10.

344 16 21
                                    

         Obie kobiety ucieszyły się niezmiernie na widok chłopców zmierzających w ich kierunku z pakunkami w rękach. Anne, kiedy dowiedziała się o powrocie ich do siebie popłakała się, a teraz widząc ich szczęśliwych łzy ponownie zawitały w jej błyszczących oczach. Louis był dla niej jak syn, pokochała go już tą dekadę temu, kiedy chłopcy ujawnili się swoim mamą. Kobieta wiedziała, że jej dwie małe duszy są dla siebie pisane. Obie przytuliły ich na powitanie. Harry zabrał walizki i udał się z nimi na górę odłożyć do pokoju, gdzie mają spać przez te dwa dni. Louis podał kobiecie jedzenie do podgrzania, a sam z Gemmą udał się do salonu, gdzie ułożył prezenty pod choinką

-Cudownie was widzieć znowu razem – zaśmiała się brunetka siadając na kanapie

-Nawet nie wiesz, jak bardzo sam się cieszę – Louis zasiadł na podłokietniku przodem do rozmówczyni

-Brakowało mi ciebie na świętach u nas

-Mi też, tutaj jest zawsze tak spokojnie i kojąco, nie to co mieliśmy kilka godzin temu u mnie z całym moim rodzeństwem - Louis bacznie obserwował uśmiech na twarzy dziewczyny

-Może w jakieś święta spotkamy się wszyscy... - zaproponowała niepewnie

-Oczywiście, byłoby wspaniale – szatyn rozmarzył się w wspomnieniach z tych wszystkich świąt spędzanych razem –pójdę sprawdzić, czy jest w czym pomóc w kuchni

Chłopak poszedł do pięknie pachnącego pomieszczenia wypełnionego talerzami z różnymi potrawami

-Nie wierzę ile jedzenia zrobiliście – kobieta wyciągnęła naczynie żaroodporne z szynką w sosie

-Właściwie większość zrobił Harry, dobrze wiesz Anne, że nie mam ręki do gotowania – zaśmiał się podnosząc cztery talerze

-Wiem Louis – kobieta uśmiechnęła się pod nosem krojąc ciasto.

Szatyn zaczął nosić potrawy, po chwili dołączyła do niego Gemma. Podczas wiru pracy Harry był pewny, że przemknie niezauważony, aby postawić dodatkowy prezent w lekkiej odległości od choinki, a następnie sam dołączył do pomagania. Kiedy wszystko było gotowe zasiedli do stołu.

Z pełnymi brzuchami przenieśli się na zestaw wypoczynkowy. W telewizji leciało jak co roku Love Actually. Anne siedziała w fotelu próbując wpasować się w moment, aby wręczyć ''dzieciom'' prezenty. Gemma oglądała film na telewizorze, tak jak i Louis. Szatyn siedział na kanapie od brzegu opierając rękę na ramieniu wtulonego w niego Harry'ego, przy okazji bawiąc się kosmykami jego włosów. W pewnym momencie najstarsza kobieta podniosła się i wzięła jeden z pakunków

-Wszystkiego najlepszego Louis – powiedziała, wręczając mu rzecz w czerwonym papierze

-Anne, nie trzeba było – uśmiechną się ciepło w stronę przyszłej teściowej.

Kobieta zaśmiała się i wróciła na swoje miejsce. Szatyn niepewnie odpakował prezent. Jego oczom ukazała się biała ramka na kilka zdjęć, w prawym dolnym rogu widniał napis HOME. W przeszklonych okienkach były zdjęcia Louisa razem z Harrym, Gemmą czy Harrym i ich mamami

-Dziękuję – podszedł do kobiety przytulić ją

-Ja też mam coś dla ciebie na urodziny Louis – zwrócił na siebie uwagę młodsza kobieta sięgając po zieloną torebkę

-Dziękuje Gems – zaśmiał się wyjmując białą bluzę z Umbro

-A my mamy świąteczne prezenty dla was – odezwał się Harry podając im paczki

-Nie musieliście – Anne wyjęła z dużej torby czarny płaszcz i bordowy szalik w sam raz na zimę

-Wo, nie spodziewałam się – brunetka spojrzała dużą paletkę kosmetyków do makijażu

Another Chance | LarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz