Haruto
Dorosłość przyszła do bas w zaskakująco szybkim tempie. Nim się obejrzeliśmy, już kończyliśmy liceum, zastanawiając się, co powinniśmy robić dalej. Ritsuka chciał dalej iść w stronę siatkówki, a ja miałem zamiar pisać książkę, która była w punkcie kulminacyjnym. Nie chcieliśmy się rozstać, jednak to mogło być nieuniknione. Dostanie szansy na studia za granicą były dla mnie i mojego serca ciężkim przeżyciem. Ritsuka powiedział, że codziennie będzie do mnie dzwonił, dopóki mi się to nie znudzi. Przez 3 lata nie znudziło się nawet na moment.
Widzieliśmy się raz na kilka miesięcy. Czasami wykorzystywaliśmy to jak tylko mogliśmy (chodzi mi o skrzypienie łóżka), a czasami chodziliśmy na zwyczajne spacery pod koniec których nic się nie wydarzało. Było nam razem dobrze i dlatego ten związek przetrwał wiele. Podczas wspólnych rodzinnych świąt Ritsuka na widoku moich rodziców mi się oświadczył (powiedzieliśmy wszystkim o nas na początku 2 klasy w liceum). Dostał wtedy za to w głowę, jednak nie powiedziałem mu "nie". W taki sposób mieliśmy rozpocząć wspólne życie pełne miłości oraz kłótni, co z kolejnymi miesiącami nie było łatwe.
Ritsuka był zajęty siatkówką oraz treningami. Ja chodziłem na dzienne studia i w wolnych chwilach dokańczałem książkę, którą miałem zamiar opublikować po pewnej znajomości z jedną ze sławnych redakcji. Widzieliśmy się jedynie o porze spania, czasami osobno jadaliśmy posiłki. Mimo to gdy to wszystko się skończyło ponownie zaczęliśmy na siebie patrzeć w miły sposób. Przejąłem jego nazwisko w wieku 24 lat, a zaraz potem oboje kroczyliśmy ścieżką do naszych marzeń.
***
Siedzenie samotnie w domu, jedząc cokolwiek co było w lodówce wydawało mi się bez sensu. Czekałem na Ritsukę, który już dawno temu powinien wrócić. Nasze wspólne mieszkanie było dość duże, książka którą wydałem zaraz po ślubie z brunetem była hitem, przez co zarabiałem kokosy. Takie życie mi odpowiadało, na wszystko miałem pieniądze i co miesiąc zarabiałem jeszcze więcej. Dzisiaj nie był jakiś szczególny dzień, ale wolałem, żeby ten idiota już wrócił.
Gdy w trakcie oglądania głupiego teleturnieju usłyszałem otwieranie drzwi, szybkim krokiem popędziłem do wejścia mieszkania. Przez te kilka lat urosłem do dumnego 178 cm, przeganiając tym moją mamę. Byłem jednocześnie chudy, co czasami ludzie odbierali za atrakcyjne (poważnie, nie zliczę ile razy ktoś na ulicy proponował mi randkę). Ritsuka także urósł. Miał 188 cm. Zawsze był dla mnie tytanem i to raczej nigdy się nie zmieni.
- Witaj w domu - powiedziałem miłym głosem, biorąc od niego torbę treningową. Mój rówieśnik po zdjęciu butów osunął się na ścianę, jęcząc z bólu. Przewróciłem na to oczami.
- Haruto... zmęczony... jeść...
- No dobrze, chodź.
Pomogłem mu z dojściem do kuchni, gdzie posadziłem go przy stole. Ten ledwo na nim siedział, co znaczyło, że był bardzo zmęczony. Zacząłem podgrzewać mu to samo, co jadłem ja.
Po podaniu mu jedzenia poszedłem do naszej sypialni. Wyjąłem spod łóżka pewien mały pakunek, który postanowiłem mu podarować. Wróciłem do niego w mgnieniu oka, siadając naprzeciwko i nie pokazując mu, co miałem w rękach. Była to niespodzianka.
- Jak było na treningu? Wymęczyli cię na maksa? - zapytałem, by rozluźnić atmosferę. Ritsu jadł makaron z sosem jak flejtuch, w takich momentach zastanawiałem się, czemu za niego wyszedłem.
- Tak... To były męczarnie...
- Teraz możesz odpocząć.
- Tak... Swoją drogą, co trzymasz na swoich kolanach?
Zdziwiłem się, gdy mój ukochany o to zapytał. Uśmiechnąłem się do niego i wyjąłem prezentowe pudełko, podsuwając je pod nos. Zachęciłem go do otworzenia, co zrobił od razu. Odsunął talerz z połową spaghetti, odrywając przyczepioną kokardę. Wyjął z pudełeczka małą parę dziecięcych bucików.
- Dlaczego trzymam buty dla dziecka? - zapytał jeszcze niczego nieświadomy. Zaśmiałem się, wstając i pokazując na swój brzuch, a zaraz potem na niego. Dzięki temu zrozumiał przekaz. W całym mieszkaniu rozniósł się jego szczęśliwy ryk, po którym przytulił mnie, mówiąc że jest najszczęśliwszym facetem na ziemi. Ja także byłem, skoro Bóg postanowił podarować nam szansę na stworzenie nowego życia.
I tak rozpoczyna się nowa historia...
Koniec.
__________
Moi drodzy, to się stało, mamy już koniec całej serii (i przepraszam, że tak szybko są ostatnie rozdziały)!
Piszę to przez łzy, naprawdę jestem zadowolona, że tyle osób dotrwało do końca wszystkich części i obserwowało jak z biegiem czasu wszystko się zmienia. Dziękuję Wam bardzo serdecznie! Tak oto kończą się losy naszych bohaterów w tym uniwersum.
Ale! Będzie jeszcze więcej opowiadań. Na tę chwilę powinnam skupić się na tym jednym niedokończonym (czyli Villain Deku), więc kiedy skończę pisać tamto, opublikuję nowe opowiadanie.
Na tę chwilę życzę wam miłego dnia!
Do zobaczenia w moich innych pracach~
CZYTASZ
Królewicz [5] |KageHina|
FanfictionDawno, dawno temu... tak ze 20 lat, istniało sobie państwo zwane Japonią. W pewnym mieście dorastał młody Król Boiska, który w wieku 15 lat poznał swoją Królową. Nazywano ją Drugim Małym Gigantem (cokolwiek to znaczy). Zakochali się w sobie, pobrali...