szarpać się i krzyczeć, a łzy ją zaślepiały.
- Nie!!! Proszę, nie Czkawka! Smoku, błagam uratuj go, uratuj! Nieeeeee!!!!
Ale smok jej nie słyszał.
- - -
W tym samym czasie na pewnej wyspie odpoczywała młoda Nocna Furia. Nagle usłyszała w głowie głos swojego alfy:
- Wyłów go
Smok nie od razu wiedział o kogo chodzi, ale gdy spojrzał w stronę morza wszystko zrozumiał. Jakiś mały, czarny kształt zbliżał się do wody. Furia od razu ruszyła na ratunek. Zanim doleciała, chłopiec wpadł do morza, ale smok natychmiast zanurkował za nim. Udało mu się wyłowić i uratować dziecko. Ruszył z nim na brzeg, a gdy był na miejscu wysłał telepatyczną wiadomość do swojego władcy:
- Mam go. Co teraz mam z nim zrobić?
- Od dzisiaj on znajduje się pod twoją opieką. Strzeż go i naucz wszystkiego, co sam wiesz. Bowiem to on stanie się mostem łączącym światy smoków i wikingów. Odpowiedzialność za przyszłość spoczywa teraz na tobie. Wierzę, że dasz radę.
CZYTASZ
Ogień życia | JWS - inna historia
FanfictionKiedy Czkawka był niemowlakiem, smoki porywają go i Vale - jego matkę. Jednak w drodze do Oazy Smoków mały chłopiec wypada z objęć matki i wpada do morza. Ratuje go Nocna Furia. Niestety, jego matka żyje w przekonaniu, że jej syn umarł. Od tego czas...