Rozdział 02.

445 27 1
                                    

Czułam jak przerażenie przedziera się przez moje rozdrażnione myśli.

- J..ja.. - język ugrzązł mi w gardle. Wyglądał na niebezpiecznego gangstera, któremu nie warto wchodzić w drogę. Czy to mój najgorszy dzień w całym życiu?!

Zdecydowanym krokiem podszedł do mnie i przeskanował zniewalającymi zielonymi oczami. Nigdy nie widziałam tak intensywnego koloru oczu. Nawet w najśmielszych snach.

- Co? Język ci zastygł w mordzie? - wycedził przez zęby.

Nagle chłopak, którego wcześniej okładał z ledwością wstał z przesiąkniętej od jego krwi ziemi i zaczął coś niezdarnie bełkotać. Niebezpieczny nawet się tym nie przejął. Cały ten czas patrzył mi się głęboko w oczy tak jakby chciał z chęcią skopać mi dupę, jak wcześniej temu chłopakowi.

- Panno Morgan! - usłyszałam donośny głos mojego szofera. - nie może pani...

Zamilkł.

Co go tak uciszyło? No tak... ten chłopak.

Patrzył na niego... z obrzydzeniem? Widziałam jak jego niebieskie tęczówki zaczynają ciemnieć, z każdą kolejną upływającą sekundą.

- Panie Horan? - Przeszedł mnie zimny dreszcz.

Niebezpieczny w końcu znalazł inny punkt zainteresowań, Nialla.

- Miło znów się z tobą zobaczyć, Blondasku. - powiedział ironicznie.

To oni się znali?!

Mój szofer złapał mnie za rękę i prowadził do samochodu. Kim był u licha ten chłopak?!

Wsiadłam do samochodu i zszokowana analizowałam całą tą zaistniałą sytuację.

- Mogę wiedzieć coś o tym chłopaku, Panie Horan? Znacie się? - Niebieskooki spojrzał się na mnie w odbiciu lusterka.

- To bardzo niebezpieczny mężczyzna, Panno Morgan. Dla niego nie liczy się dobro innych. - No fajnie..

***

Jak tylko weszłam do swojego pokoju, zrzuciłam z siebie ubranie i włożyłam je do pralki. Przeczesałam szczotką włosy i ruszyłam do komody, która posiadała szuflady pełne ciuchów. Gładko przeciągnęłam przez głowę bokserkę i skierowałam się w stronę sztalugi z płótnem, naciągając spodnie od pidżamy. Pociągając krótkie czarne linię, myślałam o zielonych oczach, które wydawały mi się bajkowe.

***

Rano, kiedy otworzyłam oczy usłyszałam krzątanie się kogoś po kuchni. Zwinnymi ruchami wygramoliłam się z łóżka i powędrowałam na dół.

- Dzień dobry, córeczko. - to była moja mama. Siedziała przy blacie kuchennym z filiżanką gorącej kawy. Nawet mając czterdziestkę na karku wyglądała jak top modelka. Długie, ciemne, kręcone loki i brak zmarszczek. Czasem miałam wrażenie, że była piękniejsza niż ja sama.

- Ty tutaj?! - zapytałam zszokowana. Rzadko się zdarzało, że mogłam ją zobaczyć w domu. Tym bardziej w sobotę.

- Tak, mam umówione spotkanie biznesowe w naszym domu, więc proszę abyś się stosownie ubrała. - O rany, skąd w niej tyle arogancji?

- Przecież to twoje spotkanie, a nie moje. - oznajmiłam wywracając oczami.

- Sama się ubierzesz, czy mam ci pomóc?

- Dobra! Już idę, przecież...

Wyszło na to, że poszłam spać dalej.

***

Była już noc, kiedy się obudziłam, a ja poza oglądaniem telewizji, siedzeniem na komputerze lub nawet sprawdzaniem telefonu, nie miałam co zrobić ze swoim nudnym życiem. Przyciskając głowę do kołdry, wrzasnęłam w poduszkę, wypuszczając na zewnątrz całą frustrację. Cóż, jestem przyzwyczajona do samotności.

Weszłam do łazienki, rozebrałam się i odkręciłam ciepłą wodę przed wejściem do środka, pozwalając by woda stopniowo uregulowała swoją temperaturę.

Gdy z tym skończyłam, owinęłam ręcznik wokół ciała i pomaszerowałam po inne ubranie niż piżama, jednak do moich uszu dobiegło znajome chrząknięcie.

- Witaj, Panno Morgan...

Pan Niebezpieczny?!

Fifty shades of Styles FanFictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz