•Rozdział V : Wyjaśnienia•

744 36 11
                                    

*Obudziłam się jakoś po południu. Lekko otworzyłam oczy i rozejrzałam się po pomieszczeniu. Jestem w moim sportowym topie, który miałam pod swetrem. Mam elektrody przyczepione do ciała, które są podłączone do jakiegoś ekranu czy urządzenia, ale to nie szpital. Spojrzałam przed siebie i ujrzałam kogoś siedzącego przy komputerze. Kiedy widziałam już wyraźniej, wiedziałam kto to.*
B: Bruce?...
*Mężczyzna odwrócił się w moją stronę.*
B: Co się stało?...
*Chciałam się podnieść ale Bruce mnie powstrzymał.*
Bruce: Leż. Nie pamiętasz co się stało?
B: Ja...
*Po chwili weszła moja bardzo zmartwiona siostra. Kiedy zobaczyła że jestem przytomna podbiegła do mnie i przytuliła do siebie.*
Natasha: Boże jak to dobrze że jesteś cała.
*Natasha usiadła obok mnie i trzyma za rękę. Weszli wszyscy. Widać było po nich że też się o mnie martwili i się przejęli.*
B: Pietro mi pomógł.
*Spojrzałam na niego a on się uśmiechnął.*
B: Dziękuje Pietro.
Pietro: Zawsze do usług.
*Ukłonił się lekko a ja się uśmiechnęłam do niego.*
B: Nikomu nic się nie stało?
Wanda: Nie spokojnie. Wszyscy są cali skarbie.
B: To dobrze... Pietro wam mówił co się stało?
Tony: Tak i ktoś będzie musiał się nieźle tłumaczyć.
*Każdy spojrzał na Lokiego.*
B: No właśnie... Miałam z nim porozmawiać odnoście tego.
*Pokazałam im bransoletkę.*
Thor: Serio bracie?
*Spojrzałam na Thora.*
B: Co masz na myśli?
Natasha: Co zrobiłeś mojej siostrze?
*Wstała i spojrzała nieco zła na Lokiego, który lekko schował się za Thorem. Ja złapałam Natashe za rękę.*
B: Spokojnie. Niech mówi.
*Usiadła z powrotem obok mnie na krześle a Loki podszedł trochę bliżej nas.*
Loki: Słuchaj... Tą bransoletkę dostałem od Ojca. Nie chciał mi powiedzieć jak działa więc... Dałem ją tobie i...
Natasha: Ona nie jest królikiem doświadczalnym ty!...
*Chciała się na niego rzucić ale Steve ją powstrzymuje.*
Natasha: Steve puszczaj! Wydrapię Ci oczy Loki!
*Loki się dość szybko odsunął. Nie miałam pojęcia że aż tak jej na mnie zależy... Nie wiem tylko dlaczego, przecież ledwo się znamy.*
Wanda: Spokojnie Nat. Niech dokończy.
*Natasha się trochę uspokoiła a Steve ją powili puścił.*
Loki: Chciałem Ci ją zabrać ale zdążyła się z tobą najwyraźniej związać...
B: Co to znaczy?
Loki: Wybrała Cię na właściciela i teraz będzie z tobą już do końca...
B: I działa też jako lokalizator.
Natasha: Że co?
B: Loki zawsze wiedział gdzie jestem. Sam też ma taką bransoletkę.
Loki: Ale ona działa też trochę inaczej.
B: No dobra rozumiem ale zastanawia mnie jedno... Co się stało w kuchni że wyleciał z niej ogień.
*Loki westchnął i spojrzał na brata.*
Thor: Nie patrz na mnie. Ty jej to dałeś i się w to wszystko wkopałeś, wiec teraz sam się tłumacz.
*Loki westchnął pod nosem i pokręcił głową.*
Loki: W pewnej księdze znalazłem informacje o tym przedmiocie. Kiedyś miał ją pewien bardzo potężny władca. Gdy zwiąże się z nim dana osoba to otrzyma ona... Magiczne moce... W przypadku tej bransoletki twoje zmysły się bardziej wyostrzą i będziesz też mogła rozmawiać ze zwierzętami.
*Pomyślałam: Fajnie będzie móc rozmawiać ze zwierzętami.*
Natasha: Nie da się jakoś tego od niej zabrać?
Loki: Tak ale...
*Na chwilę zamilkł i podrapał się po głowie.*
Wanda: Ale?
Loki: Musiałaby zginąć... To jedyny sposób. Dlatego poprzedni właściciel nie żyje bo zginął podczas walki, a pierścień jakimś cudem trafił do nas... Do Asgardu.
*Ja patrze na niego z niedowierzaniem unosząc lekko brwi. Każdy zamilkł. Natasha spojrzała na Lokiego.*
Natasha: Loki wyjdź stąd... Zejdź mi z oczu i pod żadnym pozorem nie zbliżaj się więcej do Belli.
Tony: Natasha uspokój się. Loki może jej pomóc opanować te moce.
*Spojrzała na niego.*
Natasha: Nie. Sami sobie z tym poradzimy bez niego.
Thor: Loki na naprawdę może jej pomóc.
Wanda: Ja jej pomogę. Przynajmniej się postaram i zrobię co w mojej mocy.
*Ja się otrząsnęłam po chwili.*
B: Halo. Mogę mieć własne zdanie?
*Każdy zerknął na mnie.*
B: Dziękuje. Jeśli Thor twiedzi że Loki może mi pomóc... Niech to zrobi. Ufam mu.
*Spojrzeli na mnie.*
B: W sensie Thorowi, spokojnie.
Natasha: Jesteś pewna? Bo ja nie zawsze będę mogła być na waszych treningach.
Wanda: Ale ja będę.
Vision: Ja również.
Pietro: Ja też.
Peter: I ja.
*Spojrzałam na niego.*
B: A ty co tutaj robisz?
Tony: Czasem przychodzi z nami potrenować i nie zawsze nam o tym wspomina.
Peter: Sorka Panie Stark... A i przypadkiem słyszałem co się stało.
Tony: Słyszałeś czy podsłuchiwałeś?
Peter: Dość głośno rozmawialiście więc... No na jedno w sumie wychodzi heh.
Bucky: Bruce i jak wyniki jej badań?
Bruce: Wygląda na to że wszytko jest w normie tylko jest trochę osłabiona. Lepiej będzie jeśli zostaniesz kilka dni w domu.
*Usiadłam na łóżku.*
B: No a szkoła? Nigdy nie opuszczałam zajęć i...
Natasha: Powiemy że jesteś chora, będzie dobrze zobaczysz.
B: Bruce mogę to już zdjąć?
*Dotykam elektrody i dopiero teraz zorientowałam się że jestem w samym topie (oczywiście miałam dół założony łącznie ze spódniczką nie myślicie sobie xD) i widać mi było brzuch oraz mój kolczyk w pępku. Jestem trochę umięśniona i widać zarysy moich mięśni. Zaczerwieniłam się lekko.*
Bruce: Ekhem t-tak już.
*Odpiął mi elektrody a ja założyłam swój sweter.*
Natasha: Bella.
B: Tak?
*Wstałam z łóżka i spojrzałam na nią.*
Natasha: Kiedy zrobiłaś sobie tego kolczyka?
B: W moje szesnaste urodziny.
Wanda: Twoi ,,rodzice" Ci pozwolili?
B: Em... Tak jakby podrobiłam ich podpis? Heh... Zresztą i tak ich nie obchodziłam więc no.
*Natasha westchnęła.*
Natasha: Dobrze. Chodź położysz się w pokoju.
Wanda: Chcesz może herbaty?
Pietro: I coś do jedzenia. W końcu nic nie jadłaś tyle czasu.
B: Dziękuje nie trzeba na prawdę... Może później.
*Pierwszy raz odkąd pamiętam ktoś tak się o mnie troszczy a przecież ledwo się z nimi znam. Chciałam wyjść z pomieszczenia ale kiedy zrobiłam krok to mało co nie upadłam a złapał mnie Pietro.*
Pietro: Może cię zaniosę co?
B: Tak chyba tak. Moje nogi jeszcze śpią.
*Zaśmiałam się a Pietro zaniósł mnie do pokoju i położył na łóżku, Przykryłam się kocem.*
B: Dziękuje Pietro.
Pietro: I jak się czujesz?
B: Trochę osłabiona i zmęczona, a tak to raczej dobrze.
Pietro: Okej, jakbyś czegoś potrzebowała to mów.
B: Jasne, dzięki.
*Uśmiechnęłam się do niego a on do mnie.*
B: Zastanawia mnie tylko jedno... Dlaczego ten ogień wybuchł z kuchenki.
Pietro: Może to pod wpływem twoich emocji, ta magia... Moc, się jakoś uwolniła i przy tym coś się stało z kuchenką. Sam nie wiem.
*Wzruszył ramionami.*
B: Hmm... No nic porozmawiam o tym z Lokim.
Pietro: Nie boisz się?
B: Lokiego?
*Pokiwał głową na tak.*
B: Proszę Cię. Widziałeś jak trząsł portkami kiedy Natasha się na niego wściekła?
*Zaśmiałam i Pietro również.*
Pietro: No tak, racja... A i... Przepraszam.
B: Za co niby?
Pietro: Za to że Cię wystraszyłem...
B: Pietro... To nie twoja wina, przecież te moce mogły już wcześniej się ze mną związać. A pod wpływem strachu się we mnie obudziły. Nie czuj się przez to winny proszę. Dobrze?
*Patrzymy sobie w oczy. Pietro pokiwał po chwili głową na tak.*
B: Chodź tutaj.
*Pokazałam mu jestem ręki że chcę się do niego przytulić. Pietro się uśmiechnął i usiadł obok mnie, po czym przytulił a ja jego. Po chwili weszła Wanda trzymając w ręce kubek z herbatą i Natasha.*
Natasha: Jak się masz mło...
Wanda: No no no. Czy my o czymś nie wiemy?
*Słysząc ich głosy lekko przewróciłam oczami i puściałam go.*
B: Ha ha. Bardzo śmieszne.
*Zaśmiały się.*
Wanda: Zrobiłam Ci herbaty.
*Podeszła bliżej i położyła ją na stoliku nocnym obok łóżka. Natasha usiadła obok mnie.*
B: Dziękuje.
Natasha: Moglibyście zostawić nas same? Chcę porozmawiać z Bellą w cztery oczy.
Pietro: Brzmi groźnie.
*Wanda klepnęła go w ramie.*
Pietro: No co?
*Pokręciła głową na boki.*
Wanda: Nie gadaj tylko chodź.
*Wyszli z pokoju zamykając drzwi za sobą. Zostałam sama z siostrą.*
Natasha: Nie zbliżaj się więcej do Lokiego.
B: Co? Dlaczego?
Natasha: Sama dobrze wiesz co Ci zrobił.
B: Natasha on mi może pomóc.
Natasha: Pomóc? Pomagać to Ci będzie Wanda i nasz znajomy i nie tylko.
B: Ale słyszałaś Tonego i Thora? On może mi pomóc opanować te moce. Zresztą kto wie co się może wydarzyć. Co jeśli tylko on będzie wiedział co zrobić, kiedy stracę panowanie nad tym? Albo kogoś niechcący skrzywdzę?
Natasha: Bella po pierwsze spokojnie. Dobrze? Po drugie okej, Loki będzie na treningach ale reszta będzie miała go od teraz na oku.
B: A... Po trzecie?
*Zapytałam trochę niepewnie.*
Natasha: Poza treningami zabraniam Ci się z nim spotykać.
B: Skąd będziesz wiedziała czy się z nim spotkam czy nie.
Natasha: Zajęłam się tym.
B: Co mu zrobiłaś?
Natasha: Nic. Tylko powiedziałam to co trzeba. Nie przejmuj się jemu ciężko jest cokolwiek zrobić.
*Pogłaskała mnie po policzku i się uśmiechnęła. Nie wiedziałam co do końca mam o tym myśleć. Mimo tego co się stało, dalej chciałam się widywać z Lokim.*
Natasha: A teraz wypij herbatę a później coś zjesz. Odpoczywaj.
*Dała mi buziaka w policzek po czym wyszła z pokoju zamykając za sobą drzwi. Westchnęłam cicho pod nosem i zerkam na bransoletkę.*
B: I po co Ci to było Loki...
*Wzięłam kubek z herbatą.*
B: O... Ale to ma mocny zapach.
*Zatkałam nos ale dalej czułam zapach herbaty. Chyba moje zmysły zaczęły intensywniej pracować. Zamknęłam na chwilę oczy i pomyślałam o tym żeby mój węch był słabszy. Wiem że to brzmi trochę dziwnie ale to zadziałało. Zapach nie był już tak intensywny jak za pierwszym razem. Otworzyłam oczy i uśmiechnęłam się pod nosem. Byłam z siebie zadowolona że mi się udało, a chciałam tylko sprawdzić czy to coś da. Napiłam się trochę i odstawiłam kubek na miejsce. Wstałam z łóżka i spod niego wyjęłam rysunek. Wzięłam ołówek i zaczęłam dalej rysować przy tym śpiewając.*
*Minęło trochę czasu nawet nie wiem dokładnie ile. Schowałam kartkę z rysunkiem i ołówek pod łóżko. Wstałam w podłogi i dopiłam już zimną herbatę. Wyszłam z pokoju i poszłam do kuchni. Jest tam Tony i sprawdza czy kuchenka dobrze działa.*
Tony: O hej młoda co słychać?
B: A dobrze, już się lepiej czuje.
*Zaczęłam myć kubek.*
B: Wszytko dobrze z tą kuchenką?
Tony: Tak jest okej, ale wolałem mieć pewność.
B: Rozumiem.
Tony: Jesteś głodna?
B: Trochę.
Tony: Siadaj zrobię tosty.
Clint: Lepiej zrób popcorn robimy sobie wieczór filmowy.
Pepper: Dokładnie każdy się przebiera w piżamę i szykuje salon.
B: Brzmi fajnie.
Natasha: Dlatego leć się przebrać, już prawie wszyscy są gotowi.
Tony: Czy ja zawsze muszę się o wszystkim dowiadywać ostatni?
*Każdy się zaśmiał a Tony przewrócił oczami. Pepper go pocałowała.*
B: Dobra weźcie, nie jesteście sami.
Wanda: Zobaczmy co będzie jak sama kogoś sobie znajdziesz.
B: Tak tak. Idę się przebrać.
Pietro: Tylko się pośpiesz wieczność nie będziemy czekać.
*Powiedział w żartach. Uśmiechnęłam się lekko i poszłam do pokoju się przebrać w piżamę. Zaszłam jeszcze do łazienki żeby się trochę odświeżyć i umyć włosy. Kiedy je czesałam, usłyszałam jak ktoś bardzo po cichu wchodzi do mojego pokoju. Słyszałam to bardzo wyraźnie. Kiedy nastała cisza wyjrzałam lekko zza drzwi łazienki, żeby zobaczyć kto wszedł. Ujrzałam Lokiego który idzie w stronę balkonu. Chyba mnie usłyszał, bo za pomocą sowich mocy otworzył drzwi od łazienki. Noc była ciepła, dlatego założyłam krótkie spodenki i bluzkę z krótkim rękawem.*
B: Hej Loki. Czemu się tak zakradasz?
Loki: Wybacz ale Natasha zabroniła nam się spotykać.
B: To akurat wiem. Więc o co chodzi?
*Wziął mnie za rękę i poszłam z nim na balkon.*
Loki: Bella... Chciałem Cię przeprosić z całego serca za to Ci zrobiłem. Nie masz pojęcia jak bardzo tego żałuje. Czasem nie pomyśle i dzieje się to co się dzieje...
B: Loki...
Loki: Dlatego na kilka dni wracam do Asgardu... Żeby wszyscy ochłonęli. Zwłaszcza ty i twoja siostra.
*Popatrzyłam na niego chwilę.*
B: Przyszedłeś się pożegnać co?
Loki: Tak... I jeszcze raz Cię przepraszam.
B: Ale wrócisz tak?
Loki: Za kilka dni. Ale tak. Wrócę.
*Patrzymy sobie chwilę w oczy.*
Loki: Too... Nie jesteś zła?
B: Nie... Nie jestem. Sama nie wiem co narazie o tym myśleć.
Loki: A jak się czujesz? Może czujesz jakaś zmianę?
B: Wiesz co? Wydaje mi się że tak. Gdy piłam herbatę to miała mocniejszy zapach. Myślę że moje zmysły zaczęły się wyostrzać.
Loki: To by miało sens, skoro mnie słyszałaś z drugiego końca pokoju. A ja byłem nie do usłyszenia.
*Pomyślałam: Chwalipięta. Uśmiechnął się i złapał mnie za obie dłonie. Spojrzałam na to co robi a później na niego.*
Loki: Bella... Zanim wrócę do Asgardu chciałbym Ci coś wyznać. Ja... Zakochałem się w tobie...
*Powiedział to ciszej ale ja i tak to słyszałam. Takiego wyznania się nie spodziewałam ale jeszcze bardziej się nie spodziewałam tego co się stało po tym. Loki mnie czule objął. Zaczął się lekko do mnie zbliżać a co ciekawsze ja zaczęłam się zbliżać do niego. Nie czułam strachu ani żadnych negatywnych emocji tylko przyjemne ciepło w środku, a moje serce zaczęło trochę szybciej bić. Zamknęłam oczy i poczułam ciepło na policzkach. Pewnie wyglądam teraz jak burak. Po chwili poczułam jego usta na swoich i zaczęliśmy się całować. Po długim i namiętnym pocałunku, spojrzeliśmy sobie w oczy. Pierwsze co pomyślałam to: Wow... Loki się do mnie ciepło uśmiechnął, ja się otrząsnęłam i odwzajemniam uśmiech. Przytulił mnie do siebie, a ja przytuliłam jego. Dał mi buziaka w czoło.*
Loki: Wrócę za kilka dni moja księżniczko.
*Pomyślałam: „Moja"? A co ja jestem jego własność?*
B: Powtarzasz się.
*Zaśmiałam się a on się uśmiechnął.*
Loki: Chce żebyś wiedziała i miała pewność że wrócę.
*Nie wiedziałam że on może być taki czuły.*
Loki: Będę już lecieć. Do zobaczenia.
B: Obiecaj że wrócisz...
Loki: Do ciebie zawsze wrócę.
*Puścił mi oczko, przytulił mnie mocniej i jeszcze raz pocałował. Po chwili powoli odszedł, puszczając mnie i wyszedł z pokoju. Patrzyłam na niego jak odchodzi. Nie wiedziałam co mam zrobić. Jedyne co mogłam, to ochłonąć i wysuszyć włosy. I tak też zrobiłam. Po jakimś czasie dołączyłam do reszty trochę zmyślona.*
Bucky: Jesteś wreszcie. Czekaliśmy na ciebie.
B: Hmm?...
*Spojrzałam na nich. Wszyscy siedzieli na kanapie, podłodze albo fotelu.*
B: A tak ja... Brałam przyjaźnić i włosy... Myłam.
*Lekko się uśmiechnęłam i usiadłam na kanapie obok Pietra. Obok niego siedziała, Wanda i Vision a obok nich Natasha ze Stevem. Na podłodze siedział Thor, Bucky i Clint. Na jednym fotelu siedział Tony z Pepper, a na drugim Bruce. Zanim Tony włączył jakiś film, ktoś zapukał do drzwi.*
Tony: Kto to może być o tej porze?
Steve: Pójdę sprawdzić.
*Steve wstał i poszedł. Słychać było jego głos. Rozmawiał z jakimiś dwoma chłopakami. Zaczęłam się zastanawiać, czy tylko ja ich słyszę, bo mój zmysł dalej mógł być wyostrzony. Patrzę w stronę korytarza i po chwili widać oraz słychać, wyraźniej że Steve z kimś wraca.*
Sam: Stęskniliście się robaczki?
Bucky: No nie za bardzo.
*Spojrzał na niego.*
Sam: Wiem że ty najbardziej.
*Uśmiechnął się. Każdy wstał z miejsca i się z nim wita, tak samo jak z drugim mężczyzną.*
Happy: A wy co robicie? Jakiś wieczór filmowy?
Tony: Zgadłeś mój przyjacielu.
Thor: Dołączacie do nas?
Happy: Jasne. Tylko dajcie nam chwilę na ogarnięcie się.
Sam: Właśnie. A tak w ogóle to gdzie jest Loki?
Thor: Udał się do Asgardu.
Natasha: Tam gdzie jego miejsce.
Sam: Uuu co się stało? Brzmiałaś jakbyś miała mu flaki powyrwać.
Thor: Później Ci opowiem.
Sam: No dobrze. A tak właściwe, to kim jest ta dziewczyna?
*Wskazał wzrokiem na mnie. Spojrzałam na nich i trochę się zawstydziłam, ale starałam się tego nie okazać. Wstałam z kanapy i podeszłam do nich.*
B: Hej. Jestem Bella i jestem siostrą Natashy.
Happy: A no tak Natasha wspominała coś że będzie szukać siostry. Miło Cię poznać, jestem Harold Joseph ale mów mi Happy.
Sam: A ja nazywam się Sam Wilson. Falcon. Miło poznać.
B: Wzajemnie.
*Lekko się uśmiechnęłam do nich.*
Tony: Dobra. Chłopaki, idźcie się ogarnąć i wróćcie a my poszukamy jakiegoś filmu.
*Kiwnęli głowami na tak i poszli do swoich pokoi. My wróciliśmy na miejsca.*
B: Ile wy macie tych znajomych.
Vision: Bardzo dużo.
Steve: Niektórzy nawet nie są z ziemi.
Clint: Ich też kiedyś poznasz.
*Po jakimś czasie chłopaki do nas dołączyli. Oglądamy jakąś komedię. Minęło kilka minut i zrobiło mi się jakoś zimno. Mam ciarki na rękach. Pietro to zauważył i okrył mnie kocem. Uśmiechnęłam się do niego, i oparłam wygodniej o kanapę. Zerknęłam na niego kątem oka. Tyle się dzisiaj wydarzyło. Wybuch tego gazu, ja dostałam moce, poznałam kolejnych przyjaciół mojej siostry no i Loki... Mnie pocałował, wyznał że mnie kocha. Sama nie wiem do końca co czuje i co mam czuć do niego. Zastanawia mnie też to... Dlaczego czuje jakbym zdradziła Pietro?... Przecież nawet nie jesteśmy razem.*

Avengers and MeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz