•Rozdział III : Impreza•

936 56 12
                                    

*Było jakoś przed dwudziestą. Skończyłam odrabiać lekcje i siedziałam na podłodze, rysując coś na dużej kartce papieru. Kiedy usłyszałam pukanie do drzwi to od razu, szybko schowałam rysunek pod łóżko. Nie zdradzę wam jeszcze co rysowałam, ale dowiecie się tego niedługo.*
B: Proszę.
*Weszła Natasha i Steve. Siostra jest ubrana w czarną, trochę obcisłą sukienkę, czarne szpilki i ma rozpuszczone włosy. Steve (tak jak mu doradziłyśmy wcześniej) ubrał niebieski, taki trochę granatowy garnitur.*
Natasha: I jak wyglądamy?
*Uśmiechnęłam się i spojrzałam na nich.*
B: Idealnie. Bardzo do siebie pasujecie.
Natasha: Ooo dziękujemy kochanie.
Steve: Co robisz na podłodze?
B: Eeee jaaaa ummmm.... Szukałam ołówka. O patrz znalazła się zguba jedna hehe.
*Zaśmiali się. Wstałam z podłogi i wzięłam telefon.*
B: Mogę wam zrobić zdjęcie?
Natasha: Jasne.
B: Proszę modeli o ustawienie się.
*Uśmiechnęli się radośnie. Ustawili się i zrobiłam im kilka zdjęć, po czym im je pokazałam.*
Natasha: Wyślesz mi je?
B: Oczywiście.
Steve: I mi też.
B: Jasne, jak tylko dasz mi swój numer.
Natasha: Jutro dam Ci numery telefonów do wszystkich.
B: Dzięki. Pewnie mi się przydadzą. No, a teraz idźcie już. Niech na was nie czekają niewiadomo ile. Bawcie się dobrze.
Natasha: Dziękujemy skarbie.
*Podeszła do mnie i mnie przytuliła.*
B: Wylałaś na siebie cały zapas perfum?
Natasha: Aż tak czuć?
B: No trochę.
*Chciała mi też dać buziaka w policzek. Przypomniałam sobie, że się malowała i odchyliłam lekko od niej głowę.*
B: Usta też żeś malowała?
Natasha: Tak. I trochę za dużo sobie nałożyłam szminki, ale wiem jak na to zaradzić.
*Dała mi kilka a raczej kilkadziesiąt buziaków.*
B: Oj no dobra dobra już wystarczy no.
*Ledwo się od niej uwolniłam. Matko ile ta kobieta ma siły. Spojrzałam w lustro i ciężko westchnęłam.*
B: O rany... No i jak ja teraz wyglądam...
Steve: Jak po odwiedzinach u cioci.
*Zaśmialiśmy się. Spojrzałam na siostrę.*
B: Zobaczysz jeszcze się za to odegram.
Natasha: Nie radzę młoda.
*Uśmiechnęła się. Po czym wyszli zamykając za sobą drzwi. Poszłam do łazienki zmyć ślady po szmince. Kiedy z niej wyszłam to położyłam się na łóżku. Wzięłam telefon do ręki i na tapetę ustawiłam sobie jedno ze zdjęć siostry ze Stevem (tych które im zrobiłam). Żeby nie zapomnieć, to przy okazji jej je wysłałam. Uśmiechnęłam się sama do siebie patrząc na ekran. Odłożyłam telefon na bok. Wzięłam swój naszyjnik, otworzyłam go i oglądałam sobie nasze jedyne wspólne zdjęcie, które mam. Natasha do tej pory nie powiedziała mi, co się stało z naszymi rodzicami. Będę musiała z nią o tym kiedyś porozmawiać. Po jakimś czasie usłyszałam samochody i dużo różnych, obcych mi głosów. Podeszłam do okna i patrzyłam kto przyjeżdżał. To byli goście Starka. Widać było że wszyscy są dość bogaci. Wszyscy byli bardzo modnie ubrani, a ich auta wyglądały na drogie i nowoczesne. Dziwiło mnie to, skąd on zna aż tylu ludzi. Po kilku minutach zjechali się już wszyscy goście. Zaczęło się robić trochę głośno, nie tylko od tych wszystkich rozmów, ale też od muzyki. Minęło kilka minut i z nudów oraz ciekawości (a w moim przypadku to zwłaszcza z ciekawości), postanowiłam że zajrzę i zobaczę jak to wszystko wygląda. Wyszłam z pokoju i podeszłam do barierek, po czym zeszłam po kilku schodach. Było naprawdę bardzo dużo ludzi. Usiadłam sobie na chwilę na schodach. Widziałam wszystkich, jak rozmawiają z innymi oraz że dobrze się bawią. Ciekawiło mnie też to, z jakiej okazji Tony zrobił tą imprezę. Siedziałam tak sobie kilka minut, z nadzieją że nikt mnie nie zobaczy. W sumie to było w miarę ciemno, wiec była na to dość spora szansa. W końcu mi się to znudziło wstałam i wróciłam do swojego pokoju. Jednak po drodze na suficie, w samym końcu korytarza, zauważyłam jakby jakąś klapkę czy coś takiego. Wcześniej jej nie zauważyłam. Wzięłam z pokoju krzesło i poszłam na koniec korytarza. Stanęłam na krzesło i pociągnęłam za klamkę. Klapa się otworzyła. Zeszłam z krzesła ciągnąć za sobą tą klamkę. Pojawiły się schody, które prowadzą na sam dach budynku. Odłożyłam krzesło do pokoju. Oczywiście ciekawska Bella musiała tam wejść. Zamknęłam za sobą wejście. Było dość wysoko, ale na szczęście nie mam lęku wysokości. Usiadłam sobie na krawędzi i patrzyłam w niebio pełne gwiazd. Było ciszej niż w środku. Czułam przyjemny, chłodny wiatr. Zamknęłam oczy i wzięłam głęboki wdech.*
Peter: Dobrze że nie pada co?
*Otworzyłam oczy i odwróciłam się. Peter jest w swoim kostiumie. Jego maska po chwili sama z siebie się schowała i mogłam zobaczyć jego uroczą buźk... Znaczy co?*
B: Hej Peter, a co ty tutaj robisz?
Peter: A pomyślałem że zrobię sobie mały patrol i wpadnę zobaczyć co słychać. A ty co robisz na dachu? I to w dodatku sama.
B: Znalazłam wejście jak wracałam do pokoju i sobie weszłam.
*Peter usiadł obok mnie.*
Peter: Co u was tak głośno?
B: Tony zrobił imprezę.
Peter: Na początku tygodnia?
B: Też się zdziwiłam.
Peter: A z jakiej to okazji?
B: Tego to akurat nikt mi nie zdradził.
Peter: Pewnie żeby coś uczcić.
B: Zapewne tak.
Peter: Jutro po szkole idę z przyjaciółmi na pizzę. Chciałabyś się przyłączyć?
B: No sama nie wiem...
Peter: A dlaczego by nie?
B: Nie znam ich... Może nie będą chcieli mojego towarzystwa.
Peter: Rozmawiałem już o tym z nimi i... Chętnie by Cię poznali.
B: Serio?
Peter: No jasne. Kto by nie chciał poznać takiej fajnej dziewczyny jak ty.
*Uśmiechnęliśmy się do siebie. Miło mi się zrobiło kiedy to zaproponował... I powiedział że jestem fajna.*
B: Dziękuje... Naprawdę tak uważasz?
Peter: Ja to wiem. Sam Cię poznałem i polubiłem.
B: Oj bo się zarumienię.
*Zaśmialiśmy się i przez dłuższą chwilę, w ciszy, patrzyliśmy sobie w oczy.*
Peter: Em... A nie boisz się takiej wysokości?
B: Co?.... A nie, nie boję się. No coś ty.
*Poczułam ciepło na policzkach. Całe szczęście że jest w miarę ciemno, to tego nie zauważy. W pewnej chwili usłyszeliśmy jak ktoś otwiera wejście i wchodzi na górę.*
Loki: Tu jesteś.
*Patrze niego lekko zdziwiona.*
B: Jak mnie znalazłeś?
Loki: Czasem tu zachodzę i pomyślałem że może tu zajrzałaś. Widzę że masz już towarzysza... Więc wracam na imprezę.
*Po chwili zszedł na dół i zamknął wejście.*
Peter: Twoja bransoletka zawsze tak świeci?
B: Co?
*Spytałam trochę zamyślona. Zerknęłam na bransoletkę i widziałam jak mignęła dwa razy zielonym światłem.*
B: Dziwne... Pierwszy raz coś takiego widzę.
Peter: Loki tu nigdy nie wchodził. Tak samo jak reszta. Przynajmniej tak mi się wydaje.
B: To skąd on...
*Chwile pomyślałam i znów spojrzałam na bransoletkę.*
B: Nie... To nie możliwe.
Peter: O czym ty mówisz?
B: To bransoletka od Lokiego. Dał mi ją i powiedział, że chciał sprawić mały prezent... Ale chyba chodziło mu o coś innego... Ten przedmiot, to chyba coś w rodzaju namierzacza. Kiedy ją mam ze sobą Loki wie gdzie jestem. To by w sumie wyjaśniało, jak znalazł mnie wtedy w parku... No i tutaj.
Peter: Tylko po co miałby to zrobić.
B: Tego nie wiem... Ale spróbuje to jakoś ustalić albo lepiej będzie jak po prostu z nim o tym porozmawiam.
Peter: Mam nadzieje, bo to trochę dziwne.
B: Właśnie... Bardzo dziwne... Zostaniesz jeszcze?
Peter: Mogę chwilę zostać.
*Położyłam się na plecy i Peter zrobił to samo. Patrzymy na gwiazdy. Leżeliśmy sobie tak dobre kilka minut w zupełnej ciszy.*
Peter: Będę się zbierać, chcę się jeszcze upewnić czy nic się nie dzieje.
B: Jasne leć. Miłej pracy.
*Chciałabym żeby jeszcze został ale nie będę go namawiać. Uśmiechnęłam się do niego. Peter założył maskę i wstał.*
Peter: Nie siedź tu za długo, zimno się robi. To do jutra.
B: Do zobaczenia.
*Po chwili skoczył z dachu. Ja wystraszona aż się podniosłam. Widziałam jak skakał po drzewach.*
B: Czy on chce żebym ja zawału dostała?...
*Cicho westchnęłam pod nosem. Po jakiejś chwili wróciłam do środka. Poszłam do swojego pokoju. Nie chciało mi się jeszcze spać więc, włączyłam sobie telewizor i oglądałam wiadomości. Lubię wiedzieć co się dzieje na świecie. Mówili akurat o pewnych złodziejach, którzy okradają bogaczy. Są bardzo niebezpieczni i nikt nie wie jakie są ich zamiary. Wiadomo jedynie że kradną nowoczesny sprzęt i noszą maski. Bardzo mi się to nie spodobało i zaniepokoiło. Co jeśli udało im się wtargnąć do bazy. Tony ma takiego sprzętu pewnie bardzo dużo. Wyłączyłam telewizor i wtedy usłyszałam strzały, krzyki a po czasie odjeżdżające samochody. Podeszłam do okna i widziałam jak wszyscy goście uciekają spanikowani. Ja mało nie myśląc poszłam zobaczyć co się dzieje. Podeszłam tak jak wcześniej do tych barierek. Z góry widziałam całą bijatykę i strzelaninę. Na dole zostali avengers, którzy walczyli z tymi rabusiami, o których mówili w wiadomościach. Serce zaczęło mi walić jak szalone. Widziałam też że Peter do nich dołączył. Jak narazie nikomu nie stała się krzywda. Dostrzegłam Natashe, Lokiego oraz Wandę, którzy schowali się za blatem. Walczyli na odległość, strzelając i używając sowich mocy. Loki spojrzał na swoją rękę, później powiedział coś mojej siostrze. Następnie ona przekazała coś Wandzie i wtedy usłyszałam jej głos w mojej głowie.*
Wanda: Mała schowaj się, tu nie jest teraz bezpiecznie.
*Odpowiedziałam jej w myślach.*
B: Wanda jeśli mnie słyszysz, to nie możecie pozwolić im uciec. O tych bandytach mówili przed chwilą w telewizji, kradną drogie rzeczy. Myśle że w tych torbach mają sprzęt, który należy do Starka.
Wanda: Zajmiemy się tym, a teraz się schowaj.
*Mam nadzieje że mnie słyszała. Schowałam się trochę dalej w cieniu i obserwowałam całą akcje z ukrycia. Teraz miałam pewność. Ta bransoletka od Lokiego, to coś w rodzaju namierzacza.*
Tony: Lepiej się poddajcie. Nie macie z nami żadnych szans.
?: Hahahaha chciałbyś staruchu!
Tony: Słuchaj no ty mały gnoju...
Wanda: Tony! Nie możemy pozwolić im uciec! Mają coś co do nich nie należy!
*Znowu padły strzały. Bałam się że komuś coś się stanie. A zwłaszcza mojej siostrze. Zatkałam uszy rękami bo było bardzo głośno. Mało co z tego pamietam, bo miałam też zamknięte oczy. Walka na szczęście nie trwała zbyt długo. Udało im się wszystkich złapać, a sprzęt Tonego był bezpieczny. Złoczyńczy siedzieli mocno związani i rozbrojeni. Pilnowali ich Vision oraz Bruce zamieniony w Hulka. Podeszłam bliżej barierek, żeby lepiej zobaczyć co się dzieje. Tony otworzył jedną torbę i zobaczył, że są tam jego najnowsze wynalazki.*
Tony: Wanda, możesz mi powiedzieć skąd o tym wiedziałaś?
Wanda: Cóż... Mieliśmy małego pomocnika.
Loki: Bella zejdź tu do nas. Przecież wiemy że tam jesteś.
*Ja przełknęłam ślinę i po chwili zeszłam do nich na dół. Widziałam jak Natasha zaczęła się złościć. Nie wróżyło to nic dobrego. Zwłaszcza dla mnie.*
Natasha: Miałaś wrócić do pokoju! Co ty sobie w ogóle myślałaś?!
Wanda: Nat...
B: Ja...
Natasha: Mogło Ci się coś stać. Mogli Cię skrzywdzić. A co gorsza nawet zabić!
Steve: Kochanie...
B: Przepraszam... Ale... Nie mogłam... Strach mnie sparaliżował i...
*Powiedziałam lekko łamiącym się głosem. Poleciała mi łza. Zamknęłam oczy. Poczułam jak siostra mocno mnie do siebie przytula.*
B: Bałam się że was stracę... Że stracę ciebie...
Natasha: No już spokojnie... Jestem tu.
*Powiedziała ze spokojem w głosie i wytarła mi łzy. Zdziwiło mnie to, jak szybko się uspokoiła.*
Natasha: Jest już bezpiecznie, nikomu nic nie grozi.
B: Przepraszam...
Natasha: Nie skarbie, to ja Cię przepraszam...
B: Niby za co?...
Natasha: Za to że doprowadziłam Cię do płaczu i że krzyczałam.
B: Po postu też się o mnie bałaś...
Tony: Dziewczyny, nie chce wam przerywać tej słodkiej scenki. Ale czy może mi ktoś wytłumaczyć, jakim cudem oni wzięli mój sprzęt?!
B: Mówili o nich w wiadomościach...Okradają bogaczy z nowoczesnych sprzętów. Akurat kiedy mieliście imprezę, to wspominali o nich. Miałam co do tego złe przeczucia. A kiedy usłyszałam pierwsze strzały i krzyki to...
Pietro: Spokojnie, rozumiemy księżniczko.
*Pomyślałam sobie: Serio Pietro? Ty też? Wszyscy na niego spojrzeli.*
Loki: Mówiłem że się przyjmie.
Steve: Wróćmy do tematu. Okej?
Bucky: No właśnie. A skąd Wanda o nich wiedziała?
Wanda: Bella mi o tym powiedziała... Przez myśli.
Clint: To w ogóle jest możliwe?
Wanda: Nie mam pojęcia.
Loki: Być może...
Natasha: Co to znaczy?
Loki: Że twoja siostra też, może umieć czytać w myślach... I być może jest czarownicą, tak jak Wanda.
*Mówił to z powagą w głosie. Każdy na mnie spojrzał a później na Lokiego, w lekkim szoku. Kiedy o tym powiedział, to przez chwilę myślałam że zaraz zemdleje. Nie na codzień słyszy się takie rzeczy, zwłaszcza od nich. Ale kiedy ten debil, zaczął się śmiać jak nienormalny... To myślałam że osobiście mu nogi z dupy powyrywam i urwę mu ten głupi łeb.*
Loki: Szkoda że nie widzieliście swoich min hahahaha.
*Thor uderzył go w głowę a ja parsknęłam śmiechem.*
Thor: Ciesz się że ręką a nie młotem.
Loki: Ha-ha bardzo śmieszne...
B: Jak dla mnie było.
Natasha: Poza tym Ci się należało. Ciesz się że ja tego nie zrobiłam.
*Każdy się uśmiechnął a Loki tylko przewrócił oczami.*
Loki: Oj dajcie spokój. To normalne że się porozumiały w myślach. Ja też tak potrafię.
Bucky: Ty się lepiej nie przechwalaj. Tylko sprawdź czy napewno wszystkich mamy.
Loki: A ty co? Mój szef?
Bucky: Chcesz się przekonać?
Loki: Nie zapominaj do kogo mówisz. Jestem bogiem i...
Tony: Ej ej panienki. To nie przedszkole, idźcie razem to sprawdzić i bez dyskusji.
*Popatrzyli na siebie złowrogo i poszli się rozejrzeć po bazie.*
Thor: Pfff... Dzieci.
Bucky: Słyszałem to!
Loki: Słyszałem to!
*Powiedzieli w tym samym monecie.*
Peter: Nic Ci nie jest Bella?
B: Nie. Wszystko w porządku. A tobie?
Peter: Jestem trochę poobijany ale przeżyję.
*Uśmiechnął się.*
Peter: A skoro wszystko jest już pod kontrolą, to będę zmykać. Widzimy się jutro.
*Puścił mi oczko i po chwili wyszedł a raczej wyskoczył przez okno.*
Natasha: Czy ja o czymś nie wiem siostrzyczko?
B: Em... Peter zaprosił mnie jutro na pizzę, z jego przyjaciółmi po szkole... Miałam się jutro spytać czy...
Natasha: Możesz.
B: Co?
Natasha: Możesz iść. Nie musisz się pytać o takie rzeczy. Tylko chce wiedzieć gdzie i z kim jesteś. A skoro już wiem, jakie masz plany na jutro to możesz iść.
B: Dziękuje.
*Uśmiechnęłam się do siostry i ją przytuliłam. Usłyszeliśmy syreny policyjne.*
Natasha: Idź teraz do swojego pokoju. Pewnie będą nam zadawać pytania, a ja nie chce Cię w to mieszać.
B: Dobrze.
Natasha: Kiedy skończą, to przyjdę do ciebie.
*Kiwnęłam głową na tak i poszłam niezauważona do pokoju. Zamknęłam za sobą drzwi i usiadłam na łóżku czekając aż policja odjedzie. Minęło kilka ładnych minut zanim odjechali. Usłyszałam jak ktoś wchodzi do środka. To była moja siostra. Usiadła obok mnie. Lekko się uśmiechnęłam.*
B: Impreza trochę nie wypaliła co?
*Spojrzała na mnie unosząc jedną brew.*
B: Za wcześnie?... Wybacz.
Natasha: Ważne że nikomu nic się nie stało.
B: Po tej akcji to nie wiem czy dam radę zasnąć...
Natasha: Dalej się boisz?
B: Tak...
Natasha: Rozumiem to. Sama też się bałam. Zresztą jak na każdej misji... Chcesz żebym spała dzisiaj z tobą?
Wanda: I ja?
B: Od jak dawna tam stoisz?
*Weszła do środka i usiadła obok.*
Wanda: Nie długo. Chciałam zajrzeć zobaczyć jak się czujesz.
B: Już lepiej, dziękuje.
Wanda: To jak? Babski wieczór?
Natasha: Nie wiem czy to dobr...
B: Możecie dzisiaj spać u mnie... Nie chce być sama tej nocy...
*Dziewczyny spojrzały na mnie.*
Natasha: Dobrze skarbie, tylko pójdziemy się przebrać.
Wanda: Niedługo będziemy.
B: Okej.
*Kiedy wyszły to ja też poszłam naszykować się do spania. Leżałam na łóżku i czekałam na nie. Po jakimś czasie wszystkie leżałyśmy obok siebie.*
B: Często macie takie przygody?
Wanda: Czasami aż za często.
Natasha: Przynajmniej nie jest nudno.
B: Mam tylko nadzieje że wszystkich aresztowali.
Wanda: A w telewizji mówili ile ich jest?
B: Nie... Nic takiego nie mówili.
Natasha: Na pewno wszystkich złapaliśmy.
B: W to nie wątpię... Ale co jeśli wysłali tylko kilka osób tutaj... A reszta siedzi w jakimś ukryciu i działają dalej...
Natasha: Mądre spostrzeżenie ale nie myśl już o tym. Sprawdzimy to jutro.
Wanda: Spróbuj zasnąć jest już bardzo późno.
Natasha: A zwłaszcza że jutro masz szkołę.
*Spojrzałam na nią wzrokiem w stylu: „ty tak na poważnie?".*
Natasha: No co? Chyba nie myślałaś że Ci to odpuszczę.
Wanda: Może powinnaś... Ciężko będzie jej się skupić. Zwłaszcza po tym co dzisiaj zaszło.
B: Pójdę... Może zajmę myśli będąc na zajęciach, zresztą... Jutro i tak mam ich mało.
Wanda: Pewna jesteś?
B: Tak. Na sto procent.
*Powiedziałam w myślach z nadzieją że Wanda mnie usłyszy.*
B: Dam radę nie martw się tym i dziękuje, że się za mnie wstawiłaś.
Wanda: Nie masz za co. Przyjaźnimy się i zawsze Ci pomogę.
*Uśmiechnęłyśmy się do siebie.*
B: Spróbuję zasnąć... Dobranoc dziewczyny.
Natasha: Kolorowych snów.
Wanda: Śpij spokojne.
*Położyłam się na brzuchu i zamknęłam oczy. Rozluźniłam się i starałam się zasnąć. Słyszałam jeszcze rozmowę między nimi.*
Wanda: Jest między wami ślina więź.
Natasha: Aż tak to widać?
Wanda: Inni to widzą... Ja to czuję. Zależy Ci ma niej a jej na tobie.
Natasha: To prawda... Tak bardzo się cieszę że udało mi się ją znaleść i że nie musi być już sama.
*Poczułam dłoń na swojej głowie. To chyba siostra, głaskała mnie żebym lepiej się poczuła.*
Wanda: A była sama?
Natasha: Cały czas... Jej rodzina adopcyjna była okropna... W ogóle im na niej nie zależało. Wyobraź sobie że mieszkała sama. A od małego zajmowały się nią jakieś opiekunki.
Wanda: Jak to?
Natasha: Oni ciągle pracowali za granicą i mało co do niej zaglądali. A kiedy ja otrzymałam prawa nad opieką, to wyglądali na zadowolonych. Normalnie myślałam że im coś zrobię... Nie pozwolę na to żeby znów była sama.
Wanda: Rozumiem. Ja też będę przy niej. Wszyscy będziemy.
Natasha: Dziękuje.
Wanda: A tak właściwe, to czemu Bella ma takie jasne włosy? Myślałam że będzie miała takie jak ty.
Natasha: Bo miała. Tyle że je przefarbowała.
Wanda: Dlaczego?
Natasha: Mówiła że jej się kolor nie podobał czy znudził. Ale kiedy mi o tym mówiła, to wydawało mi się że kłamała.
Wanda: Mogę to sprawdzić jeśli chcesz.
Natasha: Nie... Może sama mi kiedyś powie.
Wanda: Może miała powód i nie chciała Cię tym zamartwiać.
Natasha: Może...
*Siostra dała mi buziaka w czoło i przytuliła się do mnie.*
Natasha: Spróbujmy zasnąć... To był bardzo ciężki wieczór.
Wanda: Dobranoc.
Natasha: Dobranoc.
*Oczywiście kiedy rozmawiały to udawałam że śpię. Jestem ciekawska i chciałam wiedzieć o czym rozmawiały. Zastanawiałam się też, czy powiedzieć siostrze prawdę na temat moich włosów. Doszłam do wniosku że tak zrobię, ale nie wiem jeszcze kiedy.*

Avengers and MeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz