•Rozdział VI : Trening•

520 30 13
                                    

*Minęło kilka dni. Przez ten czas nie chodziłam do szkoły ale nadrabiałam zaległości w domu. Avengers mieli kilka misji i często nie było ich w domu ale nie byłam sama. Zawsze była Pepper albo Happy. Dni leciały mi szybko i przynajmniej nie musiałam widzieć Mii. Jednak nastał ten dzień. Dzień treningu. Z jeden strony się cieszę a z drugiej trochę boję. Bo kto wie co może się wydarzyć. Cały czas noszę bransoletkę od Lokiego i mój naszyjnik. Loki dalej nie wrócił... Mam nadzieję że zjawi się na dzisiejszym treningu. Tego dnia wstałam dość późno, bo późną nocą skończyłam mój rysunek. Jeszcze będę musiała dokupić antyramę i dać im go w prezencie. Poszłam do łazienki się odświeżyć i naszykować. Ubrałam czarne dresy, szarą bluzkę na ramiączkach oraz jakieś trampki. Włosy spięłam spinką i spryskałam się moimi ulubionymi perfumami. Po jakimś czasie wyszłam z pokoju i zaszłam do kuchni coś zjeść.*
Pepper: Dzień dobry Bella. Co tak późno dzisiaj wstałaś?
B: Hej, a uczyłam się do późna i dlatego tak wstałam.
Pepper: Rozumiem. Dobrze, to zjedz coś i leć do ogrodu tam na ciebie czekają.
B: Jasne, dzięki.
*Zrobiłam sobie płatki z mlekiem, a gdy skończyłam jeść, to posprzątałam po sobie i poszłam do ogrodu. Tam czekali na mnie Wanda, Vision i Pietro. Reszta była albo na misji albo miała swoje sprawy do załatwienia.*
B: Hej wam.
Wanda: Hej.
Vision: Witaj.
Pietro: Siemka. Gotowa na trening?
B: Tak... Tak myślę.
Wanda: Dobrze. To narazie chodź ze mną.
*Poszłam za nią i usiadłyśmy na trawie dalej od chłopaków.*
Wanda: Okej skoro twoje moce to wyostrzone zmysły i rozmawianie ze zwierzętami. Powiedz mi czy coś już się zaczęło z tym dziać.
B: Em... Tak. Kiedy dałaś mi herbatę, po tym całym zdarzeniu, to poczułam strasznie mocny zapach tej herbaty. Tamtego wieczoru kiedy przyszedł Sam i Happy to słyszałam ich rozmowę ze Stevem kiedy się witali. Zastanawiałam się wtedy czy tylko ja ich tak słyszę.
Wanda: Rozumiem ja ich nie słyszałam, więc pewnie tylko ty ich słyszałaś. W sumie to się nie dziwię bo byli prawie na drugim końcu domu.
B: Czyli się wyjaśniło.
Wanda: Tak. A coś poza tymi zmysłami coś jeszcze Ci się wyostrzyło?
B: Hmm... Wydaje mi się że smak. Któregoś dnia jak jadłam zupę, którą zrobiła Pepper to czułam chyba wszystkie przyprawy i warzywa które tam dodała.
*Zaśmiałyśmy się.*
Wanda: Okej to teraz tak. Spróbuje Ci pomóc jakoś odblokować pozostałe dwa zmysły czyli wzrok i dotyk.
B: Pytanie tylko, jak my to zrobimy.
Wanda: Właśnie... A jak to było z twoim zapachem? Kiedy czułaś herbatę to co zrobiłaś żeby zmniejszyć działanie węchu?
B: Może zabrzmi głupio ale, po prostu pomyślałam o tym żeby zmniejszyć węch i jakoś to podziałało.
Wanda: Rozumiem. Wiesz co, mam pewien pomysł, ale to decyzja należy do ciebie. Bo nie chcę robić niczego wbrew twojej woli.
B: Dobrze, słucham.
Wanda: Chciałabym zajrzeć do twojego umysłu i zobaczyć w jaki sposób odblokował ci się wyostrzony zmysł zapachu.
*Nie do końca byłam do tego przekonana. W końcu Wanda mogłaby zobaczyć to jak całowałam się z Lokim, ale z drugiej strony, chciałam wiedzieć jak odblokować pozostałe dwa zmysły.*
B: Okej, możemy spróbować.
Wanda: Super pewnie będzie mi po tym łatwiej Ci pomóc.
*Uśmiechnęłam się do niej a ona do mnie.*
B: Pewnie tak będzie. To co mam zrobić?
Wanda: Możesz się skupić na tym, jak zaczęłaś czuć bardziej węch albo słuch to już zależy od ciebie. A ja zajmę się resztą.
B: No dobrze. Jestem gotowa.
*Spojrzałam na nią i usiadłam nieco bliżej niej. Zamknęłam oczy i staram skupić swoje myśli na tym, kiedy odblokowałam zmysł słuchu. Poczułam rękę Wandy na swoim czole. Staram się myśleć o tym jak to się stało że zaczęłam lepiej słyszeć. Czułam obecność Wandy nie tylko jak siedzi i jest obok mnie ale i w środku. Dziwne uczucie nawet nie wiem jak je opisać. Po jakimś czasie jesteśmy w moim wspomnieniu tak głęboko, że czuje się jakbym tam znowu była. Przez myśl przeleciał mi monet w którym Loki mnie pocałował, sama nawet nie wiem czemu o tym pomyślałam i to w dodatku w tym momencie, kiedy Wanda mi pomaga. Miałam nadzieję że tego nie zauważyła. Poczułam jak Wanda po chwili zabrała swoją rękę z mojego czoła. Otworzyłam oczy i spojrzałam na nią. Minę miała zmieszaną, trochę zaskoczoną i do tego zdziwioną. Chyba jednak widziała moje wspomnienie z Lokim... Postanowiłam chociaż spróbować odwrócić jej uwagę, skupiając się na tym co mamy dzisiaj w planach.*
B: Too... Udało Ci się? Widziałaś jak odblokowałam ten zmysł?
Wanda: Czekaj... Czy ja widziałam jak się całujesz z Lokim?
*Zmarszczyła lekko brwi patrząc na mnie. Ja nic nie odpowiedziałam i spojrzałam trochę w bok. Po moim zachowaniu i minie Wanda już wiedziała że to się wydarzyło na prawdę.*
Wanda: Nie wierzę...
*Powiedziała trochę zła ale i zmartwiona. Spojrzała na mnie, westchnęła lekko pod nosem i po chwili ciszy powiedziała już nieco spokojniejsza.*
Wanda: Bella, spójrz na mnie.
*Podniosłam wzrok w jej stronę i patrze jej w oczy.*
B: Proszę Cię nie mów o tym siostrze...
Wanda: Coś ty nigdy w życiu. Nawet nie chcę wiedzieć jak by się to skończyło. A ty jej o tym powiesz?
B: Może narazie lepiej nie... Dalej jest na niego zła a... Ta wiadomość tylko wszystko pogorszy. Chyba zachowam to dla siebie. Ale nie powiesz nikomu?
*Patrze na nią z nadzieją w oczach.*
Wanda: Nie powiem nikomu. Masz moje słowo.
B: Dziękuje.
Wanda: A... Ty czujesz coś do niego?
*Wzruszyłam lekko ramionami zrywając trawę i bawiąc się nią w dłoniach.*
B: Sama nie wiem... Pocałunek był dość... Przyjemny i... Na swój sposób wyjątkowy.
Wanda: Wiesz w ogóle ile Loki ma lat?
B: No... Nie.
Wanda: Tysiąc czterdzieści siedem.
*Słysząc to, muszę przyznać no zatkało mnie co było po mnie widać.*
Wanda: A czego się spodziewałaś? Loki jest bogiem i przecież żyje dużo dłużej od nas.
B: Wiem ale... Nie spodziewałam się że ma aż tyle lat.
Wanda: To teraz już wiesz.
*Teraz to czułam się trochę dziwnie, z myślą o tym co od niej usłyszałam.*
Wanda: Jedna mała rada... Odpuść go sobie... Nie będzie dobrym partnerem.
B: A skąd wiesz?
Wanda: Jest bogiem podstępu i kłamstw chociaż ostatnio się poprawiał póki nie pojawiałaś się ty. Bez urazy oczywiście. Nie mówię Ci tutaj nic po złości ani nic tylko... Chcę żebyś miała tego świadomość i była bezpieczna.
*Kiwam na głowa na znak że rozumiem. Dalej nie wiem czy coś do niego czuje więc mimo wszystko zapamiętam jej słowa. Przytuliła mnie jeszcze i po chwili wróciłyśmy do pracy. Zajęło mi trochę czasu zanim opanowałam jak wyostrzać swój wzrok. Nie wiem ile mi to zajęło ale w końcu mi się udało i jestem z siebie dumna. Mogę zobaczyć coś z bardzo daleka i to tak jakbym była w tym miejscu które widzę. Niesamowite doświadczenie i uczucie.*
Wanda: Brawo, udało Ci się.
*Mówi dumna i uśmiechnięta bijąc mi brawa. Lekko się do niej uśmiechnęłam.*
B: Dziękuje.
Wanda: Jak się czujesz?
B: Trochę kręci mi się w głowie ale tak to jest dobrze.
Wanda: Super. Myślę że chwilę odpoczniemy i...
*Nie zdążyła dokończyć bo niedaleko nas z nieba pojawił jakiś pas świtała. Nie do końca potrafię to wyjaśnić. Każdy spojrzał w tamtą stronę.*
B: Co to było?
Wanda: Loki wrócił.
*Zerknęłam na nią a później jeszcze raz w miejsce w którym promień świtała zniknął.*
Wanda: Poczekasz na niego sama czy zostać z tobą.
B: Może zostanę sama... Albo nie. Zostań proszę.
*Zaśmiała się.*
Wanda: Spokojnie, zostanę z tobą.
*Po jakimś czasie Loki wyszedł z lasu ale nie był sam... Była z nim jakaś kobieta. Blondynka o krótkich włosach do ramion. Ubrana jest w czarno i ciemno zielony, jakby taki kombinezon. Na początku myślałam że to jego siostra i nam bądź mi ją przedstawi ale... Zauważyłam że trzymają się za rękę jakby byli parą. Jadnak kiedy nas zobaczyli to od razu puścili swoje ręce. Trochę mnie to zabolało bo zanim zniknął na kilka dni wyznał mi coś czego raczej nigdy nie zapomnę. Nieco posmutniałam ale staram się tego nie okazywać. Kiedy poszedł bliżej nas uśmiechnął się patrząc na nas.*
Wanda: Hej Loki.
*Spojrzała na kobietę stojącą obok Lokiego.*
Wanda: Kto to?
*Później znowu zerknęła na niego.*
Sylvie: Hej, jestem Sylvie i jes....
*Loki szturchnął ją łakociem w rękę.*
Loki: Znajomą...
*Sylvie spojrzała na niego z mina typu: żartujesz sobie? Widziałam jej wzrok i wiedziałam że są kimś więcej niż jak to powiedział Loki „znajomą"... Wanda chyba też domyśliła co się kroi bo jej wzrok stał się dość złowrogi i zły a jej oczy na chwilę zabłysnęły na czerwono. Ale nie okazywała tego za bardzo żeby Loki się nie połapał że Wanda wie co się stało.*
Wanda: Jasne... Jestem Wanda a to Bella.
*Wskazała kiwnięciem głową na mnie. Na sekundę się uśmiechnęłam do nich. Loki miał minę zbitego psa bo wiedział co zrobił i jak mogę się teraz czuć. Po chwili zjawił się Pietro a za nim leci do nas Vision.*
Pietro: Siemka Loki już myślałem że nie wrócisz. Ale widzę że nie jesteś sam.
*Spojrzał na Sylvie.*
Loki: To moja znajoma.
Sylvie: Tak... Znajoma.
*Powiedziała trochę poirytowana tym jak ją nazwał.*
Sylvie: Mam na imię Sylvie miło poznać.
Pietro: Ja jestem Pietro a Wanda to moja siostra bliźniaczka.
Vision: A ja jestem Vision. Chłopak Wandy.
*Objął ją i dał jej buziaka w czoło.*
Sylvie: Robot?
*Zaśmiała się patrząc na nich.*
Wanda: Coś Ci nie pasuje?
*Powiedziała nieco zła a jej oczy znowu zaświeciły się na czerwono.*
Sylvie: Nie nic. Ale widzę że ty też masz do czynienia z magią. Może porozmawiamy później o magii?
Wanda: Zobaczymy.
*Nastała chwila trochę niezręcznej ciszy.*
Loki: To... Ja z Sylvie pójdę przedstawić ją reszcie i nie będziemy wam już przeszkadzać.
*Po chwili odeszli. W sumie to z jednej strony dobrze a z drugiej nie do końca. Loki obiecał mi pomóc ale w sumie to chyba nie chciałam żeby Sylvie narazie wiedziała że mam moce.*
Vision: Chyba nie do końca ją polubiłaś, co Wanda?
Wanda: Można tak powiedzieć.
*Odprowadzamy ich wzrokiem. Loki i Sylvie złapali się małymi palcami u dłoni. A kiedy weszli do środka to od razu się puścili.*
Pietro: Chyba mamy nową parę w ekipie.
*Zaśmiał się patrząc na nich a ja odwróciłam wzrok.*
Vision: Tak, tylko nie wiem po co to ukrywać skoro zaraz wyjdzie na jaw.
Wanda: Tak samo się zastanawiam.
Pietro: To co? Wracamy do treningu czy chcesz jeszcze odpocząć. Bella?
*Spojrzeli na mnie.*
B: Hmmm?... A em... Może jeszcze chwilkę odpocznę.
*Słabo się uśmiechnęłam patrząc na nich.*
Pietro: Wszytko dobrze?
*Zapytał trochę zmartwiony. To pytanie tylko mnie dobiło bo musiałam skłamać. W końcu tylko Wanda wiedziała co się stało między mną a Lokim...*
B: Tak jest okej, tylko trochę kręci mi się w głowie.
Pietro: No właśnie widzę że coś nie tak. A co już zrobiłyście?
B: Wanda pomogła mi ze wzorkiem żebym mogła go wyostrzyć i widzieć rzeczy z bardzo daleka.
Wanda: Nie wiedziałyśmy jak to zrobić więc. Za pozwoleniem Belli zajrzałam jej do głowy, umysłu żeby sprawdzić jak jej pozostałe zmysły, oprócz dotyku się jakby odblokowały. Wytłumaczyłam jej co i jak no i udało się.
*Ulżyło mi bo nie wygadała się im. Uśmiechnęła się patrząc na mnie a ja odwzajemniłam uśmiech.*
Pietro: Super. Fajnie by się to sprawdziło na różnych misjach lub walkach. Mogłabyś widzieć i słyszeć wrogów nadchodzących z daleka. Ciekawe czy będziesz mogła używać kilka zmysłów na raz.
*Mówi nieco podekscytowany co było dość słodkie. Spojrzałam na niego.*
B: Domyślam się Pietro ale... Natasha zabroniła mi udziałów w waszych misjach... Ale uważam że tak jak mówiłeś moje moce sprawdziłyby się w walce. A co do tego czy mogę je łączyć to nie wiem, może z czasem mi się to uda. A na razie został mi jeszcze do opanowania dotyk.
Wanda: To jak odpoczniesz, spróbujemy coś z tym zrobić.
*Kiwnęłam głową na tak.*
Pietro: A jak będziesz miała jeszcze siłę to trochę poćwiczymy.
B: Okej.
Pietro: Chodź Vision wymyślimy jakieś ćwiczenia dla Belli.
*Puścił mi oczko i uśmiechnął się, też się do niego uśmiechnęłam.*
Wanda: Tylko nie zamęczcie jej.
Pietro: Spokojnie wiem co robić.
*Po chwili wrócili na wcześniejsze miejsce. Odprowadzamy ich wzrokiem. Kiedy byłyśmy same Wanda podeszła nieco bliżej mnie a ja spojrzałam na nią dość smutnym wzrokiem.*
Wanda: Mam ochotę wyrwać Lokiemu jaja.
B: Miałaś racje co do niego...
*Westchnęła lekko pod nosem patrząc na mnie ze współczuciem.*
Wanda: Przykro mi mała...
B: To nic... Zresztą i tak nic więcej do niego nie czuję... Ale to jednak boli i... Będę z nim o tym rozmawiać. A i... Dziękuje że nie powiedziałaś im o tym pocałunku...
Wanda: Mówiłam... Nie powiem nikomu.
*Wyciągnęła do mnie ręce na znak że chce się przytulić. Objęłam ją a ona mnie.*
Wanda: Będzie dobrze... Pamiętaj że zawsze możesz ze mną porozmawiać.
B: Dziękuje.
*Puściła mnie po jakimś czasie.*
Wanda: Kiedy będziesz chciała z nim rozmawiać?
B: Myślę że dziś wieczorem, chce mieć to z głowy... A może ta Sylvie go jakoś opętała? Może wyczułaś jakiś czar? Wybacz że pytam po prostu...
Wanda: Spokojnie, rozumiem. Lokiego nie da się tak łatwo opętać wierz mi...
B: Czyli...
Wanda: Tak... Nie użyła na nim magii...
*Kiwam głową i zerkam na nią. Czuję że chce mi się płakać ale powstrzymuje to.*
B: Pójdę po wodę i... Jak wrócę to wrócimy do treningu. Chcesz też?
Wanda: Tak i może weź też dla mojego brata.
B: Okej.
*Po chwili poszłam do domu i do kuchni. Nie chciałam narazie o tym myśleć, dlatego postanowiłam skupić się na treningu. W kuchni na szczęście nikogo nie było, więc wzięłam trzy butelki wody i wróciłam do reszty. Po drodze dałam butelkę wody Pietro i poszłam do Wandy dając jej wodę. Sama się napiłam po czym usiadłam na trawie a Wanda obok mnie i też się napiła. Minęło kilka ładnych minut i udało się opanować dotyk. Cieszyłam się że mi to dobrze poszło. Bez Wandy i jej pomocy pewnie zajęłoby mi to o wiele więcej czasu. Przybiłam z nią piątkę i uśmiechnęłam się do niej. Przynajmniej na chwilę mogłam zapomnieć o całej tej sytuacji z Lokim. Późnym popołudniem skończyłam trening. Trochę poćwiczyłam z chłopakami, myślałam że będzie ciężej ale dałam radę. Po ćwiczeniach położyłam się na trawie i patrzę w chmury, reszta siedzi obok mnie.*
Pietro: I jak tam? Żyjesz jeszcze?
B: Tak ale... Dawno tak nie ćwiczyłam.
Wanda: Teraz Ci się przydadzą ćwiczenia.
B: Na pewno... Dobra idę się umyć i przebrać.
*Wstałam powili z ziemi i się otrzepałam.*
Pietro: Pewnie jesteś głodna co?
Wanda: Może coś zamówimy?
Pietro: Dobry pomysł.
B: Taaak. Zaczęłam się robić głodna.
Wanda: To chodźcie do domu.
*Weszliśmy do środka.*
Pietro: Będziemy w salonie i poczekamy na ciebie.
B: Okej.
*Usiedli na kanapie w salonie a ja poszłam w stronę swojego pokoju. Wchodząc po schodach na górę, słyszę że ktoś stoi w korytarzu i rozmawia. Oparłam się plecami o ścianę tak że mnie nie widać i wyostrzyłam swój zmysł słuchu.*
Sylvie: Czemu wcześniej mi o tym nie powiedziałeś?
Loki: Wypadło mi z głowy...
Sylvie: Poza tym, znajoma? Mogłeś chociaż powiedzieć że bardzo bliska przyjaciółka.
Loki: Spanikowałem okej? Bella stała obok. Sama wiesz co zrobiłem...
Sylvie: Właśnie wiem i co? Ze mną będzie tak samo? Po tym co mi wyznałeś znajdziesz inną?
Loki: Nie no skąd. Nie myśl tak. Do ciebie czuję dużo więcej, zresztą... Ty też coś do mnie czujesz bo ja to czuje będąc przy tobie.
Sylvie: A co z Bellą?...
Loki: Porozmawiam z nią nie przejmuj się tym...
Sylvie: Na pewno?
Loki: Tak spokojnie...
*Po usłyszeniu ich rozmowy zaczęłam się zastanawiam czy Loki tylko bawił się moimi uczuciami czy mówił prawdę... Poczułam mętlik w głowie. Wzięłam głębszy oddech i wyszłam z ukrycia mijając ich jak gdyby nigdy nic.*
Sylvie: Wiesz że nie ładnie jest podsłuchiwać?
B: Nie podsłuchiwałam... Idę tylko do swojego pokoju.
Sylvie: Myślisz że nie było Cię czuć z daleka?
Loki: Sylvie odpuść...
B: Loki... Chciałabym wieczorem z tobą o czymś porozmawiać... Tak na osobności.
*Zerknęłam kątem oka na dziewczynę.*
Sylvie: Ja i tak będę już lecieć. Do zobaczenia skarbie.
*Przytula Lokiego i pocałowała go. Odwróciłam wzrok. Kiedy skończyli się ze sobą żegnać, Sylvie wyszła z domu.*
Loki: Bella ja...
B: Porozmawiamy później Loki, okej?... Chcę się umyć, przebrać, coś zjeść i odpocząć, jestem zmęczona...
*Westchnęłam pod nosem i pokręciłam głową.*
B: Dobrze że Natasha nic o tym nie wie.
*I właśnie w tym momencie moja siostra wyszła ze swojego pokoju. Oparła się o framugę drzwi krzyżując ręce na piersi. Zerkamy na nią z Lokim a ona uniosła lekko brew.*
Natasha: Dobrze że nie wiem o czym?
*Ja i Loki nic nie mówimy tylko błądzimy wzrokiem po korytarzu.*
Natasha: Dowiem się czy mam to z was wyciągnąć siłą?
B: Nic się nie stało...
Natasha: Przecież widzę. Co znowu zrobiłeś Loki?
*Od razu spojrzała na niego i ja też. Chwilę się zawahał ale wziął głęboki wdech.*
Loki: Nic nie zrobiłem. Tym razem.
*Głos miał dość wiarygodny ale czy Natasha mu uwierzy to zaraz się okaże. Zmierzyła go wzorkiem.*
Natasha: Hmmm... Powiedzmy że Ci wierzę, mimo tego co zrobiłeś mojej siostrze.
Loki: Ile jeszcze razy mam przepraszać?
Natasha: Aż w końcu Ci wybaczę.
Loki: Ale to chyba Bella powinna mi wybaczyć a nie...
Natasha: Wierz mi, wiem co mówię.
Loki: Jasne... To ja już pójdę bo muszę coś zrobić z Thorem.
*Zerknął na nas ostatni raz a na mnie trochę dłużej, po czym zszedł na dół.*
B: Ja też już pójdę... Muszę się umyć, przebrać i... No.
Natasha: Hej... Wiesz że możesz ze mną o wszystkim porozmawiać prawda?
B: Tak... Wiem.
Natasha: Na pewno jest dobrze?
B: Tak. Nie martw się bo nie ma czym, serio...
Natasha: No dobrze. To leć do siebie i odpoczywaj. Pewnie dali Ci trochę w kość.
B: Tak... Trochę tak.
*Uśmiechnęła się ciepło, odwzajemniłam uśmiech. Siostra wróciła do pokoju a ja poszłam do siebie oddychając z ulgą i nadzieją że w to uwierzyła. Po kilku minutach wróciłam na dół do reszty. Zamówiliśmy i zjedliśmy obiad, po czym wróciłam do swojego pokoju i zabrałam się za odrabianie lekcji na poniedziałek. Szybko mi to zeszło bo na szczęście nie było tego dużo. Później poszłam się umyć i przebrać w piżamę. Gdy skończyłam, położyłam się na łóżku i patrze w sufit. Trochę się denerwuje rozmową z Lokim ale mam najedzie że wszystko sobie wyjaśnimy. Usłyszałam pukanie do moich drzwi. Spojrzałam w tamtą stronę. Usiadłam na łóżku i okryłam się kołdrą.*
B: Proszę.
*Zobaczyłam że do środka wchodzi Loki. Zamknął za sobą drzwi i spojrzał na mnie.*
Loki: Możemy porozmawiać?
B: Raczej musimy.
*Wskazałam wzorkiem żeby usiadł na łóżku obok mnie. Tak też zrobił. Westchnął pod nosem i zerka na mnie.*
Loki: Bella ja Cię prze...
B: Zdajesz sobie sprawę z tego co zrobiłeś? Jak mogłam się poczuć? Pomyślałeś chociaż o tym?
Loki: Bella... Wiem jak to może wyglądać... Daj mi wyjaśnić.
B: Słucham.
*Westchnął lekko pod nosem, pokręcił głową po czym spojrzał na mnie.*
Loki: Zanim wyruszyłem do Asgardu, twoja siostra dała wykład że... Nie mogę się do ciebie zbliżać i tak dalej...
B: To jedyny powód? Czy chciałeś się tylko zabawić mną i moimi uczuciami?
Loki: To nie tak.
B: A jak?
Loki: Będąc w Asgardzie przemyślałem też sobie parę spraw... Nie obraź się ale... I tak by nam nie wyszło. Ja jestem dużo straszy od ciebie a na dodatek jestem Bogiem. Co nie znaczy że nic do ciebie nie czuje. Sylvie znam już od bardzo dawna i wiem jaka ona jest. A ostatnio spędziłem z nią na prawdę bardzo dużo czasu i... Oboje coś do siebie coś więcej poczuliśmy... Nigdy bym się nie bawił tobą i twoimi uczuciami jesteś dla mnie zbyt ważna.
B: Czyli... Nasze tamto pożegnanie...
Loki: Było na poważnie... Serio.
*Loki wziął moje dłonie i spojrzał w oczy.*
Loki: Jak mówiłem... Dalej czuje coś do ciebie ale i do Sylvie tylko że do niej... No wiesz... Więcej. Wybrałem z kim chcę być. Nie miej mi tego za złe. Chcę dla ciebie jak najlepiej i zawsze Ci pomogę. Obiecuję...
*Patrzę mu w oczy i wyglada jakby mówił prawdę. Westchnęłam cicho pod nosem.*
B: Ale nie rób tak nigdy więcej bo nie ręczę za siebie.
*Lekko się uśmiechnęłam chociaż dalej mam mieszane uczucia co do niego i całej tej sytuacji. Nie chcę się z nim kłócić i być na niego zła... Mimo tego co się stało. Za bardzo go polubiłam. Mam tylko nadzieje że więcej nie wywinie mi takich numerów. Przytuliłam go na chwilę.*
Loki: Przyjaźń?
B: Przyjaźń.
*Spojrzał na mnie i się uśmiechnął.*
Loki: Będę leciał, już Ci nie przeszkadzam.
*Puścił mi oczko po czym wyszedł z pokoju zamykając za sobą drzwi, a ja odprowadziłam go wzrokiem. Położyłam się na łóżku i odwróciłam twarzą do ściany. Nie wiem dlaczego ale poczułam że coś we mnie pękło i zaczęłam płakać w poduszkę. Może dotarło do mnie co czułam do Lokiego i że wybrał Sylvie a nie mnie, jednak to nie zazdrość bo cieszę się że kogoś ma. Na prawdę tylko... Dlaczego to nie jestem ja?... Po jakimś czasie usłyszałam jak ktoś wchodzi do mojego pokoju.*
Pietro: Hej hej chciałem Ci tylko powiedzieć dobr....
*Wytarłam szybko oczy rękami. Poczułam jak Pietro siada obok mnie i kładzie swoją dłoń na moim ramieniu.*
Pietro: Hej Bella, co się stało?
*Przekręciłam się tak że teraz leżę na plecach i zerkam na niego. Oczy mam lekko czerwone i trochę spuchnięte.*
B: Nic... Tylko chciało mi się płakać to... płaczę.
*Wzruszyłam ramionami.*
Pietro: Ale dlaczego? Przecież nie masz powodów.
B: Wewnętrzna potrzeba.
Pietro: Hmmm... Rozumiem.
B: Widzę że ty też jesteś w piżamie.
Pietro: Tak. Jest wygodniej. Poza tym zaraz trzeba spać. Dobrze że jutro weekend to sobie można pospać co.
*Uśmiechnął się. Czuje że chce mnie w jakiś sposób pocieszyć co jest bardzo miłe.*
Pietro: Chcesz żebym został?
B: Tak... Jeśli to nie problem.
*Spojrzałam na niego a on wytarł mi łzę. Patrzymy sobie w oczy.*
Pietro: Żaden.
*Też się lekko uśmiechnęłam patrząc mu w oczy. Przesunęłam się żeby zrobić mu miejsce. Położył się obok mnie i przykrył. Wtuliłam się do niego a on mnie objął.*
B: Mogę mieć do ciebie prośbę?...
Pietro: Oczywiście.
B: Nie mów nikomu że płakałam... Zwłaszcza mojej siostrze... Nie chcę żeby ktoś się martwił... Zwłaszcza ona.
Pietro: Nie martw się. To zostanie między nami.
B: Dziękuje.
*Zamykam powoli oczy. Dopadło mnie zmęczenie i raczej szybko zasnę.*
B: Dobranoc Pietro.
*Powiedziałam nieco zmęczona i zamknęłam oczy.*
Pietro: Dobranoc Bella. Spij dobrze. Jestem tu.
*Powiedział ciszej ale i tak usłyszałam jego słowa. Przytulił mnie do siebie bardziej i sam po jakimś czasie zasnął.*

Avengers and MeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz