Thor opierał się o pień drzewa dwoma rękami. Nie patrzył na nikogo. Stał w takiej pozycji, że szerokie, muskularne ramiona zasłaniały jego twarz.Loki jednak od razu rozpoznał brata. Nigdy nie zapomniałby tych długich jasnych włosów. Zrobił krok do przodu.
Nie przejmował się Draconem, którego głowa zaraz mogła wylecieć w powietrze. Nie przejmował się Stevem, który pilnie potrzebował pomocy. Nawet to, że Stevan w każdej chwili mógł rozszarpać go na małe kawałeczki, nie robiło na nim wrażenia. Obchodziło go tylko co tu robi jego cholerny brat.
Szedł dalej, Ignorując mordercze spojrzenie Tommiego. Szedł dalej, ignorując minę Buckiego, która błagała by tego nie robił. Szedł dalej ignorując nawet Milenę, która drugą bronią celowała prosto w jego głowę.
Jednak dla Lokiego świat się nie liczył. Miał gdzieś czy teraz umrze. Liczył się tylko jego brat. Technicznie rzecz biorąc, Thor nigdy nie był jego bratem. Wychowywali się razem od najmłodszych lat, lecz nigdy nie byli spokrewnieni. Darzyli się jednak miłością i zaufaniem. Tylko brat mógłby skrzywdzić go tak bardzo, że umierałby w środku każdego ranka.
Nienawiść Lokiego do Thora była inna niż Buckiego do Steva. Buck czuł się zdradzony, ale od dłuższego czasu przewidywał, że ścieżka jaką obrał kapitan do tego doprowadzi. Natomiast Loki? Loki nie tylko był zdradzony. Był również zawiedziony i rozczarowany. W życiu nie podejrzewałby, że Thor zdolny jest go wydać. Właśnie ta myśl towarzyszyła mu, gdy chwycił dwa noże myśliwskie, przygotowując się do ataku.
Thor podniósł głowę ukazując wszystkim swoją twarz. Jego oczy były nieobecne, ale Loki mógłby przysiąc, że gdzieś głęboko dostrzegł przerażenie.
- nie chce tego. – powiedział drżącym głosem Thor.
Loki zamarł. Jego głos był zrozpaczony. Pełen bólu i cierpienia. Jednak jego oczy dalej były nieobecne a twarz poważna. Tylko kącik jego ust lekko drżał, jakby usilnie z czymś walczył. Gdy Loki opuścił noże, Thor rzucił się na niego. Bracia zaczęli walczyć.
Inni mieli teraz lepsze zajęcie niż pomaganie walczącym bogom.
(Wiktoria) – Puść Draco! – krzyknęła do Mileny, która uśmiechnęła się szeroko.
(Milena) – Czy to było tego warte? Czy on był warty wbicia mi noża w plecy?
(Wiktoria) – A jak myślisz?
(Milena) – Muszę to usłyszeć.
Tommy dał jej znać, żeby nie opowiadała. Wiktoria nie potrafiła w tedy myśleć trzeźwo. Chciała by to wszystko się po prostu skończyło.
(Wiktoria) – Tak był tego warty – powiedziała patrząc Milenie prosto w oczy.
Padł strzał. Wszyscy na chwile zamarli. W powietrzu było czuć zapach prochu. Jednak resztek ciała Dracona nigdzie nie było. Stał w tym samym miejscu. Bladszy i bardziej skulony niż wcześniej. Ale stał.
Milena nie postrzeliła Draco, tylko Rogersa, który z każdą sekundą miał mniej szans na przeżycie. Magda zaczęła rozpaczliwie machać rękami, usiłując mu pomóc .
Wiktoria nie wytrzymała napięcia i rzuciła się na Milenę.
(Stefan) – ehhhh, wszyscy jesteście tak beznadziejnie emocjonalni. – westchnął przyglądając się wszystkiemu z zażenowaniem.
(Damon) – trafna uwaga bracie. – powiedział rzucając się na niego.
Panował chaos. Five pomagał Wiktorii, obezwładnić Milenę, która nie dość, że była dobrze wyszkolona to jeszcze wściekła. Draco próbował unormować oddech i do nich dołączyć.
Tommy tamował krwawienie. Uspokajał Rogersa, który słabym głosem pytał o Buckiego.
Magda gdzieś zniknęła. Stefan wbił się w szyję Damona, który z całej siły władował mu łokieć w żebra.
Thor trzymał nóż przy gardle Lokiego. Był lepiej zbudowany. Ramionami uniemożliwiał Lokiemu jakikolwiek ruch. Czarnowłosy zamknął oczy. Czuł jak brat, drżącą ręką przykłada mu ostrzę do szyi.
Głośny huk powalił Thora na ziemię. Metalowa ręka Buckiego była silniejsza nawet od ramion boga. Bił go do czasu aż ten stracił przytomność.
Loki leżał na ziemi, wycierając lekko krwawiącą szyję. Bucky podał mu rękę, by wstał. Bóg złapał za nią i pociągnął bruneta w dół. Pocałował go namiętnie, przygryzając jego usta. Bucky siedział na nim, zlizując krew z jego szyi. Czuli się cudownie. Jakby wszyscy inni nie istnieli.
Ale niestety istnieli. Magda wybiegła znikąd, trzymając coś przypominającego karabin maszynowy. Prawdopodobnie jej własnej produkcji. Nim dziewczyna zaczęła strzelać, Stefan rzucił się na Tommiego. Spojrzał mu w oczy.
(Stefan) – Będziesz wykonywać moje polecenia. Idziemy. - powiedział wyraźnie skupiając na nim wszytskie swoje zmysły.
Tommy opierał się z początku, lecz w końcu Stefan przejął kontole nad jego umysłem, jego oczy stały się nie obecne a twarz blada.
Milena, Stefan i Tommy uciekli w stronę lasu. Towarzyszyły im dźwięki pocisków, wystrzeliwanych przez Magde.
Reszta zdyszana wróciła do chaty. Na łóżkach leżał, rzadko oddychający Steve i nieprzytomny Thor. Panowała grobowa cisza.
(Damon) – pierdolona perswazja. – wzdycha.
*persfazja - jest nadprzyrodzoną umiejętnością, którą posiadają wampiry. Umożliwia stosującym ją kontrolę umysłu osoby, z którą nawiązują kontakt wzrokowy i przekonanie ich do zrobienia czegoś, czego sami wcale nie chcą robić lub zmuszenie do zapomnienia o pewnym fakcie bądź wydarzeniu.