[109] Prawdziwe uczucia

770 98 195
                                    

Haruto

Obudziłem się w środku nocy. Nie miałem pojęcia, która była godzina, ale wiedziałem, że przez nie zdjęcie kontaktów na noc rozbolały mnie oczy. Czułem, że były suche i jedynie kropelki mi pomogą. Chcąc wstać napotkałem przeszkodę. Była ona dość wielka, więc postanowiłem ją przesunąć. Przez ciemność nic nie widziałem, a ból w oczach utrudniał wszystko bardziej. Kiedy udało mi się zepchnąć to coś na ziemię usłyszałem czyjś jęk oraz dość twarde lądowanie. Z lekkim przerażeniem wstałem, otwierając oczy i zapalając nocną lampkę obok łóżka. Tym, kogo zwaliłem okazał się Ritsuka. Leżał na podłodze, masując się za tyłek.

- Ritsu...? Czemu tu jesteś...? - zapytałem lecz dopiero później zrozumiałem, że chłopak został ze mną cały ten czas, nawet kiedy zasnąłem. Położył się nawet obok, co mnie zawstydziło. Spaliśmy w jednym łóżku... To nie powinno zdarzyć się dopiero za jakiś czas?

- Jak to "czemu"? Nie chciałeś, żebym odchodził, prawda? Zostałem i zasnęliśmy.

- Ach... No tak...

- Ale wcześniej... Pocałowałeś mnie - Ritsuka wstał z pozycji leżącej do siedzącej i spojrzał na mnie, nie wchodząc spowrotem na łóżko. Przypomniałem sobie, że nasze usta faktycznie się dotknęły i to była moja sprawka. Zarumieniłem się, odwracając od niego wzrok. Od kiedy jestem w stanie robić takie odważne rzeczy?

- Ja... Naprawdę to zrobiłem...?

- Tak. Mam... o tym zapomnieć? Być może działałeś pod chwilą emocji i...

- Nie! Znaczy... - ponownie spojrzałem na chłopaka, zastanawiając się, co tak naprawdę chcę mu powiedzieć. Teraz była odpowiednia okazja na wszystko (oprócz takich tam), ale moje usta nie umiały dobrać odpowiednich słów. Stały się bezużyteczne. - Pójdę zdjąć najpierw soczewki... Oczy mnie piekielnie bolą...

- W porządku. Zaczekam tutaj.

Pochwyciłem w dłonie swoje okulary spod poduszki i wolnymi krokami zacząłem iść najpierw w kierunku szafy, a potem do wyjścia. Znalezienie łazienki w ciemnościach nie było łatwe, ale po zapaleniu w niej światła świat stał się jaśniejszy (co nie jest żadną nowością, od tego w końcu są żarówki). Od razu zabrałem się za zdejmowanie soczewek, co zajęło mi kilka dobrych minut. Po wlaniu do oczu po kropelce płynu na suche oczy zacząłem się przebierać w ubrania, które po drodze wziąłem. Z tym uwinąłem się raz dwa.

Mimo że byłem właściwie gotowy do wrócenia do swojego pokoju, mentalnie jeszcze się na to nie przygotowałem. Zostawiłem mundurek szkolny w łazience (miałem go potem dać do prania, miał na nogawkach brudną plamę po wodze z ulicy) i zszedłem na dół, napić się wody. Ku mojemu zdziwieniu przy stole w kuchni siedział tata. Wyglądał na zmęczonego. Obok niego stała szklanka z połową wlanego do niej mleka. Podszedłem do niego, będąc od razu zauważonym.

- Dlaczego nie śpisz? - zapytałem go pierwszy, dając mu tym czas do namysłu. Zastanawiał się nad odpowiedzią. Gdyby to on pierwszy się odezwał, ja byłbym na jego miejscu, nie wiedząc co odpowiedzieć.

- Z różnych powodów... Mógłbym zapytać cię o to samo.

- Obudziłem się i bolały mnie oczy... Już jest lepiej, jakby co.

- To dobrze. Haruto... Obawiam się, że Rosół nie da rady wytrzymać do rana. Zawiozłem ją do weterynarza i powiedzieli, że jest już za stara na operację wrzodów żołądka...

- Proszę, nie chcę teraz o tym rozmawiać... - wzdrygnąłem się, siadając naprzeciw swojego taty. Podsunął mi pod nos mleko, które z lekkim uśmiechem wypiłem do dna. Smakowało truskawkami. - Jest... jedna rzecz, o której chcę, żebyś wiedział.

- Co to takiego?

- Jeszcze w walentynki Ritsuka wyznał mi miłość... Odrzuciłem go, ale teraz... Myślę, że to był błąd. Ja... chyba go kocham...

- Rozumiem... Jesteś tego pewny?

- Tak... Czy nie jestem przez to dziwny? - spojrzałem na tatę pod lepszym kątem i zobaczyłem na jego twarzy uśmiech. Wyciągnął do mnie rękę i poklepał mnie po ramieniu.

- Ani trochę. To wręcz normalne, że poczułeś miłość względem drugiej osoby. Chciałbyś mu o tym powiedzieć?

- Chciałbym, ale ta chwila nie wydaje się zbyt odpowiednia...

- Każda chwila jest odpowiednia. Idź. Pewnie na ciebie czeka. Słyszałem to walnięcie, powiedz mu, żeby mniej jadł.

- Tak zrobię - zaśmiałem się pod nosem i wstałem, przybijając tacie żółwika. Do swojego pokoju ruszyłem pełen energii, wiedząc że dostałem "błogosławieństwo". Skorzystam z niego jak tylko będę mógł.

Otworzyłem drzwi od pokoju powoli, na wypadek gdyby Ritsuka jednak zasnął. Nie spał, dalej siedział na swoim poprzednim miejscu, czekając na mnie cały ten czas. Poczułem się głupio, że zajęło mi to tak wiele czasu i zawstydzony do niego wróciłem. Zobaczyłem też, że siatkarz miał na sobie ubrania mojego taty.

- Długo ci to zajęło - powiedział, robiąc miejsce obok siebie. Usiadłem tam, gdzie chciał, ale w sporej odległości od niego. Bałem się, że coś nie wyjdzie i przyniesie mi to nieszczęście.

- Zagadałem się z tatą... Rosół została u weterynarza.

- Mam nadzieję, że wyzdrowieje... Naprawdę lubię waszego psa. Jeszcze niedawno ją głaskałem...

- Ja również... Ritsu... Chciałbym ci coś powiedzieć - spojrzeliśmy sobie w oczy w tym samym momencie. Wydawało mi się, że ponownie widzę starego Ritsukę. Tego wesołego, głośnego oraz będącego ze mną na każdym kroku Ritsukę. Uśmiechnąłem się na te wspomnienia. - Tym razem ja zamierzam ci to powiedzieć... Zakochałem się w tobie.

Głowa Ritsu się opuściła. Jego ręka delikatnie powędrowała do tej mojej i chwyciła ją, sprawiając na moich policzkach większe rumieńce. Przybliżyłem się do niego, żeby w razie czego nie dzieliło nas nie wiadomo ile. Być może dojdzie do ponownego pocałunku, na który tym razem byłem przygotowany. A może jednak nie...?

- Długo zajęło ci zrozumienie własnych uczuć - zaśmiał się, podnosząc głowę. Uśmiechał się chytrze, a ja zrozumiałem, że jego słowa zawierały w sobie ukryty sens.

- Nie rozumiem?

- Udawanie, że jesteś dla mnie obcą osobą było bardzo ciężkie... Tęskniłem za tobą, ale chciałem dać ci do zrozumienia, że nasze uczucia od samego początku były takie same, ale ty nie wiedziałeś jak je nazwać. Czy teraz już wiesz?

- Ty... jesteś po prostu niemożliwy - zezłościłem się, ale to nie powstrzymało mnie od zawieszenia ramion na jego szyję i pocałowaniu go. Jedna z jego rąk wylądowała na moim biodrze, a druga wplątała się w napuszone włosy. Ten pocałunek mimo swojej krótkości wydawał mi się całkiem fajny oraz miły. Polubiłem tą czynność.

- Więc w jaki sposób powinienem ci odpowiedzieć?

- Jeszcze się nad tym zastanawiasz? Dać ci w żebra na czas podjęcia decyzji?

- I takiego Haruto właśnie kocham.

Obaj zaśmialiśmy się, kładąc się do łóżka i jednocześnie przytulając. Zgasiliśmy światło, przyjkrywając się kołdrą na tylko jedna osobę. Być może było to z naszej strony egoistyczne, sytuacja którą spotkała psa tego domu nas połączyła, co na pewno zostawi w nas pewnego rodzaju ślad. Jestem jednak pewny, że będziemy wspominać ten dzień jako coś miłego. Poranek dla każdego z nas będzie ciężki i ponury.

Królewicz [5] |KageHina|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz