Trochę boli mnie głowa

68 1 0
                                    

Po dwóch dniach grupa Ślizgonów nadal ze sobą nie rozmawiała. Ilekroć Ilnora próbowała zagadać do przyjaciółki czy to na lekcjach czy w pokoju ta ją olewała.
Panna Potter wiedziała, że prędzej czy później będzie musiała porozmawiać z przyjaciółmi ale nie bardzo miała na to ochotę. Miała tyle rzeczy na głowie, że zaczynała wręcz panikować z powodu braku kontroli nad tym wszystkim. Siedzieli właśnie na lekcji Obrony Przed Czarną Magią, był to ich ulubiony przedmiot, wsłuchani w nauczyciela. Rose nadal próbowała przyswoić fakt iż jest to jej ojciec chrzestny. Bolało ją, że nie mogła się tym podzielić z przyjaciółmi ale musiała na ten moment radzić sobie sama. Lekcja skończyła się szybciej niż sądziła. Jak to miała w zwyczaju ostatnio pakowała bardzo powoli swoje rzeczy. Jej przyjaciele to zrozumieli, musiała ochłonąć i przemyśleć sobie wszystko więc zebrali swoje rzeczy i wyszli z sali. Do ławki dziewczyny podszedł nauczyciel.

-Chciałbym chwilę z Panią porozmawiać Panno Potter- powiedział na jednym wdechu jakby miał przygotowane to wcześniej i bał się, że stchórzy zanim to powie. Tak też było. Remus Lupin nie bał się niczego tak bardzo jak konfrontacji z tą piętnastolatką.

-Dobrze- odpowiedziała siadając znów na swoje krzesło. Lupin obrócił się w stronę swojego biurka i wziął z niego pergamin. Tak, Profesor Lupin uznał, że rozmowa o pracy domowej to najlepsza wymówka aby nawiązać rozmowę z dziewczyną. W końcu ostatni uczeń opuścił sale a on położył pergamin na blat przed brunetka. Spojrzała zdziwiona na niego. Ewidentnie widniała na nim najwyższa ocena więc nie bardzo wiedziała o co mogło chodzić. Spojrzała wyczekująco na profesora, który w tym momencie mocno pożałował swojej decyzji.

-Bardzo dobra praca-zaczął.-Ale trochę mnie dziwi, że akurat do tego tematu wybrałaś zaklęcie zapomnienia. Tym zaklęciem powinnaś raczej zająć na zajęciach profesora Flitwicka a nie moich.

-Uznałam, że to zaklęcie również jest ważne i pasuje do tematu- odparła pewnie patrząc na profesora.- No i moim zdaniem fakt, że jest tak mało informacji o skutkach ubocznych nie udanego zaklęcia jest po prostu niezrozumiały. Skoro to takie potężne zaklęcie to dlaczego nie mówi się o jego skutkach ubocznych.

-Sama sobie odpowiedziałaś- uśmiechnął się od nosem- jest potężne wiec nie wszyscy powinni je rzucać. Tylko doświadczeni czarodzieje się na to decydują pomijając fakt, że wymazywanie komuś wspomnień jest nie etyczne

-Ale czasami jest to mniejsze zło- przerwała mu patrząc w blat a on zauważył zmianę w jej spojrzeniu. Mówiła o tym, opisywała z dziwnym przejęciem.- Czy to wszystko?

-Tak, możesz iść- odparł zamyślony a dziewczyna szybko złapała swoją torbę i wyszła z sali.

Trójka Ślizgonów po wyjściu z sali skierowali się do pokoju wspólnego.

-Jak myślicie kiedy w końcu z nami porozmawia?-Nora przerwała ciszę patrząc na znacznie wyższych od niej chłopaków. Mimo, że sama nie należała do najniższych to jej 170 cm było niczym w porównaniu z 187 cm Notta i 190 cm Zabiniego.

-Oby jak najszybciej, chce znowu móc porozmawiać z kimś inteligentnym- rzucił Nott a pozostała dwójka spojrzała na niego z wyrzutem jakby jego słowa naprawdę ich dotknęły-oj wiecie o co chodzi. Potrzebuje kogoś kto będzie siedział zemną nad waszymi zadaniami z eliksirów gdy w y będziecie na treningu.

-Coś w tym jest-stwierdził Zabini po czym podał hasło i wszedł do pokoju wspólnego.- Dziwnie tak bez niej.

-No sama się muszę z wami użerać- rzuciła Nora siadając na fotelu. - I z dziewczynami z pokoju, mam ochotę rozszarpać je za każdym razem jak je widzę.

-Uspokój się - Teodor rozsiadł się wygodnie na kanapie obok Zabiniego i wyciągnął książki z torby.- To że je rozszarpiesz nic nie zmieni.

Ilnora zaczęła przedrzeźniać chłopaka robiąc głupie miny co rozbawiło Blaise'a.

-Zaraz sama sobie będziesz odrabiać eliksiry. -Brunet nawet na nią nie spojrzał tylko nadal szukał odpowiedniej strony aby zacząć odrabiać lekcje. Nora zaczęła dyskutować z Zabinim na temat Quidditcha a Nott odrabiał lekcje. Liczyli, że ich przyjaciółka zaraz pojawi się w pokoju i uda im się namówić ją na rozmowę. Tymczasem Rose po wyjściu z sali poszła na boisko posiedzieć na trybunach. Chciała złapać stanie promienie ciepłych dni. Nie interesowało ją, że nie była tam sama dopóki nie oberwała kaflem w tył głowy. Przyłożyła rękę do głowy zdezorientowana i zaczęła się rozglądać szukając sprawcy. Nie musiała długo czekać ponieważ zaraz obok niej pojawił się chłopak na miotle. Od razu go rozpoznała. Był to Jesse Sprouse chłopak z jej domu.

-Wybacz powinienem był to złapać - zeskoczył z miotły i odłożył ją na ziemię po czym stanął obok dziewczyny chociaż bardziej nad nią zważywszy jak nad nią górował.- Wszystko w porządku? Chcesz iść do skrzydła szpitalnego?

- Jak na obrońcę to kiepsko bronisz-stwierdziła nadal masując się po głowie.

-Zabolało-uśmiechnął się pod nosem- Wszystko w porządku?

-To też- rzuciła patrząc na niego.- Raczej tak.

-Strasznie mi głupio- nachylił się delikatnie do niej. - Chce ci to wynagrodzić. Co powiesz na wspólny wypad do Hogsmeade w sobotę?

-Myślisz, że kremowe piwo załatwi sprawę?- Spojrzała na niego z wyrzutem ale widząc jak chłopakowi jest głupio dodała.- Zgoda

Chłopak uśmiechnął się i złapał swoją miotłę po czym wsiadł na nią chcąc odlecieć. Dziewczyna przewróciła oczami.

-O czymś zapomniałeś- wstała i podała mu kafla.

-Dzięki-puścił jej oczko i odleciał. Dziewczyna pokręciła głową i zebrała swoje rzeczy. Zeszła z trybun i wróciła do szkoły.

Ilnora za każdym razem gdy wejście się otwierało spoglądała w tamtą stronę licząc, że zobaczy tam przyjaciółkę. Jej czekanie w końcu dobiegło końca gdy w progu pojawiła brunetka. Zielonooka bez słowa usiadła na fotelu obok przyjaciół kładąc torbę na ziemi obok. Wszyscy spojrzeli po sobie oprócz nich w pokoju była jeszcze jakaś grupa pierwszaków. Blaise spojrzał na nich.

-Wypad stad-rzucił zimno. Jeden z pierwszaków chciał mu coś odpowiedzieć ale zrezygnował z tego i wyszedł z całą grupą.

-Chyba chciał dyskutować z tobą- rzuciła Rose próbując rozładować atmosferę.- Przemyślałam sobie wszystko i nie widzę sensu żeby dalej tak to wyglądało. Wolę wyjaśnić sytuacje i dopiero podjąć decyzje co dalej. Więc zacznijmy od początku. Czy to co dziewczyny powiedziały było prawdą?- Spojrzała na blondynkę.

-Po części tak- mruknęła cicho po czym szybko kontynuowała.- Powiedziałam im, że zaprzyjaźniłam się z tobą bo było mi cię żal ale to nie prawda. Pamiętasz jak się poznałyśmy? Nie oceniałaś mnie jako Ilnore Malfoy tylko jako Ilnore. Nie próbowałaś mi się przypodobać ani zaimponować tylko dlatego, że należę do tej cholernej rodziny. Rozmawiałaś zemną przez pryzmat mnie a nie mojej rodziny. Dlatego chciałam się z tobą przyjaźni . Byłam głupim dzieciakiem, który nie wiedział że przyjaźń jest ważniejsza od tego co inni o tobie pomyślą.

- A nas do niczego nie zmusiła- dodał Nott.

-Dokładnie uwielbiamy cię taką jaką jesteś i zawsze będziemy-dorzucił Zabini.

-Sama doszłam do wniosku, że zbyt emocjonalnie do tego podeszłam. Jesteście dla mnie jak rodzina więc nie chce was stracić bo jakieś idiotki się uwzięły na naszą grupę.

-Więc miedzy nami wszystko gra?-Zapytała Nora niepewnie.

-Jak najbardziej-uśmiechnęła się sięgając do torby i wyciągnęła z niej pergamin. - Dzięki twojej pracy na eliksiry chyba mam randkę.- Podała blondynce pergamin.

-Przepraszam co?! Z kim?!- Krzyk Nory zapewne było słychać w każdym dormitorium.

-No mam randkę z..-jak na zawołanie do pokoju wszedł Jesse z kolegą, spojrzał na Rose i uśmiechnął się do niej po czym poszedł d swojego pokoju-...nim

-Jaja sobie robisz?- Nora wciąż niedowierzała

-No błagam Sprouse? Stać cię na więcej- skomentował zdegustowany Blaise.

-Jest całkiem uroczy - brunetka wzruszyła ramionami. Opowiedziała im o zdarzeniu z boiska i choć cała trójka miała mieszane uczucia żadne już nie skomentowała tego nieoczekiwanego wyboru panny Potter.

Potter//Fred WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz