Rozdział 1

1.5K 45 26
                                    

Moje koszmary w nocy nie ustają. Dalej czuję się przytłoczony tym, że dookoła nas mogą być łowcy, a ja „jestem za wszystkich odpowiedzialny". To te słowa zapamiętałem przed wyjazdem Scotta z Beacon Hills.

Usłyszawszy budzik za 3 razem stwierdziłem że się wyczołgam łóżka, w którym bym z chęcią został.
- CHOLERA JUŻ JEST 7:50?!?! - No super Liam. Myślałem, że pierwszy dzień szkoły nie może być kolejnym dniem użalania się nad sobą. Zebrałem się jak najszybciej i pojechałem do szkoły na rowerze.
Na szczęście mam tylko 2 minuty jazdy.
Ugh, chociaż większość osób zna moje prawdziwe oblicze, dalej znajdą się ci, którzy po prostu się tak gapią, jakbym chodził nago po korytarzu. Nienawidzę ludzi.

***

- Masz farta, za minutę dzwonek a ty odziwo nie zaspałeś haha - wyjawił się zza drzwi szafki Mason - już myślałem, że na każdej lekcji będę skazany na siedzenie z Coreyem, a tu taka niespodzianka. - dodał nie zauważając skwaszonej miny Liama.

- Wiesz co Mayson przepraszam ale to nie jest dobry moment na śmieszki. - Widać było po nim, że dalej nie wrócił do zdrowia psychicznego - Pogadamy wieczorem, po treningu. - Nic nie dodając poszedł w stronę klasy.

**

Mason
Zauważyłem, że z Liamem jest źle, ale on nie chce sobie dać pomóc. Stał się bardzo zimny, zamknięty w sobie, a jego problemy z opanowaniem jego wilkołaczej strony narastają. Dodatkowo szkoła. Idealne miejsce, by udowodnić, „jakie te wilkołaki są niebezpieczne".

**

Liam
Stresowałem się treningiem, ponieważ nie panuje nad sobą, a muszę zawalczyć o role kapitana w drużynie. To sie totalnie ze sobą nie łączy. Jakby tu był Scott, napewno by mi pomógł. Nie mam żadnego przyjaciela wilkołaka w szkole i nikt mnie nie zrozumie. Nie będzie potrafił mnie uspokoić.

***

Kurwa Liam ogarnij się. Nie nie nie nie nie!!!
Oddychaj!!!! On cie tylko przecież przez przypadek wywrócił!! KURWA LIAM OGARNIJ SIE I SKUP!!!!! Trzy rzeczy nie mogą długo pozostawać w ukryciu, dasz rade Liam

Ssssł.....ońńńńce...- oddychał szybko, płytko.
Liam skup sie dasz rade
- Księżżżyc......pppppra....- nie dał mu dokończyć trener.
- DUMB-AR CO TY ODPIERDZIELASZ WSTAWAJ Z TEJ ZIEMI I TO JUŻ - emocje blondyna gotowały się we nim jeszcze mocniej. Gdy zauważył dziury w rękawicach, byłe pewny, że jest skończony.

Nagle przez jego wyostrzone zmysły wyczuł zbliżający się znajomy zapach. Nie był to zwykły zapach człowieka, chimery, i to dziwnie mu bliskiej.

- Wstawaj idziemy. - Wyszarpując za łokcie z boiska, zaciągnął niebieskookiego do szatni i usadził pod ścianą. Tak, był to ten chłopak, który kolejny raz ratuje mu życie. Ale co on tu robi? I dlaczego mi pomaga? Przecież podobno wyjechał....

- Halo, Liam patrz się tu, na mnie. - kucnął przed przerażonym i poddenerwowanym chłopakiem. - Powtarzaj powoli - Po wysłuchaniu jego miękkiego głosu, zrobiło mi się podejrzanie spokojniej, lecz to nie starczyło. Otwarłem oczy i ujrzałem....

- Tttheo... cco....ty...tu...

- Teraz nie ważne, powtarzaj za mną do cholery - z lekko zmartwionym głosem próbował go ocknąć uderzając lekko w jego policzki - Trzy rzeczy nie mogą długo pozostawać w ukryciu Liam. Sło...

- Sssłońńccce......księ..... księżżyc......- powoli się uspakajałał wypuszczając falę łez ze strachu. - ...i...prawdę....- dodał wypuszczając powietrze.
Przerażenie na twarzy starszego momentalnie zamieniło się na poczucie ulgi, ale Liam widział jak stara się to ukryć pod maską obojętności.
Dalej każdy pamięta, co zrobił. Dunbar był chyba jedyną osobą, która mu tak blisko zaufała. Nie wie do końca, ale chyba byli przyjaciółmi. Nie uważał, że żałuję tej relacji, ponieważ widział zmianę Theo po walce w szpitalu, gdy przejmował ból od Gabe'a. Widział w nim potencjał, ale brunet zdążył się oddalić i odpuścił.

- shhhhh, spokojnie, jeszcze ktoś nas usłyszy i będziemy mieć przechlapane. - gestykulował, pokazując palcem na usta. Kły, szpony i oczy blondyna wróciły do ludzkiej postaci. Mówił takim kojącym głosem, że mógłbym go słuchać dniami.....
LIAM O CZYM TY MYŚLISZ ?!?!
TO JEST OBRZYDLIWE!!

- Ttheo.....ddziękuję... - nawet nie zwrócili uwagi na to, jak blisko siebie są w tym momencie. Dosyć miłą ciszę przerwało odchrząknięcie wysokiego bruneta.

- Chodź, odwiozę cię w bezpieczne miejsce, gdzie będziesz mógł odpocząć spokojnie- pomógł mu wstać i ciągnąc za nadgarstek zabrał chłopaka do auta. Serce młodszego dalej biło szybciej, ale szczerze, nie wiedział czemu.

THAT WAY || THIAMOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz