Rozdział XII

60 5 2
                                    

Aren pov

Aren wyjął miecz z pochwy, jasna klinga zalśniła w blasku słońca. Obok niego Ederin zrobił to samo.

- Dobrze jest znów razem stanąć do boju - powiedział chłopak.

- Brakowało mi tego - odpowiedział demon z uśmiechem. W oddali zbierały się upadłe istoty. W powietrzu unosiło się kilka smoków i wiele gryfów. Aren wypatrzył także feniksa i około setki wróżek, z takiej odległości trudno było dostrzec szczegóły.

Nagle niebo pociemniało i powietrzu pojawiła się duża czarna bańka będąca w stanie zmieścić człowieka, rozchodziły się od niej macki ciemnej energii. Wszystkie upadłe istoty ruszyły na nich. Ederin podniósł miecz, wzrok całej Armii Światła zwrócił się na niego.

- Do ataku! - wykrzyknął i ruszył na przeciwników, wszyscy pobiegli za nim. W końcu zderzyli się z wrogami, wszędzie było słychać szczęk broni. Aren kątem oka zauważył jak Ronodin, Paprot i Raya w końskiej postaci szarżują na przeciwników, przeciwko nim rzuciło się kilka upadłych jednorożców. W końcu było trochę więcej miejsca na walkę, chłopak rozejrzał się po polu bitwy, wokół niego leżało kilka ciał ludzi i innych stworzeń. Zobaczył Ederina próbującego zniszczyć bańkę, lecz mu się to nie udało, zamiast tego macki materii przebiły go. Demon zawył z bólu.

- Nieee! - krzyknął Aren.

------------------------------------------------------

Ederin pov

- Nieee! - usłyszałem za sobą, z bólem obróciłem głowę. Stał tam Aren, z mieczem w dłoni i gniewem w oczach.

- Dość! - krzyknał po raz drugi i przemienił się. Jego szaty stały się złote a w dłoniach dzierżył miecz i złotą laskę z rubinem na końcu, za nim stał Aeryn, Władca Faoryksów. Ederin upadł na ziemię, czarne macki go puściły a bańka dotknęła ziemi. Wyszedł z niej zdziwiony Quenes z klingą w dłoni.

- To niemożliwe! - warknął - widziałem jak giniesz!

- Widocznie popsuł ci się wzrok - powiedział spokojnym głosem Aeryn.

- Z resztą nie ma różnicy, dziś zginiesz na dobre - wykrzyknął Quenes i zmienił się w ogromną bestię. Miała czarne łuski i ogon oraz rogi, długie pazury były długości przystanku autobusowego, z pyska unosił się fioletowy ogień. Aeryn także przybrał swą właściwą postać wielkiego złotego ptaka. Bestia ruszyła na niego, lecz ptak machnął skrzydłami wywołując ogromną falę światła, która odepchnęła potwora.

Po krótkiej walce wrócili do postaci ludzi.

- Giń - wysyczał Quenes w stronę Ederina i wyjął Rdzeń, już miał przycisnąć go gdy Aeryn rzucił się w jego stronę, wróg odepchnął go i machnął w stronę demona. Nic się nie wydarzyło. Wszyscy skupili się na Faoryksie który przymocował rdzeń do swojej laski.

- Dziś nadszedł kres twego terroru - powiedział Aeryn i wskazał Quenesa. Ten zaczął zmieniać się w posąg, gdy przemiana się skończyła pomnik rozpadł się na kawałki. Ederin podbiegł do Faoryksa który oparł się o drzewo, pół twarzy już rozsypało się na proch.

- Zawsze będę z tobą - to były ostatnie słowa Aeryna, Władcy Faoryksów, istoty która uratowała świat...

Smocza Straż. Mroczna Magia.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz