𝐏𝐢𝐞𝐫𝐰𝐬𝐳𝐲

594 33 28
                                    

𝐀𝐘𝐋𝐈𝐍

- Nie chcę tam iść. - Weszła do mojego pokoju Yvonne.

Podniosłam się na łokciach i usiadłam wygodnie na swoim łóżku. Popatrzyłam się troskliwie na przyrodnią siostrę, która ze smutkiem wpatrywała się w swoje odbicie w lustrze.

- Ślicznie wyglądasz w tym mundurku. Dlaczego nie chcesz tam iść? - Podeszłam do niej.

Dziewczyna odwróciła się do mnie.

- Poważnie pytasz? Na samym lotnisku przeszukiwali mnie chyba z pół godziny, bo mogłam coś przemycić. Bo przecież jestem czarna. W liceum będzie gorzej. - W oczach dziewczyny pojawiły się łzy, które szybko zahamowała.

- Jesteś piękna i nikt nie ma prawa ci dokuczać, z powodu twojego koloru skóry.

- Łatwo ci mówić. Pasujesz tu, ja nie. - Odpowiedziała mi.

- Nie mów tak. Poradzimy sobie z tym, tak jak w Seattle. - Powiedziałam i objęłam mocno dziewczynę.

Yvonne przytuliła się do mnie, pomimo że byłyśmy tego samego wzrostu, czułam się przy niej mała. Nie w kontekście wzrostu czy wagi, chodzi mi o emocje. Kiedy mój ojciec, ożenił się z jej matką, przeprowadziliśmy się z Dallas do Seattle. Yvonne dużo mi opowiadała, jak wiele przeszła. Uczyła się w samych prestiżowych szkołach, ale z powodu pracy matki, często się przeprowadzały i dziewczyna, w ogóle nie miała przyjaciół.

Biologicznego rodzeństwa, też nie ma, a jej ojciec umarł, kiedy Yvonne miałam dziesięć lat. To jego odejście, przeżyła najmocniej. Do wszystkich jej problemów dochodziły prześladowania, przez rówieśników, którzy dokuczali jej tylko z powodu koloru skóry. Podziwiałam ją, że nadal jest silna, po tym wszystkim przez co przeszła.

- W Seattle, nie miałyśmy mundurków. - Powiedziała, na co ja się uśmiechnęłam.

- W mundurku wyglądasz jak Megan Thee Stallion.

- Mama też mi to powiedziała, ale to nie jest prawda. - Powiedziała.

- Girls, kolacja! - Usłyszeliśmy mamę Yvonne.

***

- Dziewczyny, to nowa szkoła, nie zróbcie nic złego. - Przestrzegł nas podczas śniadania, mój tata. - Szczególnie kieruję to do Aylin - popatrzył się na mnie, a ja zrobiłam minę zdziwionej.

- Ja nic nie robię, tato co ty mi zarzucasz?

- Chłopak, któremu wylałaś wiadro śmietany na głowę, podczas szkolnego balu oraz wypisałaś na jego kurtce w szatni get out of my pussy, motherfucker, też powie, że ty nigdy nic nie robisz. - Powiedziała ze śmiechem Yvonne, a ja zgromiłam ją wzrokiem.

Po tym co powiedziała Yvonne, mój ojciec i jej matka Riley, odwrócili się do nas z dziwnymi minami. Patrzyli na mnie jak na wariatkę, a ja czułam jak się czerwienię.

- Zrobiłaś to? - Zapytał tata.

Odwróciłam szybko wzrok od mężczyzny, zaczęłam szybko zapychać buzię płatkami, żeby uniknąć odpowiedzi.

- Aylin, zrobiłaś to? - Naciskał tata.

Popatrzyłam na niego z pełną buzią płatków i pokręciłam przecząco głową, czułam jak moje policzki są nimi wypchane, jakby zaraz miały pęknąć. Zapewne wyglądałam jak świstak. Spróbowałam coś powiedzieć, ale wydawałam z siebie śmieszny bełkot. Słyszałam jak w tle, Yvonne nie może powstrzymać śmiechu.

- Dokończymy tą rozmowę wieczorem. - Powiedział mój tata. - Ja się zbieram do biura, Yvonne i Aylin, bądźcie grzeczne, mama was zawiezie. - Powiedział, ucałował nas w czoła i wyszedł z kuchni.

Nienawidzę Cię || MATAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz