dziesięć

534 11 1
                                    

VERONICA POV's

Nagle ktoś wpadł do pokoju, światło się zapaliło, a Shane wyskoczył w łóżka. 

— Co jest? - zapytał Shane zaspanym głosem. 

— Pana ojciec tu jest, musi się Pan jej pozbyć zanim się dowie, że ją tu ukryliśmy. - ostrzegł i wybiegł z pokoju. Mężczyzna spojrzał na mnie i pokręcił lekko głową. 

— Przykro mi, próbowałem zrobić co w mojej mocy. - powiedział ze smutkiem i pociągnął mnie za rękę z łóżka. Rzucił mi koc, a ja się tylko okryłam.

— Co chcesz zrobić? - zapytałam cicho, widząc jak ubiera się w pośpiechu. 

— Wybacz, ale jeżeli Cię nie zabiję, to on zabije mnie i wszystkich tutaj obecnych. - powiedział mężczyzna, a ja tylko padłam na kolana czując jak robi mi się niedobrze. 

— Błagam nie. - szepnęłam, a on tylko wyciągnął pistolet i podszedł do mnie. 

— Naprawdę Cię kocham, spójrz na mnie. Śmierć to dla Ciebie najlepsze wyjście, jeśli on Cię dopadnie będziesz cierpieć katusze. - powiedział stanowczo, a ja podniosłam głowę czując jak łzy spływają mi po policzkach. 

— Zrób to. To ty będziesz musiał z tym żyć. - powiedziałam cicho i otworzyłam buzię biorąc do ust lufę jego pistoletu. Spojrzałam mu w oczy, a on odwrócił wzrok i nie zastanawiając się dłużej strzelił, a ja poczułam przeszywający ból. 

***

Zerwałam się z łóżka z płaczem. Nagle usłyszałam głos mężczyzny. 

— Ronnie uspokój się. Już dobrze. To był tylko zły sen. - powiedział, a ja tylko pokręciłam lekko głową próbując opanować głos. 

— Boję się, że stanie się prawdą. - wyznałam przerażona i natychmiast wstałam z łóżka. Założyłam szlafrok i udałam się do łazienki. Przemyłam twarz zimną wodą, a gdy ochłonęłam wróciłam do sypialni, Shane siedział na fotelu. 

- W porządku? 

— Nie. Chcę zostać sama. - wyznałam szorstko, a on tylko kiwnął głową. Wstał z miejsca i wyszedł z sypialni, ja położyłam się na łóżku i spróbowałam zasnąć, jednak chwilę to trwało zanim mi się udało. 


SHANE POV's

Mogłem się spodziewać takiej reakcji. Jednak i tak nie było źle. Nie była zła. Nie krzyczała, że mnie nienawidzi. Nie uciekała. Nie chciała mnie uderzyć. Nic. Martwi mnie jedynie fakt, że to wszystko spowodował jej strach. Bała się cokolwiek zrobić. Bała się, że zrobię jej krzywdę albo, że postanowię ją jednak sprzedać. Gdy dziewczyna wyrzuciła mnie nad ranem z pokoju, wyszedłem z sypialni zamykając ją na klucz. Wolałem się upewnić, że nic jej nie grozi. Udałem się do sali głównej. Kręciło się tam kilku ochroniarzy. 

- Noc minęła spokojnie, szefie. Zastanawiamy się jednak kim jest ta kobieta. Nigdy nie przyprowadzał Pan żadnej. - powiedział Hill, a ja oparłem się rękami o stół.

- Ta kobieta to Veronica Hernandez. Miałem dostarczyć ją do mojego ojca, jednak tak się nie stało i nie stanie dopóki żyję. Jest ważniejsza ode mnie. Macie ją bronić bez względu na wszystko. - rozkazałem, a oni patrzyli na mnie z uwagą. 

- Tak będzie. Tylko co zrobimy z Pana ojcem? On nie da sobie spokoju. Będzie chciał ją dorwać. A nasza kryjówka może i jest bezpieczna, ale nie wiemy na jak długo. - stwierdził Lucas, który miał rozciętą wargę, a wokół dużego siniaka. 

OCALĘ CIĘOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz