Czułam jak przerażenie przedziera się przez moje rozdrażnione myśli.
- J..ja.. - język ugrzązł mi w gardle. Wyglądał na niebezpiecznego gangstera, któremu nie warto wchodzić w drogę. Czy to mój najgorszy dzień w całym życiu?!
Zdecydowanym krokiem podszedł do mnie i przeskanował zniewalającymi zielonymi oczami. Nigdy nie widziałam tak intensywnego koloru oczu. Nawet w najśmielszych snach.
- Co? Język ci zastygł w mordzie? - wycedził przez zęby.
Nagle chłopak, którego wcześniej okładał z ledwością wstał z przesiąkniętej od jego krwi ziemi i zaczął coś niezdarnie bełkotać. Niebezpieczny nawet się tym nie przejął. Cały ten czas patrzył mi się głęboko w oczy tak jakby chciał z chęcią skopać mi dupę, jak wcześniej temu chłopakowi.
- Panno Morgan! - usłyszałam donośny głos mojego szofera. - nie może pani...
Zamilkł.
Co go tak uciszyło? No tak... ten chłopak.
Patrzył na niego... z obrzydzeniem? Widziałam jak jego niebieskie tęczówki zaczynają ciemnieć, z każdą kolejną upływającą sekundą.
- Panie Horan? - Przeszedł mnie zimny dreszcz.
Niebezpieczny w końcu znalazł inny punkt zainteresowań, Nialla.
- Miło znów się z tobą zobaczyć, Blondasku. - powiedział ironicznie.
To oni się znali?!
Mój szofer złapał mnie za rękę i prowadził do samochodu. Kim był u licha ten chłopak?!
Wsiadłam do samochodu i zszokowana analizowałam całą tą zaistniałą sytuację.
- Mogę wiedzieć coś o tym chłopaku, Panie Horan? Znacie się? - Niebieskooki spojrzał się na mnie w odbiciu lusterka.
- To bardzo niebezpieczny mężczyzna, Panno Morgan. Dla niego nie liczy się dobro innych. - No fajnie..
***
Jak tylko weszłam do swojego pokoju, zrzuciłam z siebie ubranie i włożyłam je do pralki. Przeczesałam szczotką włosy i ruszyłam do komody, która posiadała szuflady pełne ciuchów. Gładko przeciągnęłam przez głowę bokserkę i skierowałam się w stronę sztalugi z płótnem, naciągając spodnie od pidżamy. Pociągając krótkie czarne linię, myślałam o zielonych oczach, które wydawały mi się bajkowe.
***
Rano, kiedy otworzyłam oczy usłyszałam krzątanie się kogoś po kuchni. Zwinnymi ruchami wygramoliłam się z łóżka i powędrowałam na dół.
- Dzień dobry, córeczko. - to była moja mama. Siedziała przy blacie kuchennym z filiżanką gorącej kawy. Nawet mając czterdziestkę na karku wyglądała jak top modelka. Długie, ciemne, kręcone loki i brak zmarszczek. Czasem miałam wrażenie, że była piękniejsza niż ja sama.
- Ty tutaj?! - zapytałam zszokowana. Rzadko się zdarzało, że mogłam ją zobaczyć w domu. Tym bardziej w sobotę.
- Tak, mam umówione spotkanie biznesowe w naszym domu, więc proszę abyś się stosownie ubrała. - O rany, skąd w niej tyle arogancji?
- Przecież to twoje spotkanie, a nie moje. - oznajmiłam wywracając oczami.
- Sama się ubierzesz, czy mam ci pomóc?
- Dobra! Już idę, przecież...
Wyszło na to, że poszłam spać dalej.
***
Była już noc, kiedy się obudziłam, a ja poza oglądaniem telewizji, siedzeniem na komputerze lub nawet sprawdzaniem telefonu, nie miałam co zrobić ze swoim nudnym życiem. Przyciskając głowę do kołdry, wrzasnęłam w poduszkę, wypuszczając na zewnątrz całą frustrację. Cóż, jestem przyzwyczajona do samotności.
Weszłam do łazienki, rozebrałam się i odkręciłam ciepłą wodę przed wejściem do środka, pozwalając by woda stopniowo uregulowała swoją temperaturę.
Gdy z tym skończyłam, owinęłam ręcznik wokół ciała i pomaszerowałam po inne ubranie niż piżama, jednak do moich uszu dobiegło znajome chrząknięcie.
- Witaj, Panno Morgan...
Pan Niebezpieczny?!
CZYTASZ
Fifty shades of Styles FanFiction
FanfictionProlog Czułam jak zakochuje się w nim coraz mocniej, jednak z całej siły próbowałam to ukryć. Wiedziałam, że nie jestem dziewczyną dla niego, ani on facetem dla mnie. On był... Wulgarny... Niebezpieczny... Budził respekt... A ja...chciałam go bliż...