Draco jak zwykle poszedł do szkoły z Pansy, przygotowany na obelgi ze strony Vincenta i Gregory'ego. Dzień jak co dzień, ignorowanie ich głupich prób wtargnięcia na jego nerwy, potem uciekanie przed nimi. Zawsze mu się udawało w jakiś sposób uniknąć bójki, więc nie rozumiał, czemu dalej to robili. Nie był jednak przygotowany na obelgi ze strony całej klasy. Pierwsze co zrobili jego koledzy z klasy, kiedy ten przyszedł na korytarz, to zaśmiali się sztucznie. Rozległy się szepty, pytania „o co chodzi", ale Draco tylko patrzył na grupkę rówieśników. Nie wiedział, z czego się śmieją.
— Co to za mina, Malfoy? — zaszydził jeden z nich.
— Co wy robicie? Wczoraj mieliście gdzieś, kim jestem — odpowiedział mu i pożałował, że nie zignorował tej zaczepki. Pansy została w szatni, bo spotkała się z jakąś koleżanką, więc na jej wsparcie nie mógł liczyć, a chłopaków przeciwko niemu było o wiele więcej, niż kiedykolwiek.
— Crabbe powiedział nam, że jesteś pedałem! — krzyknął inny. Draco chciał wycofać się ze swoim szokiem do domu i zostać w nim raz na zawsze.
Z jednej strony im więcej osób wie, kim jest, tym mniej ludzi go zaczepia w kontekście zawarcia przyjaźni, tak jak to miały w zwyczaju dziewczyny, ale z drugiej strony nie chciał przeżywać tego samego piekła od nowa. Postanowił nie przejmować się tą próbą obelgi i odejść w cichy kąt korytarza, przemyśleć to na spokojnie.
Dziewczyny z klasy również o tym wiedziały i chciały pocieszyć Draco, ale zauważyły, że nie jest w humorze na rozmowę z klejącymi się do niego dziewczętami, które zamiast pocieszyć, pewnie by go obrzydziły.
Teraz wszyscy na niego patrzyli. Jedni z współczuciem, drudzy z pogardą. Malfoy nienawidził tego uczucia, bycia obserwowanym przez ludzi, których widzi codziennie. Zawsze miał wrażenie, że po jednym nieprawidłowym ruchu znienawidzą go, a podśmiewanie się z jego orientacji wcale nie pomagało mu wyjść z traumy.
Kiedy ten pytał siebie samego dlaczego dzisiaj przyszedł do tej wysysającej energię do życia szkoły, Pansy rozmawiała beztrosko ze swoim bliskim kolegą – Theodorem Nottem. Z początku naprawdę plotkowała z koleżanką, ale kiedy chłopak zawieszał swoją skórzaną kurtkę w szatni, zauważył roześmianą krótkowłosą dziewczynę, dlatego podszedł się przywitać i przy okazji porozmawiać, co oznaczało też przytrzymanie jej w tym samym miejscu dłużej, niż planowała. Parkinson nie miała nic przeciwko, lubiła Theo i rozmowy z nim. Czasem zastanawiała się tylko, dlaczego ten zawsze unikał Draco. Mimo że wszyscy chodzili razem do klasy "S"*, to on wolał rozmawiać z nią sam na sam lub w jego gronie znajomych. Z jednej strony nie chciała zostawiać Draco samego, ale z drugiej strony nie potrafiła oprzeć się charyzmie Notta.
— Właśnie zbierałam się do wyjścia, żeby pójść do Draco. Przyszedłeś się przywitać, czy dłużej porozmawiać? — zapytała tuż po tym, kiedy się ze sobą przywitali.
— Chciałem porozmawiać, ale mogę cię odprowadzić pod klasę. — Uśmiechnął się zalotnie.
— Niezła próba podrywu, Nott. Próbuj dalej, może kiedyś mi zaimponujesz, — zaśmiała się — ale możesz mnie odprowadzić. Co z tego, że mamy razem lekcje.
— Och Pansy, nie niszcz momentu.
— „Och Pansy, och Pansy!" — przedrzeźniła go żartobliwie, wychodząc z szatni. Obydwoje zwrócili się powoli w stronę schodów na trzecie piętro, na którym mieli pierwszą lekcję.
Rozmawiali z przyjemnością, cali roześmiani, dopóki Theo nie zadzwonił telefon. Z racji tego, że był on z lekka wrażliwy na wszelkie powiadomienia, od razu wyciągnął komórkę z tylnej kieszeni spodni i zobaczył powiadomienie z portalu społecznościowego, na którym pisał z chłopakiem z innej klasy, choć jeszcze mu nieznajomemu. Pansy szybko wykorzystała szansę ucieczki do Malfoy'a, a ten zobaczył wiadomość, na którą w mig odpisał. Nie lubił czekać i nie chciał, żeby inni też na niego czekali.
gring napisał:
„hej Th! co u ciebie, wyspałeś się?"
Theo westchnął i odpisał mu ze zblazowaną twarzą, jakby już odechciewało mu się z kimkolwiek rozmawiać:
„cześć Gg, właśnie przyjaciółka ode mnie uciekła, więc nie jest tak dobrze, jak było, ale wyspałem się. ty?"
gring pisze . . .
Chłopak nie odpisywał dłużącą się niemiłosiernie minutę, dlatego Nott szybko wyciszył telefon, wyłączył aktywność i pobiegł za dziewczyną.
✦✦✦
— Co ty zrobiłeś z moim telefonem, Harry?! — wrzasnął na całą łazienkę Ron.— Próbowałem pomóc z odpisaniem, to ty się rwałeś jak małpa! Zachowujesz się tak, jakby twój telefon był jakąś nietykalną świątynią. — Potrzebowałem twojej pomocy, a nie zalanego telefonu! Co ja teraz zrobię?!
— Pójdziemy do sekretariatu i poprosimy o ryż, może mają go ze stołówki. Jeśli to nie zadziała po wszystkich lekcjach, kupię ci nowy albo dam jakiś mój stary i jeszcze dzisiaj załatwimy synchronizację w firmie informatycznej taty — rzekł ze spokojem w głosie Potter, jakby wymiana telefonu nie stanowiła dla niego większego problemu i stawała się rutyną.
— Nie no, nie bądź rozrzutny. Dasz mi jakiś stary twój i zrobimy tę synchronizację, nie wydawaj na mnie pieniędzy. — Ron zestresował się pomysłem przyjaciela. Nienawidził, kiedy ten rozrzucał pieniądze na ich drobniejsze i większe wydatki bez dłuższego namysłu. Na szczęście to była jedyna dokuczliwa wada okularnika.
Harry tylko westchnął i wyszedł z kabiny, w której chowali się, aby napisać do Theodora bez żadnych zaczepek i zaglądania przez ramię. Ron wyszedł za nim, nieco smutny, bo nieczęsto miał szansę popisać z Nottem przed lekcjami. Ekscytował się każdą wiadomością od niego, a teraz nawet nie mógł sprawdzić powiadomień przez cały dzień. Parsknął żałośnie i skarcił się w myślach za swoje śliskie dłonie, choć i tak wiedział, że to nie była jego wina. Miał tendencję do obwiniania się za każdą małą rzecz, którą zniszczy, bo wiedział, że w domu z pieniędzmi jest krucho, a niepotrzebne wydatki pogorszyłyby sprawę.
✦✦✦
Kiedy Parkinson weszła na korytarz trzeciego piętra, od razu zauważyła, że coś jest nie tak. Draco siedział w ciemnym kącie, a reszta ich znajomych z klasy stała i od czasu do czasu rzucała mu pogardliwe spojrzenie. Podeszła do przyjaciela i nachyliła się nad jego głową, przeczesała białe włosy, a ten od razu na nią spojrzał.
— Nie dotykaj mnie.
— Co ci zrobili? — Posmutniała, wzięła dłoń z jego głowy i usiadła obok.
— Crabbe zrobił sobie powtórkę z rozrywki i rozpowiedział całej klasie.
— Przynajmniej jak znajdziesz sobie chłopaka, to nie będziesz musiał się kryć po wszystkich zakątkach szkoły i wioski. Zauważ pozytywy i nie krzyw się. Od dzisiaj na każdej przerwie będziesz chodził za mną, wtedy ci nie dokopią i nie dokuczą.
— Nie mogę ciągle przed tym uciekać, Pans — westchnął i spuścił głowę w dół.
— Draco, nie ma na nich innego sposobu. Z mięśniakami nie wygrasz, a to, że jesteś wysoki nic ci nie da w bójce przeciwko dwóm lepiej zbudowanym chłopakom. Damy radę. — Wzięła go za policzki, żeby na nią spojrzał i uśmiechnęła się.
— Ściśnij mi poliki, a pożałujesz — warknął i wstał z ławki, podał jej dłoń.
Tę sytuację zauważył Theo, wściekły Theo. Widok Pansy z jego potencjalnym wrogiem, konkurentem i innym chłopakiem niż on podniósł mu ciśnienie. Przywitał się z roześmianymi kumplami z klasy i zadzwonił dzwonek.
Resztę dnia wszyscy spędzili z zepsutym humorem.
✦✦✦✦✦✦
*są cztery klasy – G, S, H i R. "powstały" od nazw domów w oryginalnym hogwarcie.
CZYTASZ
◜gentle-minded◞ drarry
Fanfic╭₊ Iଓ ʚ 𝙶𝙴𝙽𝚃𝙻𝙴-𝙼𝙸𝙽𝙳𝙴𝙳 ɞ ❛back away from me, don't you think that i am disgusting?❜ zawieszone! !tw: w opowieści występują elementy homofobiczne! Draco Malfoy przez całe życie był nienagannie zachowującym się dzieckiem, otwartym na nowe...