Każdy człowiek potrzebuje przerwy. Przerwy od wszystkiego, taką przerwę właśnie mam ja.
Zerwałam z Ronem, Harry zaginął, Draco rozpowiedział plotkę na mój temat. Gdzie tylko postawię nogę, tam słuchać chichoty i ciche śmiechy.- Nie możesz tak leżeć bez czynnie - powiedziała pewnego dnia Ginny.
- Uwierz, że mogę. Jedyną osobą, która się ze mnie nie wyśmiewa to ty - mówiłam bez żadnego wyrazu emocji. Było mi ciężko, bardzo ciężko.
Każda osoba, którą uważałam za dobrą, stała się diabłem. Wyśmiewali mnie i krytykowali, przez jedną nieprawdziwą informacje na mój temat.
- Ginny, czy ja coś źle zrobiłam? - zapytałam obracajàc głowę, w stronę rudowłosej.
- Nawet tak nie mów. Nic nie zrobiłaś, Miona - przytuliła mnie.
- Tęsknię...- zaczęłam.
- Za kim..? - wiewióra odsunęła się do mnie i zrobiła zdziwioną minę.
- Za Harrym...za jego uściskiem, ciepłem...- spuściłam głowę - za jego miękkimi ustami....
- Co?! - wykrzyknęła ruda.
- Nie nic...- zakłopotana wstałam pośpiesznie z łóżka i poszłam do toalety.
- Hermiona, wyjdź! - krzyczała za drzwi Ginny.
Wyszłam powoli uchylając drzwi, sprawdzając czy Weasley nie stoi za nimi z czymś, czym mogłaby mnie zabić.
- Ginny, ja przepraszam..
- Powiedz, jak do tego doszło? - zapytała z tą samą, zdziwioną miną.
- Ginny, naprawdę...
- Nie. Powiedz.
- Przepraszam..ja, wiem, że jesteś z Harrym, ale ja...
- Ok, ale powiec jak do tego doszło?
- No...jak na czwartym roku odbył się turniej trójmagiczny, ja poszłam do namiotu uczestników...Harry tam był, bardzo się stresował. Rozmawiałam z nim przez ścianę namiotu, żeby nikt nas nie nakrył. Ja nie wytrzymałam i wbiegłam do niego, przytulając go. Odsunęliśmy się od siebie i wtedy...patrzyliśmy się w oczy, jego cudowne zielone spojrzenie rozbrajało mnie. Ja nie wytrzymałam, pocałowałam go. On odwzajemnił pocałunek...przepraszam - opowiedziałam Ginny całą historie z opuszczoną głową, czułam się jakby zaraz miała mnie udusić. W końcu to jej chłopak..
- Hermiona.. - usłyszałam głos dziewczyny.
- Przepraszam.
- Nie, nie o to chodzi. Czy tobie podoba się Harry.? - zapytała. Nie wiedziałam co powiedzieć. Czy Harry mi się podoba? Nie...chociaż...jego spojrzenie, ciepło, troska, czułość, miłość i opiekuńczość, sprawiały, że nogi mi się uginały a w głowię jedynie co miałam to jego zielone, przypominające wiosenną, świeżą trawę...oczy.
- Nie - odpowiedziałam szybko.
- Spójrz na mnie - ruda złapała mój podbródek i podniosła, tak, że widziałam jej twarz tak dokładnie jak nigdy. Przyznam, że była piękną dziewczyną. Jej ogniste włosy opatulały lekko zaokrągloną twarz, jej brązowe oczy były prześliczne, jak jesienne kasztany, ale widać było, że jest zadziorną, mało dziewczęcą postacią. Była twarda, silna, nie potrzebowała chłopaka, który ją obroni. Tylko potrzebowała go, aby po prostu go mieć. Na tyle naiwny był Harry, że uwierzył w wymysły Ginny.
- Podoba ci się Harry? - zapytała ponownie.
Nie umiałam kłamać, po moich oczach można było wyczytać wszytko. Od złości do miłości. Czy kłamałam, żartowałam, mówiłam prawdę, czy może byłam smutna.
Na trzecim roku nauki w Hogwarcie, zrozumiałam, że zakochałam się w słynnym, Harrym Potterze.
- Oj, przestań. Dobrze wiesz, że tak. Nie chce rujnować waszego związku.
- Problem w tym, że już go nie ma - poczułam ulgę, chociaż z drugiej strony, to moja przyjaciółka, a on to przyjaciel. Powinnam się cieszyć czy płakać? Nie wiem.
- Ale jak to? - zapytałam zdezorientowana.
- Myślisz, że Harry tak po prostu zakochałby się w rudej Weasley? Jasne, że nie. Podawałam mu przez jakiś czas Amortencje, jakoś tak wyszło, że się dowiedział - ta dziewczyna mnie już chyba nie zaskoczy.
- Ginny! Ale wiesz, że tak nie można? - zapytałam wiewiórę, na co ona zakręciła oczami i usiadła na swoim łóżku.
- Tego nie wolno, tamto jest zabronione, nielegalne...bla bla bla! Hermiona! Ile można tak żyć? - jakoś żyje więc chyba dużo.
- Wiesz, co do moich obliczeń...- zaczęłam.
- Twoje obliczenia, ha! Chodź! - złapała mnie za rękę i wybiegłyśmy do pokoju wspólnego.
- Ginny! Gdzie mnie ciągniesz?! Ja nigdzie nie chce iść! - mówiłam raz głośno, raz cicho.
- Chcesz kogoś zobaczyć czy nie? - jeśli Harrego to chętnie bym go zobaczyła, ale jeśli ktoś inny to...NIE.
- Nie koniecznie.Nic nie odpowiedziała bo byłyśmy już na miejscu.
- I co? - zapytałam.
- Cicho. To on - wskazała na wysokiego blondyna stojącego koło dużego drzewa.
- Draco? Draco Malfoy?! - wykrzyknęłam.
- Zamknij dziób! Nie drzyj się - uciszała mnie ruda, zasłaniając mi usta ręką.
- To kretyn, debil, dupek i gnojek - wymieniałam.
- Hermi, trzeba odejść trochę od rzeczywistości. Harry zaginął, więc pora się zabawić. Sławny Potter nie będzie ci mówić z mim masz się bawić - mówiła z szerokim uśmiechem na twarzy.
- Bawić? - zapytałam lekko zawstydzona - nie mamy po 7 lat - dokończyłam.
- Haha! Jak masz 7 lat bawisz się zabawkami, ale jak masz powyżej 14-15 lat zabawką staje się....- nie dokończyła, ponieważ przerwałam jej.
- Ginny! - wykrzyknęłam.
- No co? Nie mamy po 5 lat.
- Ale po 18 też nie, wracamy.
- No nie mamy, ale przecież już niedługo trzeba będzie się zastanawiać nad bobasem.
- Nie! Wracamy!
- Oj nie moja droga, nigdzie nie idziemy...Chwyciła mnie za rękę i przytrzymywała. Przyznam była bardzo silna, a młodsza ode mnie o rok.
- To co? - zapytała, patrząc na mnie.
- Co? - xapytałam.
- No idziemy? - poczułam ulgę na dłoni. To był moment, w którym mogłam uciec albo zostać i poddać się Ginny. Stop! Przecież to ja tu jestem starsza!
- Idziemy! Do dormitorium! - krzyknęłam.
- Hermiona...mówiłam, że nigdzie nie idziemy.
- Pomyśl kto tu jest starszy? Ja! No właśnie. Jeśli nie chcesz mieć problemów u Snape to choć. - powiedziałam do rudej, która w dalszym ciągu nie raczyła na mnie spojżeć.
W prawdzie Draco był wścibskim karaluchem, ale z wyglądu. No nie powiem, że nie był ładny, wręcz przeciwnie on był bardzo przystojny.
- Idziemy - powtórzyłam pospiesznie.Ginny posłusznie oderwała się od kamienia i podążyła ze mną do dormitorium.
Weszłyśmy do pokoju wspólnego. Było pusto, nikogo nie było oprócz Nevilla i Lavender.
- Idę do Rona - oznajmiłam wpatrując się w kąt pokoju.
- Ok, dobranoc. - powiedziała i poszła w kierunku naszego dormitorium.Podeszłam do drzwi chłopaków i delikatnie zapukałam. Otworzył mi Seamus.
- Cześć, Hermiona. Czego potrzebujesz lub kogo - zapytał, ruszając śmiesznie brwiami wypowiadając ostatnie słowo.
- Przestać. Mogę wejść? - zapytałam, a on odrazu zszedł mi z drogi - dziękuje.Weszłam do pomieszczeni. Tak jak myślałam, śmierdziało, wszędzie coś leżało, ale jedyne miejsce, które nie wyglądało jak chłopaka, było Harrego.
Kotara była zasłonięta, tak jakby ktoś tam...był? Spał? Na szafce nocnej była postawiona mała, czerwona lampka, zegarek, jakieś pudełeczko i.............
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witam, was znów!
Oto pierwszy rozdział mojej drugiej książki! Nie jest sprawdzona więc jak są błędy to piszcie w komentarzach.Proszę o komentowanie!
1034 słowa❤️❤️❤️