Steve siedział na łóżku w swoim pokoju. Wzrok miał wbity w ziemię. Myślał. Ta cała sytuacja z Buckym nie dawała mu spokoju. Nagle do pokoju weszła Milena. Nie pukała. Nigdy nie pukała. Nawet na nią nie spojrzał. Pokazał tylko gestem ręki by zamknęła drzwi.
(Milena) – Daj spokój Steve. Już nic tego nie zmieni. Przestań się mazać i wracaj do pracy.
(Steve) – To nasza wina. Popełniamy błąd.
(Milena) – Nie obwiniaj się. Wykonujemy tylko pracę. – westchnęła po czym usiadła koło niego.
Mimo wszystkich swoich wad dalej była jego przyjaciółką. Przeżyli ze sobą tyle wspólnych misji. Nie mogła go zostawić.
(Steve) – Nie obwiniam siebie. Obwiniam nas wszystkich.
(Milena) – nie m...
(Steve) – Wyciągnę go stamtąd. Wyciągnę ich wszystkich. - Przerwał jej.
(Milena) – Nie pozwolę ci na to! – krzyknęła oburzona.
(Steve) – Pomyśl tylko. Wcale nie jesteśmy lepsi od zwykłych przestępców. Ścigamy ich po całym świecie, nie zważając na konsekwencje. Szkodzimy zwykłym rodziną, zasłaniając się pracą. Ludzie z takimi umiejętnościami jakie ma Bucky czy Damon nie powinni gnić w celach. Powinni walczyć. Musimy dać im szansę przysłużyć się ludzkości.
(Milena) – Steve, oni są źli. Po prostu źli.
(Steve) – Wiedziałem, że tak zareagujesz. – westchnął.
(Steve) – Mam nadzieję, że kiedyś mi wybaczysz. – uśmiechnął się smutno po czym klasnął w dłonie.
Na ten znak do pokoju wbiegły Magda z Wiktorią, które potraktowały Milenę paralizatorem. Wbiły jej go w plecy przez co nie zdążyła się obronić. Z głośnym hukiem upadła na zimie.
(Magda) – Wiesz, że ci nie wybaczy, prawda?
(Steve) – W końcu będzie musiała.
(Wiktoria) – No nie wiem. – powiedziała spoglądając na leżąca na podłodze dziewczynę.
(Steve) – Magda, jesteś pewna, że plan zadziała?
(Magda) – Powinien, nie jest skomplikowany. Wchodzimy. Znajdujemy Damona. Znaczy yyy...wszystkich. W górach na północy jest portal, którym wrócimy. Wczoraj zmieniłam ustawienia, przeniesie nas w bezpieczne miejsce.
(Wiktoria) – miałaś na myśli znajdujemy Draco?
(Steve) – Nie wygłupiaj się, miała na myśli znajdujemy Buckiego.
(Magda) – ohhh zamknijcie się. Znajdujemy wszystkich. Ale pośpieszmy się bo zaraz terminator się obudzi.
Tymczasem Five z Malfoyem przedzierali się przez las. Plecaki mieli wypchane dendronami, więc zmierzali już w kierunku domu.
Wędrówka przemijała im raczej spokojnie, pomijając wredne docinki ze strony bruneta.
Draco go nie znosił, przypominał mu ojca. Komentował każdą jego decyzję. Zawsze było cos co mógł mu wytknąć. Zawsze było coś z czego mógł zadrwić.
Ale five właśnie taki był. W młodym wieku opuścił rodzinę. Sam się wszystkiego nauczył. Nie mógł znieść widoku bogatego chłopca, nieudolnie rozpalającego ognisko. Czy potykającego się o wystające gałęzie.
Zastanawiał się co takiego zrobił ten blondasek, że trafił w takie miejsce. Draco nigdy tego nikomu nie zdradził. Nie mógł jednak nad tym dłużej myśleć, gdyż Malfoy właśnie pakował do ust trujące jagody.
(Five) – Smacznego, może w końcu się od ciebie uwolnię. – powiedział rozdrażniony.
(Draco) – Zostaw mnie w spokoju. Możesz przestać mnie oceniać? Mam tego dosyć. Może i mam bogatą rodzinę, ale moje życie wcale nie jest takie kolorowe. Gdybyś tylko wiedział co przeszedłem. Gdybyś miał pojęcie jak wyglądało moje życie ostatnie parę lat. – oczy mu się szkliły, ale nie płakał. Wbrew pozorom nie był taką pizdą jaką się mógł wydawać.
(Five) – Co takiego mogłeś przeczyć?. Biedny chłopiec zmuszony przez rodziców do przystąpienia do Śmierciożerców, których i tak pokonał jakiś dzieciak z piorunem na czole. – mówiąc to wykonał ruch palcem ruch łzy spływającej po policzku.
(Draco) – Nie wiesz jak było naprawdę! – Krzyknął.
Rzucił się z pięściami na bruneta. Powalił go a kiedy Five podniósł się by oddać cios, Draco już nie było.
(Five) – kurwa, Tommy mnie zabije.
Tym czasem, Tommy wraz z Damonem siedzieli nad brzegiem wielkiego jeziora. Łowili ryby, grzejąc nad ogniskiem dziwne zwierzę, które upolowali wcześniej w lesie.
(Damon) – Tęsknisz za kimś? - zapytał, na co Tommy uśmiechnął się lekko.
(Tommy) – Miałem kiedyś żonę. Kochałem ją całym sercem ale zmarła z mojej winy. Jeden z moich braci nie żyje. Drugi mnie nienawidzi. Co daje tęsknota za ludźmi, którzy nie tęsknią za tobą?
Damon jednak nie zdążył odpowiedzieć. Z nieba spadło coś ciężkiego. Uderzyło w tafle jeziora, tworząc liczne fale. Mężczyźni przybrali pozycje bojowe. Jakież było ich zdziwienie gdy z jeziora wyłoniły się 3 dobrze znane im sylwetki.