twilight

2 0 0
                                    


Szymon to poczuł ,poczuł ,że coś z niego odeszło .Jakaś jego cząstka. Tyle wysiłku ,tyle zachodu. Były sukcesy, ale koniec był okropny, niszcząc demony niszczył części siebie ,a demony zabijały jego przyjaciół więc trzeb było je zlikwidować. Tak wiele ofiar, tak wiele smutku. Tylko pięć osób przeżyło. Oprócz tego były jeszcze trzy demony .Nie mieli z nimi szans ,to był koniec. Spojrzał na śpiącego Dominika, przypomniał sobie jak wspólnie kiedyś się śmieli. -Maśno ni?- łezka zakręciła mu się wokół na wspomnienie tych słów. To był koniec. Próbował ,walczył z całych sił ,ale to nie wystarczyło .Cierpiał ,cierpiał z tak wielu powodów, a nie było sensu, ale jeśli zginie ,jeśli się poświęci to demony zostawią jego ostatnich żywych przyjaciół ,może nawet wypuszczą dusze tych, których zabili. Dla Szymona był to naprawdę zły dzień. Jego nastrój nie dawał mu nadziei. Im więcej myślał tym miał jej jeszcze mniej.- Muszę wydać się im. Wtedy uratuję moich przyjaciół. -usłyszał kojący głos z oddali.- Przybądźcie do mnie dusze, które nęka życie- Szymon pomyślał ,że to Twilight śpiewa ,ale nie miało to już znaczenia ,szedł za głosem- Nie będę walczyć ,nie mam szans ,ale poproszę ich by oszczędzili resztę- tu jest nadzieja dla błądzych, chorujących.- szedł w ciemności ,nie widział co ma przed sobą ,szedł za głosem - Twój smutek i strach odejdą zapomnienia- Tak. Tego właśnie chcę ,żeby to wszystko zniknęło. Pamięć o klęskach ,niepowodzeniach ,obawy o przyszłość ,ten stres, złamane serce, ten gniew, nienawiść, to uczucie winy ,bo nie ocaliłem przyjaciół i rodziny ,strach.- ,gdy władze będzie miał nad Tobą śmierci dar.- wszedł na małą polanę- Stała tam Twilight z kosą . Jej stopy znajdowały się na nagrobkach. Szymon nie musiał czytać co było napisane na nagrobkach ,każdy z nich miał na sobie popiersie osoby ,która tu spoczywała .Widział kamienne twarze rodziców , Przemka,Eryka, Ali, Piotrka, Michała, Foxa- to co kiedyś Twilight mu przedstawiła stało się faktem- Mógł z tym walczyć ,gdy to była tylko hipoteza wyglądu przeszłości ,ale teraz to był fakt. Szymon ze łzami spostrzegł też groby z popiersiami Shantae, Sildriana i Vedera. Podszedł trochę bliżej ,był tam też grób Roksany i Thunder ,a także Beziemiennego i Adameczka. Na chwilę księżyć zaświecił mocniej ukazując przy drzewach w tym małym lasku setki grobów. -Szymonie Skwarski chyba jesteś już gotowy rozstać się z cierpieniem i rozkoszą naraz? -Tak...- mrok Twilight zacząl otaczać Szymona. -Z każdym tchnieniem jesteśmy bliżej końca. Życie nas zabija.- Szymon wokół zobaczył światełka -Co ...co to jest?- To świece ,które ukazują długość życia. Ta jest na przykład Ali .-Tu nic nie ma...-to proch, który został z jej świecy -Zobacz tamta jest Dominika -Jest dość duża -Będzie się jeszcze trochę palić ,ale ta jest Twoja.- Szymon zobaczył mały ledwo tlący się płomień. -Z prochu jesteś i w proch się oprócisz- hostowi wydawało się ,że oczy śmierci błysnęły- rozejrzał się jeszcze ,po raz ostatni spojrzał na ten świat ,myślał o wielu rzeczach, o przykrych i radosnych ,o chwilach pełnych wysiłku i swoich upadkach. Łzy leciały mu z oczy. To wszystko dobiegało już końca. Umierał wcześniej powoli ,w cząstkach, ale teraz umrze ostatecznie, przegrał ...ale wreszcie przestanie czuć ,nie będzie czuć tego cierpienia. Gdy tak patrzył zobaczył obok siebie ledwo widoczną świecę w przeciwieństwie do innych ten się nie palił ,ale nie był też prochem. -A ten czyj jest?- Twilight uśmiechnęła się - Jej-- powiedziała spokojnie Twilight. Wzbiła się na skrzydłach w górę ,grób, który wcześniej osłaniała suknia kostuchy został ukazany oczom Szymona- zobaczył Scootaloo. -Zabiłaś ją -wyszeptał ,gdy ciemny dym otaczał go w pełni i zaczął dostawać się do jego ust. Twilight podniosła z ziemii jego świeczkę. -Tak. Wiesz co znaczy Twilight po angielsku? Zmierzch. Zmierzch to koniec. Koniec.- Nie!- Szymon próbował się wydostać ,skoro Twilight sama zabiła Scootaloo, wciąż mieli szanse ,gdyby tak pokonał Twilight albo chociaż to przeżył, jeden na jeden miał szansę z każdym demonem, Dominik i reszta walczyli by z Ryjkiem ,a on pokonałby Twilight .Mogliby wygrać .Mogliby ,ale nie mógł się wydostać. -Żyjesz po to aby umrzeć.- śmierć wzięła głęboki wdech żeby zdmuchnąć świeczkę. -Nie! -Dominik wskoczył pomiędzy nich- Co?! Co ty tu robisz!- mrok opuścił Szymona- Dominik! Jak się cieszę ,że Cię widzę! -Życie za życie- Twilight wbiła Dominikowi kosę w pierś, w tym samym czasie zdeptała jego świeczkę. Reszta świeczek zniknęła.- Patrzyła w jego oczy- I co było warto?! -Tak...wiedziałem , że zginę ,Szymon uratował mi życie i jest moim przyjacielem -Wiedziałeś ,że zginiesz... - Nie rozumiesz prawda? Nie zrozumiesz tego- zaśmiał się Dominik -Umierasz i się śmiejesz? -Tak...bo było fajnie żyć ,moje życie było dobre i śmierć też przyjmuje z radością ,myślę ,że zrobiłem swoje. Kocham Cię Szymuś .Dokończ to. -Dominik osunął się na ziemię. - Jego ofiara nie pójdzie na marne. -Piotrek rzucił się na Twilight, ale jej magia była silniejsza.- Jestem już tak blisko celu .Zabiłam Scootaloo ,wasz też to czeka. -Twilight zatańczyła między Pauliną a Piotrkiem z kosą. -Strzała lodu! -dziewczyna próbowała zaatakować ,ale jedno cięcie kosy zniszczyło lodowy atak. -Twilight uniosła kosę w górę .-Przybywaj Scootaloo- pomóz mi ich zniszczyć .Twilight zablokowała naraz cios lodowej włóczni Pauliny jak i ostrza Piotrka. Wprawnym ruchem , końcem swojego kostura dźgnęła Paulinę w oko .Dziewczyna krzyknęła z bólu i upadła na podłoge.-To zabawne Piotrek ,że muszę się z Tobą męczyć tak długo. Przecież ,gdy wymieszały się światy, już wtedy mogłam spróbować cię zabić ,ale wolałam zebrać siły. -Nie udało ci się wtedy i nie uda teraz. -Piotr próbował zaatakować ,ale Twilight złapała jego rękę i wykręciła mu ją .-Może kiedyś znaczyłeś dla Szymona więcej ,ale czas wszystko zmienia o tak. Lubię to zaklęcie czasu właśnie dlatego. Tracicie przez to tak dużo mocy ,bo z wiekiem relacje znikają i co osoba to mniej znaczy dla drugiej osoby.- Piotrek czuł jak się starzeje czuł, że słabnie. Twilight otoczyła go mrokiem i popchnęła.- Trwało to trochę więcej ,ale ostatecznie, kończymy. Każda historia ma koniec. -Twilight uniosła kosę nad wijącego się na ziemii staruszka.-Z prochu powstałeś i w proch się obrócisz! -brała zamach ,gdy poczuła kłujący ból w płucach, zobaczyła jak z jej klatki piersiowej wychodzi mroźne ostrze. Nie była w stanie się poruszyć .Jej ramiona zastygły, gdy trzymała kosę nad głową. Biała powłoka otaczała całe jej ciało .Zamarzała .Ostrze zapomnienia pozwalało zapomnieć o śmierci. Odchodziła w niepamięć. Za Twilight stała Scootaloo trzymająca dzidę Pauliny. Zrobiła krok do przodu by spojrzeć Twilight w oczy. Oczodoły kostuchy się poruszyły, usta też wykonały minimalny ruch. Twilight była zdziwiona, zszokowana.- Jak ...to...możliwe...-wyszeptała -Czyż bogowie nie muszą nauczyć się pokonać śmierci? By pokonać śmierć, wystarczy umrzeć -Scootaloo złapała Twilight za sparaliżowane ręcę i pokierowała nimi w ten sposób, że one samy wbiły kosę w Twilight w jej własne serce, zagłębiły się w nie. Cesarzowa wbiła też w ciało Twilight swój kostur- Ta substancja powinna dać radę -mruknęła. -Gdy wyjęła swój elektryczny oręż na jego końcu było ostrze kosy Twilight- Teraz to ja jestem panią śmierci!- Scootaloo śmiejąc się maniakalnie wysłała pioruny w stronę Pauliny zabijając ją. Wbiła też swój kostur elektryczności w Piotrka. Grób z popiersiem Twilight pojawił się w miejscu ,w którym umarła.- Wygląda na to, że mimo tego że zostałaś pokonana nadal mogę zabijać innych.

Przygody w świece mistycznymWhere stories live. Discover now