2.

493 23 18
                                    

Piątek minął im szybko, aż za szybko. Harry postanowił odpuścić sobie śniadanie, aby nie spotkać Louisa wcześniej niż chciał. Właściwie to brunet spędził cały dzień w łóżku z lodami i serialami całkowicie zakłócając swój dzienny tryb, chociaż kiedy przybywa na wyjazdach zawsze ten tryb jest zakłócany.

Louis również nie palił się do wszelkich zajęć. Poćwiczył chwilę na siłowni, lecz nie trwało to zbyt długo. Resztę dnia spędził w pokoju załatwiając internetowe sprawy, które oczywiście musiał załatwić teraz. Jak kupienie nowych bluz czy butów. No dobrze, nie przesadzajmy. Oczywiście kupił trochę ciuchów, ale załatwiał też inne sprawy.

Jednak, kiedy nadeszła już ta godzina dwudziesta trzecia, oboje nie mogli zasnąć.

Harry wpatrywał się w sufit wsłuchany w dźwięki dużego miasta za oknem. Kiedy poddał się i wiedział, że już nie zaśnie chwycił telefon. Czas biegł nieubłaganie, a brunet zasną chwilę zanim zaczęło świtać.

***

Louis wstał wyjątkowo szybko. Zajechał do Starbucksa po kawę i ciastko, a następnie taksówką pojechał do studia. Przywitał się z ludźmi na miejscu. Zajął miejsce na czerwonej kanapie.

Harry o dziwo spał długo. Zmęczenie dało o sobie znać. Kiedy spojrzał na godzinę od razu zerwał się z łóżka. Szybko wybrał ciuchy, wyszykował się i już siedział w taksówce, w drodze do studia. Przed wejściem czekał już na niego Carl

-Są już? – zapytał piosenkarz biorąc kubek kawy od menagera

-Tak, czekają w stołówce – odpowiedział, starając się dogonić tępa Harrego.

Chłopak nic nie odpowiedział, tylko szedł dalej przed siebie. Przed drzwiami do stołówki zawahał się chwilę. Spojrzał niepewnie na Carl'a, który jedynie kiwnął głową. Brunet wziął głęboki wdech i otworzył drzwi

-Pan Styles, dzień dobry – przywitał się Cyprian widząc chłopaka w drzwiach

-Dzień dobry panie... - czekał na dokończenie nieznanego mężczyzny

-Cyprian Lerwond, menager pana Tomlinsona – uśmiechnął się i wystawił dłoń przed siebie

-Miło mi poznać – Harry uśmiechnął się i uścisnął jego dłoń.

Brunet oparł się o stół oczekując na brakującego piosenkarza. Drugie drzwi się otworzyły, a do środka wszedł sam Louis Tomlinson. Harry spojrzał na niego, tym razem z bliska wyglądał jeszcze lepiej. Brunet nieświadomie przygryzł dolną wargę ilustrując starszego od góry do dołu. Louis podszedł bliżej i przywitał się z menagerem Harry'ego. W końcu ich wzrok się skrzyżował, obaj wiedzieli, że już nie ma drogi ucieczki

-Witaj Harry – przywitał się starszy i wystawił dłoń do bruneta

-Witaj Lou – Harry uśmiechnął się ciepło potrząsając dłonią szatyna.

Między ich ciałami przebiegł prąd. Cała czwórka udała się do czarno-czerwonego pokoju nagrań, gdzie czekał już producent. Mężczyzna przekazał im tekst, wytłumaczył wszystko i dał czas na zaznajomienie się ze słowami. Spędzili kilka godzin studiując go i ucząc się na pamięć. Później nadeszła pora obiadowa i wszyscy udali się do jadalni, gdzie czekał już catering. Atmosfera była dość dziwna między tą dwójką. Z każdym słowem starszego, Harry się rozpływał. Louisowi przypomniały się stare czasy, kiedy spędzał tak każdy dzień z młodszym.

Po przerwie wrócili do studia nagraniowego. Teraz zaczęli robić próbne nagrania. Harry zasiadł na czerwonej kanapie i wsłuchiwał się w śpiew Louisa. Miał wrażenie, że tekst piosenki jest idealnie dopasowany do ich sytuacji życiowej.

Another Chance | LarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz