5 ~ z każdej strony ktoś....

87 9 15
                                    

Zerwałam się z łóżka zapominając o tym gdzie się znajduje. Widziałam cały czas zamglony obraz.
- Harry? - zapytałam - Harry?
- Jestem - powiedział jakby był uczniem na lekcji oznajmującym nauczyciela o swojej obecności.
- ty żyjesz.... - rozpłakałam się w jego ramię.
- Hermiona? Co się stało? - zapytał.
- To tylko głupi sen.... straszny....- powiedziałam - jak długo śpię?
- Trzy godziny - powiedział - trochę tu pozmieniałem. Tak, żebyś miała łatwo dojść do toalety, kołyski i stołu z jedzeniem. Oczywiście będę ja ci je przynosił, ale ... - nie dokończył.
- Damy sobie radę, Harry - przerwałam, ale po dłuższej chwili namyślenia powiedziałam - Harry? Czy.... czy dziecko będzie mogło mówić do ciebie Tato? - zapytałam.
Nastała niezręczna cisza, bardzo niezręczna. Chłopak wstał i podszedł do okna w dormitorium.
Siedziałam i czekałam na dalszy ciąg wydarzeń, który tym czasowo zatrzymał się jak gdyby ktoś zatrzymał film.
- Hermiona, ja... - zawiesił słowa w powietrzu - ty dobrze wiesz, że musisz powiedzieć jej.... znaczy...jej lub jemu... co się stało, jak ona...ona lub on trafili na świat - powiedział jąkając się.
Z jego wypowiedzi wywnioskowałam jedno, chciał „córeczkę". Mówiłam sobie w myślach, że to nasze maleństwo, chociaż dobrze wiedziałam że Harry nic do mnie nie czuje.
- Harry, wiem. Chce, żeby ona lub on byli szczęśliwy razem z swoim tatą , który nauczy latania na miotle, mieszania eliksirów, podrywania.... chłopców... - powiedziałam.
- Nie rozumiesz....- bałam się, bałam się co powie - ja.. chciałbym, ale nie potrafiłbym...

Od naszej rozmowy minęło trochę czasu, a mianowicie miesiąc. Byłam po 7 badań i jak na razie u dziecka wszystko w porządku. 
Za niedługo będzie można określić płeć niemowlęcia, na co ja i Harry czekamy. Właśnie, Harry ....
Chciałam zapytać czy chciałby córeczkę, czy synka.... nie umiałam.
Wiedziałam poza tym, że nie chce rozmawiać o dziecku, ten temat go dołował.
- Siema - powiedziała pewnego dnia ruda wchodząca do dormitorium - muszę ci coś powiedzieć, ale najpierw ty powiedz, co i jak z Harrym? - usiadła na łóżku i popatrzała na mnie.
- U nas nic, wszystko po staremu - zaznaczyłam szybko - teraz ty gadaj, o co chodzi? - zapytałam.
- Jestem z Luną - powiedziała wiewióra.
- Co, ale jak to? - zapytałam zdziwiona. Jeszcze ostatnio obściskiwała się z Deanem, Zabinim i Harrym ... a teraz jest z Luna ?!

Ruda nie odezwała się tylko wstała i podeszła do okna. 

- Normalnie - powiedziała z uśmiechem - jestem lesbijką.

- Czemu mi nie mówiłaś wcześniej? - zapytałam zawiedziona, ponieważ sądziłam, że jesteśmy przyjaciółkami i mówimy sobie wszystko...

- przepraszam, nie chciałam cię stresować bo jesteś w ciąży.

- To, że jestem w ciąży nie znaczy, że nie możesz mi powiedzieć jakiej orientacji jesteś - powiedziałam nieco wyższym tonem - jesteśmy przyjaciółkami czy nie? - zapytałam.

- Ja muszę iść - i wyszła, tak po prostu. 

Rozpłakałam się w poduszkę, po chwili zasnęłam.  Płakałam cały czas, nie wytrzymałam. Obudziłam się z krzykiem, ale od razu poczułam czyjeś ciepło przy ciele. Był to Harry, ten Harry. Przytulał mnie. Przy nim czułam się jakbym latała, wolna, bezbronna, bezpieczna. Nie chciałam go stracić, chociaż wiedziałam, że nadejdzie dzień, w którym znajdzie miłość życia i się oświadczy, ożeni i założy rodzinę. 

- Harry, obiecaj mi coś - zaczęłam próbując się uśmiechnąć.

- mhm? - zamruczał ( XD - od autorki)

- jak się już oświadczysz, ożenisz i założysz rodzinę to nie zapomnisz o mnie - powiedziałam spuszczając głowę - proszę...

- oczywiście, że nie zapomnę - przerwał - jesteś moją przyjaciółką - ta tylko przyjaciółką tą jebaną przyjaciółką!

 Musiałam się z tym pogodzić, jestem tylko przyjaciółką. Tylko. Powinnam się w sumie cieszyć bo nie każdy dostaje taką szansę i to od samego wybrańca, Harrego Pottera. Widocznie Harry nie lubi mieć pełno przyjaciół i być przez nich raniony, ja go rozumiem. Lepiej być samym, niż być w gronie fałszywych ludzi. Od takiego czarodzieja jakim był Harry dostać szansę to był cud, ale stracić ją prosta sprawa. 


Na następy dzień Harry przygotował mi niespodziankę! Wrócił około godziny 14.30 z bukietem róż i wszelkiego rodzaju słodyczami i przekąskami. Chłopak krzywił się, gdy komponowałam coraz to dziwniejsze przysmaki, ale potem zjadał je niektóre ze smakiem, a niektóre z obrzydzeniem. Gdy wzięłam paprykę i polałam ją sosem czekoladowym skrzywił się, ale potem zjadł i powiedział, że gorzej smakowały śledzie z lodami truskawkowymi. 

Śmialiśmy się i jedliśmy do 00.35, aż w końcu obydwoje zasnęliśmy. W nocy strasznie mnie bolał brzuch, miałam skurcze i nie umiałam się ułożyć. O dziwo Harry nie miał problemu z zaśnięciem i słodko spał. 

Myślałam nad tym jak nazwiemy nasze, znaczy moje dziecko. Miałam w głowie miliony pomysłów....Molly, Liza, Mia, Aurora, Bella, Lily, Harry, Millie, Alex, Max.... Myślałam żeby nazwać dziecko Harry, ale jeśli Harry by mi się oświadczył, chociaż wiem, że tak nie będzie....

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Ogólnie to popłakałam się jak to pisałam. Trochę krótkie ale nie mam weny jakoś. Ten rozdział zaczęłam pisać jakiś miesiąc temu więc dokładnie nie wiem co miałam w głowie pisząc ten rozdział. 

Pisałam dzisiaj na laptopie i o wiele lepiej mi tak pisać. Mniej słów niż zawsze ale jednak trochę ich jest 840.



proszę piszcie komentarze









-



Ciemność Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz