Mężczyzna stał tuż przy niepościelonym łóżku. Jego spojrzenie prześlizgiwało się po moim półnagim ciele, aż w końcu dotarł do mojego przerażonego wzroku. Uśmiech błąkający się po jego twarzy był dowodem, że bawiła go moja reakcja.
- Nie odpowiesz mi na moje przywitanie? - zapytał podchodząc bliżej.
Zadrżałam i poczułam dziwny ucisk w żołądku. Bałam się go i jednocześnie pragnęłam. Dziwne, a zarazem magnetyczne uczucie wędrowało po moim móżdżku. Wpatrywałam się, jak z każdym kolejnym krokiem brązowowłosy chłopak zamyka przestrzeń między nami, tym samym odbierając mi mowę.
Nieznajomy zatrzymał się i dotknął opuszkiem palca moją wilgotną jeszcze skórę na ramieniu.
Ciepło otulające nas sprawiło, że moje serce zaczęło bić coraz szybciej, a ciało drżeć ze zdenerwowania.
-Witaj... - odpowiedziałam ledwo słyszalnie. Strach przed Niebezpiecznym zaczął wpływać na moją psychikę i ciało.
- Widzę, że bojowe wcześniej zachowanie znikło w niepamięć, Panno Morgan. - stał nieruchomo, ale nadal z pełną gracją. Pomimo, że nie wykonał żadnego, kolejnego gestu, czułam przenikający żar spojrzenie, które budziło we mnie respekt. Nie wiedziałam czego mogę się po nim spodziewać.
- Jak się tu dostałeś? - odważyłam się zapytać, jednak on nagle wybuchnął dziwnym gniewem i przykuł mnie swoim ciałem do szklanej ściany.
- Posłuchaj mnie dziecinko, jeśli wejdziesz mi w drogę... nie będę już taki miły. Żegnam. - odwrócił się i wyszedł w pośpiechu.
Co to miało być?!
***
Kolejny dzień nie należał do tych najszczęśliwszych.
Był gorszy, bo byłam zmęczona nie zmrużając oczu w nocy. Gorszy, bo znowu byłam sama i gorszy, bo po raz kolejny wpakowałam się w kłopoty.
A najokropniejsze było to, że bałam się spotkania z Panem Niebezpiecznym. Wychodząc z auta, czułam jak z minuty na minutę robię się coraz bardziej spięta. Jednak wchodząc do pracowni malarskiej, poczułam jak ogarnia mnie spokój.
- Zapraszamy, Panno Morgan do swojego stoiska. - rozkazał nauczyciel.
Zrobiłam jak kazał, wkładając między czasie ten okropny fartuch.
- Przepraszam, Vanessa? - Usłyszałam niski głos dziewczyny, która wcześniej chciała nawiązać ze mną kontakt. Postanowiłam przezwyciężyć swoją "blokadę" i w końcu się odezwać.
- Tak, coś się stało? - zapytałam, posyłając jej lekki uśmiech.
- Przepraszam, ale czy byś mogła zamienić się ze mną miejscami? Przytłacza mnie krajobraz za oknem...
- Nie ma problemu. - ucieszyłam się. Lubię oglądać krajobraz, najlepiej naturę, ale od kilku dni myślę, że ona tu umiera.
Gdy lekcje wreszcie dobiegły końca, szybko odłożyłam "wdzianko" i raźnym krokiem dotarłam na szkolny parking, gdzie kręciło się już sporo odjeżdżających uczniów.
W pewnym momencie dziewczyna, z którą zamieniłam jakiś normalny "kontakt", przybiegła do mnie i poprosiła o wspólny wypad na zakupy. Nie przepadałam za zakupami, ale dla jakiejś w końcu "rozrywki"- zgodziłam się.
***
Czekałam na Stephanie (bo tak miała na imię) około piętnaście minut na rynku.
- Hej, Vanessa! - Jej melodyjny głosik zdradzał, że cieszyła się z naszego wypadu.
- Witaj, proszę nazywaj mnie Ness. Lepiej się wtedy czuję -powiedziałam z sympatią w głosie, aby pokazać się z tej lepszej trochę strony niż dotychczas.
Chodzenie po centrum handlowym wcale nie było taką złą decyzją. W końcu mogłam porozmawiać o rzeczach, które mnie ciekawiły. Step, bo tak kazała mi się do niej zwracać, miała bardzo podobną sytuację rodzinną jak ja. Tyle, że raz w tygodniu spotykają się z całą rodziną przy jednym stole.
Rozmowa przybrała inną barwę, kiedy zeszłam na temat Tajemniczego.
- Nie zbliżaj się do niego, Ness. Ten twój "Tajemniczy" nazywa się Harry Styles i nie tylko jest niebezpieczny, ale i obrzydliwie bogaty! Słyszałam, że ma dziwne upodobania i kto mu wejdzie w drogę...
- Zginie? - przerwałam jej. Dziewczyna spojrzała na mnie ze zdziwieniem.
- Nie gadaj, że miałaś z nim styczność?! - jej głos zadrżał.
- Niestety miałam... - westchnęłam zrezygnowana.
- Masz przesrane, stara.
Otworzyłam oczy. Miała bardzo poważny wyraz twarzy.
- Nie rozumiem, o co chodzi? - spytałam, zachowując spokój. Jednak, w pewnej chwili poczułam, że nie jesteśmy same. Że ktoś na nas patrzy.
- Neee...Ness..- Dziewczyna zaczęła panikować, a ja zrozumiałam, że to Harry.
CZYTASZ
Fifty shades of Styles FanFiction
FanfictionProlog Czułam jak zakochuje się w nim coraz mocniej, jednak z całej siły próbowałam to ukryć. Wiedziałam, że nie jestem dziewczyną dla niego, ani on facetem dla mnie. On był... Wulgarny... Niebezpieczny... Budził respekt... A ja...chciałam go bliż...