Rozdział 03.

430 23 0
                                    

Mężczyzna stał tuż przy niepościelonym łóżku. Jego spojrzenie prześlizgiwało się po moim półnagim ciele, aż w końcu dotarł do mojego przerażonego wzroku. Uśmiech błąkający się po jego twarzy był dowodem, że bawiła go moja reakcja.

- Nie odpowiesz mi na moje przywitanie? - zapytał podchodząc bliżej.

Zadrżałam i poczułam dziwny ucisk w żołądku. Bałam się go i jednocześnie pragnęłam. Dziwne, a zarazem magnetyczne uczucie wędrowało po moim móżdżku. Wpatrywałam się, jak z każdym kolejnym krokiem brązowowłosy chłopak zamyka przestrzeń między nami, tym samym odbierając mi mowę.

Nieznajomy zatrzymał się i dotknął opuszkiem palca moją wilgotną jeszcze skórę na ramieniu.

Ciepło otulające nas sprawiło, że moje serce zaczęło bić coraz szybciej, a ciało drżeć ze zdenerwowania.

-Witaj... - odpowiedziałam ledwo słyszalnie. Strach przed Niebezpiecznym zaczął wpływać na moją psychikę i ciało.

- Widzę, że bojowe wcześniej zachowanie znikło w niepamięć, Panno Morgan. - stał nieruchomo, ale nadal z pełną gracją. Pomimo, że nie wykonał żadnego, kolejnego gestu, czułam przenikający żar spojrzenie, które budziło we mnie respekt. Nie wiedziałam czego mogę się po nim spodziewać.

- Jak się tu dostałeś? - odważyłam się zapytać, jednak on nagle wybuchnął dziwnym gniewem i przykuł mnie swoim ciałem do szklanej ściany.

- Posłuchaj mnie dziecinko, jeśli wejdziesz mi w drogę... nie będę już taki miły. Żegnam. - odwrócił się i wyszedł w pośpiechu.

Co to miało być?!

***

Kolejny dzień nie należał do tych najszczęśliwszych.

Był gorszy, bo byłam zmęczona nie zmrużając oczu w nocy. Gorszy, bo znowu byłam sama i gorszy, bo po raz kolejny wpakowałam się w kłopoty.

A najokropniejsze było to, że bałam się spotkania z Panem Niebezpiecznym. Wychodząc z auta, czułam jak z minuty na minutę robię się coraz bardziej spięta. Jednak wchodząc do pracowni malarskiej, poczułam jak ogarnia mnie spokój.

- Zapraszamy, Panno Morgan do swojego stoiska. - rozkazał nauczyciel.

Zrobiłam jak kazał, wkładając między czasie ten okropny fartuch.

- Przepraszam, Vanessa? - Usłyszałam niski głos dziewczyny, która wcześniej chciała nawiązać ze mną kontakt. Postanowiłam przezwyciężyć swoją "blokadę" i w końcu się odezwać.

- Tak, coś się stało? - zapytałam, posyłając jej lekki uśmiech.

- Przepraszam, ale czy byś mogła zamienić się ze mną miejscami? Przytłacza mnie krajobraz za oknem...

- Nie ma problemu. - ucieszyłam się. Lubię oglądać krajobraz, najlepiej naturę, ale od kilku dni myślę, że ona tu umiera.

Gdy lekcje wreszcie dobiegły końca, szybko odłożyłam "wdzianko" i raźnym krokiem dotarłam na szkolny parking, gdzie kręciło się już sporo odjeżdżających uczniów.

W pewnym momencie dziewczyna, z którą zamieniłam jakiś normalny "kontakt", przybiegła do mnie i poprosiła o wspólny wypad na zakupy. Nie przepadałam za zakupami, ale dla jakiejś w końcu "rozrywki"- zgodziłam się.

***

Czekałam na Stephanie (bo tak miała na imię) około piętnaście minut na rynku. 

- Hej, Vanessa! - Jej melodyjny głosik zdradzał, że cieszyła się z naszego wypadu. 

- Witaj, proszę nazywaj mnie Ness. Lepiej się wtedy czuję -powiedziałam z sympatią w głosie, aby pokazać się z tej lepszej trochę strony niż dotychczas. 

Chodzenie po centrum handlowym wcale nie było taką złą decyzją. W końcu mogłam porozmawiać o rzeczach, które mnie ciekawiły. Step, bo tak kazała mi się do niej zwracać, miała bardzo podobną sytuację rodzinną jak ja. Tyle, że raz w tygodniu spotykają się z całą rodziną przy jednym stole.

Rozmowa przybrała inną barwę, kiedy zeszłam na temat Tajemniczego.

- Nie zbliżaj się do niego, Ness. Ten twój "Tajemniczy" nazywa się Harry Styles i nie tylko jest niebezpieczny, ale i obrzydliwie bogaty! Słyszałam, że ma dziwne upodobania i kto mu wejdzie w drogę...

- Zginie? - przerwałam jej. Dziewczyna spojrzała na mnie ze zdziwieniem.

- Nie gadaj, że miałaś z nim styczność?! - jej głos zadrżał.

- Niestety miałam... - westchnęłam zrezygnowana.

- Masz przesrane, stara.

Otworzyłam oczy. Miała bardzo poważny wyraz twarzy.

- Nie rozumiem, o co chodzi? - spytałam, zachowując spokój. Jednak, w pewnej chwili poczułam, że nie jesteśmy same. Że ktoś na nas patrzy.

- Neee...Ness..- Dziewczyna zaczęła panikować, a ja zrozumiałam, że to Harry.

Fifty shades of Styles FanFictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz