Jak się czujesz?

10 4 0
                                    

Wszędzie było ciemno i zimno. W pomieszczeniu z małą ilością światła stało krzesło i mały stolik. Na nim jakiś nożyk, strzykawki i teczka z jakimiś papierami. Obok tego stała szafa z fiolkami, dużą ilością książek w szczególności jakiś starych.
Na przeciw stało łóżko a na nim leżał pozbawiony wszelkich sił Deku.

-Ile mu podałeś? Tak jak ci kazałem czy może chciałeś zaszaleć podwajając dawkę.- powiedziała to postać, która nagle pojawiła się obok szafki.

-Aj. Nigdy mi nie zaufasz. Mam rację?- druga osoba, która to powiedziała pojawiła się obok łóżka i popatrzyła się z szyderczym uśmiechem.

-O, budzi się.

-Co się stało?- powieki powoli odsłoniły zaspane oczy i rozejrzały się po pomieszczeniu. Źrenice utknęły na mężczyźnie w białym fartuchu obok łóżka.

-Hej. Pamiętasz coś zanim się obudziłeś.- to pytanie było skierowane w prost aż kolega oparty o szafę przekazał mu swoje zażenowanie.
Drugi popatrzył się nie rozumiejąc o co mu chodzi. Przecież poprostu zapytał go w prost.

-Tylko krew i .....- tu zamilkł na chwilę- kim jest Izuku? Tylko to pamiętam.

-A zatem pozwól że ci wszystko wyjaśnię. Od początku. Jesteś zwykłym chłopcem. Masz na imię Izuku nazwiska nie posiadasz. Jesteś bardzo uzdolniony w dokładnym analizowaniu strategi i mocy oraz walk. Posiadasz własny quirk, który daje możliwość zwiększenia swojej siły. Dwa dni temu zostałeś zaatakowany i zabrani cię do szpitala a teraz znajdujesz się pod naszą opieką- wskazał na partnera który lekko skiną głową.

-Jaki to był wypadek, ja nic nie pamiętam.

-Coż.. właśnie szedłeś w kierunku szkoły ale zostałeś zaatakowany choć w pobliżu było wielu bohaterów żaden ci nie pomógł. Dopiero przechodzień cię zauważył i wezwał karetkę.

-Acha. Kiedy będę mógł wrócić do domu i szkoły?

-Niestety w obecnej sytuacji jest to nie możliwe. Musisz poważnie podejść do leczenia a na pewno w najbliższym czasie wrócisz.

-Dziękuję za pomoc- odwrócił głowę w ich stronę i posłał lekki uśmiech bo tylko na taki pozwalał mu jego obecny stan.

-Jak się teraz czujesz? Coś boli?

-Czuje się strasznie słaby i bolą mnie nadgarstki. Nie mam pojęcia czemu.

-Dobrze. Najlepiej będzie jak się teraz przepisz.- Nie musiał długo czekać chłopak od razu zasną.

-Czyli nie pamięta nic po za krwią. Czyli leki działają prawidłowo. Jeszcze dziś zostanie przeniesiony piętro niżej a za dwa dni powinien już się spotkać z dziewczynką a przede wszystkim ze szefem. - z szerokim uśmiechem popatrzył na wspólnika.

-Wrazie czego przygotuj dodatkowe fiolki bo mogą się sprzydać- powiedział to opuszczając pomieszczenie.

-Jak zwykle ja muszę wszystko przygotować. Za kogo się on uważa, że mi dyktuje polecenia. No cóż. Szef zażyczył sobie tego chłopaka. Ciekawe co w nim jest tak interesującego, że przykuło to jego wzrok.

Chłopak spokojnie leżał na łóżku przykryty tylko kocem nie najlepiej jakości. Patrzył się na niego przez pewien czas a później wrócił do układania i przygotowań.

Minęły trzy dni od odzyskania przez Izuku tylko poły jego sił.

Ubrany w zwykłą szarą koszulkę i spodnie bez żadnych butów nie mówić już o skarpetkach stał przed wielkimi drzwiami.

-„Ciekawe czego można chcieć od tak przeciętnego chłopaka jak ja” - zastanawiają się dalej zapukał delikatnie w drzwi.

-Wejdź- usłyszał donośny głos. W jego głowie już wyobraził sobie jakiegoś niemiłego przełożonego takiego z brodą i dużą ilością zmarszczek.

Nacisną na klamkę i popchną drzwi aby po chwili zanleść się w bardzo ładnym pomieszczeniu. Znacznie różnił się od tych w których on przebywał. Ściany miały kolor beżowy. Biały sufit ze szklanym żyrandolem. Na ścianach obrazy, głównie przedstawiały krajobraz. Wielka wręcz ogromna szafa na pół ściany. Na przeciw drzwi stało dębowe biurko a przed nim szara kanapa z dwoma fortelami.

-Proszę, usiądź. Mam do ciebie kilka pytań. Odpowiedział ktoś za biurka jednak nie dało się go dostrzec przez kanapę.

-Dobrze- odpowiedział i podszedł bliżej żeby rozsiąść się w miękkim meblu.

-Gdzie twój strażnik?- zapytał nie odrywając się od swojej pracy, czyli czytania jakiś kartek.

-Przyszłem tutaj sam, ponieważ przekazano mi taką wiadomość bez informacji, że muszę przybyć w obecności strażnika. - odpowiedział trochę podenerwowany bo czuł, że spieprzył sprawę na samym początku.

-Wyjatkowo dzisiaj przymkne na to okap jednak za każdym kolejnym razem jak zobaczę cię bez osoby nadzorującej dostaniesz po uszach. Zrozumiano.

-Tak

-A więc wyrażając. Zawołałem cię tu z paru powodów. Po pierwsze nie wiesz kim są twoi rodzice albo opiekunowie prawni więc teraz to ja jestem twoim opiekunem. Po drugie jak wcześniej wspomniałem nie możesz opuszczać swojego pokoju bez nadzoru. W sumie i tak zostaniesz przydzielony do innego pomieszczenia z towarzyszem.  Po trzecie wszystko co powiem ja lub ktoś inny z personelu jest najważniejsze. A teraz jeśli nie ma pytań możesz odejść.

-Moge wiedzieć jak mam się do pana zwracać. Oczywiście nic nie sugeruje oczywiście jeśli pan każe będę się zwracał oficjalnie.- „I po co się odzywałem”

-Widzę że jesteś konkretny. Przez to że nie posiadasz rodziny a ja jestem opiekunem możesz mówić mi „ wujek”.

-Dobrze, to ja już idę. Mam nadzieję na ponowne spotkanie się „wujku”

Zamkną za sobą drzwi i udał się w stronę swojego pokoju. Po drodze spotkał jakiegoś nie wysypanego typka, który miał dzisiaj gorszy dzień. Minęli się a chłopak i tak poczuł jego wstrętny wzrok. Przyspieszył kroku by jak najszybciej wrócić do swojego miejsca leżakowania. Tak w zasadzie całe dnie leżał w łóżku pod pretekstem, że musi dużo odpoczywać gdzie on się czuł świetnie. No ale nie wolno się kłócić ze starszymi. I tak nie pobył tam zbyt długo, zaraz po położeniu się wygodnie ma łóżku drzwi otwarto z hukiem.

-Ty mały łajdaku. Dostałem prze ciebie zrypę, że cię nie dopilnowałem i pozwoliłem wliczyć się samemu po budynku- po tych słowach uderzył nim o sąsiednią ścianę co najmniej cztery razy. Nie oszczędzał go. Z całej siły jeszcze do tego twarzą. Z nosa chłopca zaczęła lecieć krew.

-Co tu się dzieje?

-Szeefie! Ja tylko ten noo....- nie mógł dokończyć bo tak na prawdę nie wiedział jak. Za jego ramienia zobaczył krwawiacego Izuku.

Odepchnął pracownika aby udzielić pomocy poszkodowanemu. Podał chsteczkę i obsreowł.

-Dziękuję „wujku” za pomoc- uśmiechną się.

-Jak ty śmiesz tak odzywać się do szefa - wyskoczył wprost na chłopca chcąc ukarać za słowa. W tym momencie stracił ramię.
To było dzieło „wujka”. Przez chwilę Izuku zauważył jak ściga rękawiczkę i staje pomiędzy nim a napastnikiem.

-Dość. Chyba jasno się wyraziłem, że nik nie mam prawa podnieś na niego ręki i na dziewczynkę. Jak widzę słownie to nie dotarło. Wynoś się masz pięć minut na opuszczenie tego terenu i nie przyjmuje żadnych „ale”.

Prawie wykrwawiony mężczyzna zaczął uciekać.

-O jakiej dziewczynce jest mowa. Jak na razie nikogo takiego nie spotkałem.
Popatrzył się zapytająco swoimi zielonymi oczami.

-Za nie długo się dowiesz. Ale musisz mi obiecać, że za wszelką cenę będziesz jej bronił i pomagał.

-Obiecuje.

Ból Po Przeszłości Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz