Rozdział 12

550 29 33
                                    

Na górze piękny FanArt wzięty z internetu XD🥰

**

Pov. Theo

Jeszcze 40 minut. Boże ta lekcja się dopiero zaczęła..... Z jednej strony chciałbym jak najszybciej uciec biologi, ale z drugiej boję się przekroczyć progu sali. Wiem, że Brett będzie chciał w końcu dokończyć, to co zaczął na poprzedniej przerwie. Jebany psychopata. Najlepsze jest to, że nikt na to nie zwraca uwagi.

A Liam.... Nie jestem w stanie sobie wybaczyć tego, że blondyn mnie poznał. Jestem dla niego zagrożeniem, ale z drugiej strony wydaje mi się, że przy mnie jest spokojniejszy. Ja mam tak samo. Może to tylko moje urojenia? Może jednak to prawda? Kurwa Theo przecież my się prawie pocałowaliśmy przed chwilą. Teraz Liam boi się do mnie obrócić. Chciałbym z nim siedzieć teraz, może byśmy mieli wymówkę na rozmowę.
Chwila....

*

- Liam wiem, że mnie słyszysz - blondyn spiął się, co zauważył szepczący Raeken. - Liam, odpowiedz mi - powiedział spokojniej, podnosząc lekko głos tak, by miał pewność, że blondyn wszystko zrozumiał.

- Hmmm?

- Słuchaj. Nie wiem w jaki sposób mogę cię przeprosić. Zjebałem. Jestem tchórzem - obróciłem skupiony wzrok na ławce na okno. - Nie chcę, żeby stała cie się krzywda. Brett jest chujem, a ja jeszcze większym. Miałem ci wytłumaczyć wszystko na przerwie. Nie dam rady. Gdy przekroczę próg tej sali, Tabolt będzie na mnie czekał. Totalnie nie rozumiem jaki ma w tym interes. Wiem tylko tyle, że mocno się wkurzył. Nie chce, bym się zadawał z osobami, na których mi zależy, dlatego tak zareagował na poprzedniej przerwie. Muszę z nim w końcu porozmawiać na poważnie i dowiedzieć się, o co tak właściwie chodzi. Jak coś, po lekcji nie szukaj mnie, nie chcę, żeby ci się coś stało. Właściwie NIE MOŻE ci się nic stać. Nie wytrzymałbym.....

*

Czy on właśnie przyznał, że mu zależy...?
Oh god, powoli zaczynam wierzyć w zdanie Masona......
Nie No to nic chyba nie znaczy. Po prostu się martwi. Ale Theo Raeken i martwienie się? Zdecydowanie coś tu nie pasuje....

*

- Ty sobie chyba żartujesz - odpowiedział szeptem z pretensją obrócony w stronę tablicy Liam. - Nigdzie nie idziesz. Przynajmniej nie beze mnie.

- Liam przecież wi-

- Idź za szkołe, TERAZ - zaznaczył.

- Co? Po co, nie rozumiem - zdezorientowany brunet uniósł brwi ze zdziwienia.

- Poprostu idź na ławkę za szkołę i na mnie czekaj. I żeby nikt cię nie spotkał.

- O-okej tylko co ja mam tak po prostu wyjść? - nie dostał odpowiedzi. Za to myśli Theo zostały przerwane z powodu nauczycielki.

- Raeken napewno wszystko okej?

To twoja szansa

- Tak właściwie to nie, słabo się czuje. Mógłbym pójść do pielęgniarki? - specjalnie owinął ręce wokół brzucha.

- No dobrze idź, tylko mi nie zemdlej.

Brunet wyszedł z sali, biorąc ze sobą tylko telefon. Nie znał celu tej „akcji". Podszedł do wskazanej przez blondyna wcześniej ławki, usiadł z westchnięciem i zamknął oczy.

*

Pov. Theo

Dokładnie nie wiem po jakim czasie, nagle poczułem ciężar zwiększający się na moich kolanach. Czekałem nadal z zamkniętymi oczami i odchyloną głową do tyłu, aż ciężar się wyrówna. Wiedziałem już kto to, lecz nie reagowałem. Byłem ciekaw, jak potoczy się akcja.

Zacząłem czuć przyjemnie ciepło owijające moją klatkę piersiową. Mi również zrobiło się ciepło, ale na sercu. Z jednej strony byłem bardzo spokojny, ale z drugiej myślałem, że zaraz wybuchnę.

ON SIĘ DO MNIE PRZYTULA!!!!!! Theo opanuj się..... NIE, NIE, NIE, TO JEST JAKIŚ SEN!

W końcu zdecydowałem się podnieść głowę, aż zobaczyłem największą słodkość świata. Wtulonego we mnie Liama z zamkniętymi oczami. Miał regularny oddech, więc pewnie zasnął. Swoje ręce przeniosłem z ławki na plecy blondyna, na co on się lekko pokręcił, zwiększył swój ucisk i mruknął coś pod nosem.

**

- Liam.... - na to blondyn ponownie zaczął się wywijać, próbując rozciągnąć się. - Liam ja cię naprawdę przepraszam, ale musimy wstać.

- Mhm...

- Tak właściwie to po co my tu przy- usta blondyna nie pozwoliły dokończyć Raekenowi. Wpił się w niego namiętnie, co bruneta zamurowało. Po chwili gdy zorientował się, co się właśnie dzieje i odrazu oddał pocałunek. Czułość, jaką sobie w tym momencie oddawali, była niewyobrażalna. Oboje delikatnie oddawali pocałunki bez dominowania. We dwoje byli na tej samej pozycji. Niepewni, zarazem namiętni. Minęło kilkadziesiąt sekund, aż oderwali się od siebie dysząc po cichu, przytykając się czołami.

- Przeprasza- tym razem brunet nie dał dokończyć Dunbarowi. Cmoknął usta blondyna.

- Nie masz za co - oboje się zarumienili.

********************************

Hejka, jestem chujowa w dotrzymywaniu obietnic XDDD Naprawdę przepraszam, ale przez egzaminy jest mi trudno to połączyć.

Nie mam zamiaru zawieszać książki, ale też nie mogę ustalać terminów kolejnych rozdziałów. Wiem że ten był dosyć krótki, ale się stało🤭

Przepraszam też za niepoprawności itp.

THAT WAY || THIAMOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz