Rozdział VI

49 3 0
                                    

Kendra siedziała oparta o ścianę, Paprot niedawno wyszedł z domu. Mówił że idzie na chwilę się rozejrzeć. Popatrzyła na więźnia, żadne z nich nie wymyśliło kim on jest.

Nagle poruszył się, jego twarz po raz pierwszy wyrażała jakiekolwiek emocje, lecz Kendra popatrzyła na niego z lekkim przerażeniem. Jego twarz była zaniepokojona, może po prostu chodziło o coś innego, ale dziewczyna miała wrażenie że wyczuł jakiś przeciwników. W końcu skoro on dostał się do Baśnioboru, kto wie jakie istoty także mogły tu przybyć. Lekko się wychylił i od razu można było poznać że wpatruję się w las. Kendra nic tam nie zauważyła więc ponownie spojrzała na jeńca. Zamarła, gdy zobaczyła że na jego twarzy było przerażenie. Od razu zaczęła się martwić o Paprota, popatrzyła na zegar, miał już wrócić pół godziny temu, coś tu było nie tak. W końcu odważyła się zacząć rozmowę.

- Co cię tak przeraziło? - spytała więźnia z zaniepokojeniem.

- Oni tu idą. - wykrztusił z siebie. - Już po jednorożcu.

Na Kendrę padł blady strach.

- Kto idzie? - ledwo zdołała wypowiedzieć te słowa ze zdenerwowania.

- Upadłe istoty pod rozkazem JEGO. - powiedział ze strachem i szacunkiem. Dziewczynę znów zalała fala strachu, skoro jakaś osoba mogła zmieniać naturę magicznej istoty to pokonanie bariery Baśnioboru raczej nie było dla niej trudnością. Z zewnątrz usłyszała trzask mieczy i odgłosy walki, wstała gotowa pomóc Paprotowi. Więzień widząc to także wstał.

- Nie masz szans. - powiedział bezbarwnym głosem. - zabiją cię.

W jego głosie dało się wyczuć troskę i współczucie.

- To co mam robić. - spytała go.

- Uwolnij mnie, a pomogę Paprotowi. - powiedział.

- A potem nas zabijesz? - odpowiedziała Kendra. - Nie ma mowy.

- W takim razie twój chłopak zginie, skoro tego chcesz - odparł i usiadł na ziemi. Kendra szybko myślała, jeśli go nie uwolni prawdopodobnie rzeczywiście zginą, ale jeśli okaże się zły to od razu zrobi to samo.

- Dobra wygrałeś. - powiedziała i odwiązała sznur, Jeniec natychmiast jak burza rzucił jej jakimś proszkiem w twarz i wypadł do ogrodu. Nagle zrobiła się senna, ostatnim co ujrzała był więzień wypadający z domu a potem się zakołysała, upadła i widziała już tylko mrok, aż w końcu zasnęła.

Smocza Straż. Mroczna Magia.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz