Rozwój wydarzeń

11 3 0
                                    

Biegł ile sił w nogach uciekając jak najdalej od tego całe zamieszania jednak miał wrażenie, że to jego cały czas goni. Podąża za nim a on nie mam pojęcia jak uciec i być bezpiecznym razem z Eri. Przerażona kurczowo trzymała się jego koszulki. Prze pył jaki unosił się w powietrzu kazał jej zamknąć oczy. Kazał jej też z tego powodu aby nie widziała co się dzieje. Poprostu się martwił aby nie wywarło to na niej zbyt dużego szoku.
Powtarzając słowa Overhala podążał w wyznaczonym kierunku. Czasami się potykając lub zwalniając przez zbyt duża ilość spadających kamieni. To go nie powstrzymało. Kiedy już widział drzwi stało się to czego najbardziej się spodziewał i jednocześnie się obawiał. Wyjście zostało zasypane prze gruzy. Nie było jak się przycisną. Zawrócił. Przypomniał sobie że istnieją dwa wyjścia. To, które zawalono prowadziło na tyły ogrodu odsuniętego od głównej drogi. Drugie prowadzi trochę dalej do niewielkiej szopy na narzędzia. Było to o tyle nie przemyślane wyjście, że było widać zaraz z drogi biegnącej obok domu. No ale co począć. Czas uciekał który nie był przeznaczony na paniczne myślenie nad swoim losem.

-Jedynie się porządnie zezłości ale później przyjdzie mi o to się martwić- wymruczał i udał się w przeciwnym kierunku.-Proszę, żeby nikt nie ucierpiał.

Overhal pakował w pośpiechu ostatnie fiolki i leki kiedy małe urządzenie w jego kieszeni zaczęło lekko podskakiwać. Był to nadajnik odbierający czytnik z czipów obydwóch dzieciaków.

-Do jasnej anielki czemu idą w przeciwnym kierunku. Zamiast raz posłuchać i nie żartować sobie oni coś znowu wymyślili- mamrotał pod nosem gniewnie patrząc się na urządzenie pokazujące dwie strzałki kierujące się w jego stronę. Jednak po chwili skręciły.- Czyżby tamto miejsce się zawaliło?

-Nie ma czasu na rozmyślanie nad tą sytuacją. Zaraz będą tu bohaterowie.

-Zgodnie z planem nic nie zmieniam ruch do wyjścia. Wszystko ma być zabrane. Mam nadzieję że sobie poradzicie- popatrzył jeszcze raz na urządzenie i schowała do kieszeni a s udał się do wyjścia.

-Udało się można dalej ruszać- opowiedział smocza bohaterka otoczona związanymi ludźmi z maskami jakiegoś ptaka.

-Ruszać do budynku. Część już się przedostała. Idziemy pomóc.
Po tych słowach piątka bohaterów z garstką policjantów przedarła się do budynku łapiąc pozostałych.

-Gdzie teraz?- pytanie w stronę bohatera który nimi przewodził.

-Najpierw w lewo potem w prawo i trzecie drzwi po prawej- odparł nie przerywając biegu.

-Istny labirynt.

Dotarli pod drzwi wskazane wcześniej. Wyważyła je dwójka policjantów  wpadając z hukiem do środka. Ku ich zaskoczeniu nikogo tam nie zastali. Oto w tym miejscu miała przebywać osoba podawana badaniom.

-Ucikła. A może się schowała.

-Natychmiast przeszukać teren możliwe że jeszcze znajduje się tu. „Czyżby był tu jeszcze ktoś inny przetrzymywany. W próbce znaleziono tylko jedno DNA. Wykonują jeszcze coś po za naszymi informacjami”

-Znalazłem coś. To zielony i jasnoniebieski włos. Były tu dwie osoby.

-Szefie komunikat z od drużyny obronnej. Złoczyńca pojawił się w ich zasięgu jednak nie mają się jak do niego się zbliżyć.

-Mają jakiś zakładników?

-Żadnego

-Idziemy im pomóc. Później zajmiemy się tym co tu.

Wybiegli wszyscy udać się do schodów którymi przyszli. Na korytarzu kilku powiązanych ludzi zaczęło się szamotać i razwalać liny. Na własne oczy widzieli jak działa narkotyk wzmacniający moc. Wstali, nie zwracając uwagi na nic dookoła wyważyli ścianę i udali się do swojego szefa. Bohaterowie podążyli w tym samym kierunku. To co się tam działo przechodziło ludzkie pojęcie. Wiele rannych osób. Inni walczący nie tylko z wrogiem ale też z limitem mocy. Bez dwóch zdań pobiegli wspomóż partnerów. To była zacięta bitwa nie trwająca może pięć minut jednak nie przyniosła żadnych efektów.

-Eri, choć. Musimy się jakoś stąd urwać- popatrzył na przerażoną osóbkę wynikającą się w jego ciało.
-Obiecuje nic ci się nie stanie nie na mojej zmianie.

Lekko odchylił drzwi. Słyszał tylko uczenia metalu o beton i wystrzały z pistoletu. Złapał Eri i po cichu przekradł się pod ścianę budynku żeby później dostać się pod ogrodzenie najdalej jak mógł od walki. Dosłownie każdy był pochłonięty walką wiec na pewno nie zwrócą uwagi na dwójkę dzieci.
Kiedy jego noga dotknęła zimnego betonu i oddałił się na pięć metrów do jego uszu dobiegł dźwięk wystrzału. Ciekawość go przemogła i obracając się na chwilę zobaczył zakrwawionego szefa wraz ze swoim oddziałem.

-Wujku!!- nie mogę się powstrzymać tym samym zdradzając swoją pozycję.
Wszyscy zdumieni zaprzestali jak na razie walczyć i wpatrywali się w dzieci.

-Midoryia- wydusił siebie Shoto

-Deku!- zawrzeszczał Kirishima

-Ty głupi nerdzie- nie ukrywał swojego zachowania Bakugo

-Izuku- obie dziewczyny powiedziały z drżącym głosem.

-Uciekaj! Nie daj się im złapać!- te słowa obudziły wszystkich z transu. Twarze skierowały się najpierw na zakrwawionego Overhala a później przemiały się na Deku i dziewczynkę.

Chłopak nawet nie dyskutował. Obrócił się niezbyt zgrabnie na pięcie i popędził jak najdalej. Takie były jego zamiary jednak drogę zagrodziła mu Wielka Trójka zagarniając go  w kozi róg.

-Poddaj się a nic ci się nie stanie tak samo jak dziewczynie- zabrzmiał ktoś za nim.

-Co ty robisz Deku zachowujesz się jakbyś spotkał nas pierwszy raz i uważał za zło- wtrącił blondyn nie ukrywając zdziwienia że tak się zachował ktoś kogo znał od najmłodszych lat.

-Bo to prawda. Nigdy nie widziałem was a do tego zaatakowliście moją rodzinę. Dajcie mi spokój. Nie chce żeby komuś się coś stało- w jego głoście wychwycić można było lęk.

-Jak to?

Ból Po Przeszłości Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz