Koniec

9 4 1
                                    

Gotowy do obrony zasłonił swoim ciałem Eri tak aby nic jej nie trafiło. Pierwszy- Endeva- wypłacił potężna i ogromną fale ognia. Deku wypuścił przed siebie ostrza tworząc prowizoryczną tarcze. Samo trzymanie ich trochę nad ziemią nie pomogło. Ogień był tak silny zmuszając aby chłopak wbił ostrza w ziemię. To uniemożliwiało mu atak na daleki dystans. Z prawej jaki i z lewej podążali ku jemu Aizawa i Sir Nighteye. Nie miał jak uniknąć ich ataku. Kątem oka widział jak jeden szykował już swój szal do związania go a drugi pieczątki.

„Co za beznadziejna broń poco on się fatygował taki kawał, żeby sobie pieczątkę przybił czy jak”- pomyślał zielonowłosy dostając małego olśnienia. Złapał Eri w pasie, kazał mocno się trzymać. W jednej chwili ostrza powróciły za niego a on wyskoczył ponad przeciwników. Widział jak Aizawa oberwał pieczątką a Sir Nighteye został skrępowany szalem drugiego. Na dokładkę zostali pochłonięci przez ogień trzeciego kolegi bohatera. Zaśmiał się pod nosem ładnie z gracją londujac po przeciwnej stronie od wroga. Zauważył, że przy wujku nie znajdowała się nawet dziesiątka bohaterów. Miał szansę ich pokonać i uciec jak najdalej od tego całego syfu. Będąc już w drodze doznał eksplozji prosto w plecy. Całe szczęście Eri nie otrzymała obrażeń. Wylądował może kawałeczek dalej niż planował. Wściekły blondyn patrzył teraz z pogardą.

-Co ty do licha odpieprzasz Deku- wyrażając cała swoją pogardę ruszył na chłopca. Deku mając już go serdecznie dość zrobił to czego profesjonalni bohaterowie się obawiali. Przebił jego ciało metalowymi ostrzami. Mało tego zaraz po kontakcie z krwią zaczęło emitować i połyskiwać czerwone światło kierujące się od zaatakowanego do Deku. Obydwaj padli na ziemię. Bakugou leżał jak długi. Nieprzytomny z dużą utratą krwi. Drugi sam dał radę się dźwignąć trzymając się delikatnie dziewczynki.

-Oj Bakugou- zaczął lekko szturchać Kirishima- ej obudź się.

- Szybko nie wstanie. Przy utracie jednej czwartej krwi oraz osłabieniu spowodowanym zabraniem quirka nie ma szans. Przewiduje, że może za jakieś tydzień góra dwa wstanie- za ich pleców ze spokojem odpowiedział Deku na usilne obudzenie wściekłego pieska.

-Jak zabraniem mocy. Ale to potrafi tylko All for one. Nie ma go tu więc jak.

-Nowy posiadacz All for one i One for all stoi właśnie przed tobą- w tym momencie na jego twarzy pojawił się krzywy uśmieszek.
-Wszystko sobie przypomniałem. Teraz to nic mi nie zagraża. Mogę zniszczyć każdego bez żadnego wysiłku.
Zaatakowali go wszyscy, którzy brali udział w całej tej sytuacji. Zdaje się, że parę osób zadzwoniło po następnych bohaterów. Deku miał tylko jedno zadanie chronić za wszelką cenę życie i zdrowie Eri. Choć teraz wiedział że nie są w żaden sposób spokrewnieni nadal był do niej przywiązany. Zawsze  chciał mieć młodsze rodzeństwo. Najtrudniejsze co teraz musiał zrobić to przeciwstawić się tej całej bandzie. Wszystko szło gładko. Odtrącił z pięciu skrzydłem ostrzy. Dwóch dostało z kopniaka pod żebra. Każdego przynajmniej raz trafił w twarz z niesamowitą siła tak, że mogli odlecieć na dwa metry. Nie minęło nawet pięć minut. Wszyscy byli zdjęci. Jednak nie wszyscy. Ostali się uczniowie z UA jak i trójka bohaterów. Im już było trochę ciężej się utrzymać na nogach. Deku specjalnie w starszych i wyższych celował w słabe punkty z potrójną siłą.

-Weź się opanuj. I to ty? Przecież chciałeś zostać bohaterem. Skoro tak to czemu teraz ranisz swoich. Masz pojęcie co robisz- donośnym głosem skierowana w stronę chłopaka Uraviti.
-Pamiętasz pierwsze dni w szkole. Początek naszej przyjaźni. Wesołe momenty. Chwile nie do zastąpienia.   I wszyscy którzy wierzymy w siebie nawzajem- tym razem krótko ale zwięźle wygarnęła w jego stronę Froppy.
-Nie ruszymy się stąd dopuki nie ustąpisz i pozwolisz sobie pomóc- wtrącił młody Todoroki.

Ból Po Przeszłości Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz