𝐃𝐫𝐮𝐠𝐢

313 23 25
                                    

𝐘𝐕𝐎𝐍𝐍𝐄

- Ty nam nawet nie mówisz, gdzie co jest. Idziemy tym korytarzem i tylko się gapimy. - Powiedziała Aylin, do bruneta.

- Naucz się czytać po polsku, każda sala jest podpisana. - Odwrócił się do nas.

Obleciał mnie od góry do dołu i ponownie wrócił do Aylin, na której pozostawił swój wzrok. Odnosiłam wrażenie, że jestem przez niego ignorowana, jednak to może tylko wrażenie.

Nagle Michał przeszedł obojętnie obok nas, jakby w dupie miał to, co się z nami stanie.

- Ale zaraz, gdzie ty idziesz? - Podbiegłam do niego.

Chłopak odwrócił się do mnie, podszedł bardzo blisko, że musiałam się odsunąć kilka kroków w tył, żeby chociaż móc oddychać. Jednak on widząc jak się odsuwam do tyłu, szedł do przodu, aż dotknęłam plecami ściany. Popatrzył mi się głęboko w oczy, a ja nie mogłam oderwać wzroku od tych czekoladowych źrenic.

Poczułam jak delikatnie przesuwa palcem po mojej dłoni, przez co poczułam jak dreszcze przebiegają po moim ciele. Wtedy Michał przysunął się jeszcze bliżej, nasze twarze praktycznie się stykały, myślałam że zaraz mnie pocałuje, jednak on tylko nachylił mi się do ucha.

- Pachniesz wiśniami - wyszeptał, na co mi przez chwilę zaparło dech w piersi.

Byłam cała spięta, a gdy tylko się odsunął nadal nie mogłam się pozbyć osztywnienia z ciała. Zanim odszedł popatrzył na mnie tym swoim wzrokiem, uśmiechnął się lekko i odszedł pewnym krokiem.

- Yvonne, co to było? - Podeszła do mnie, z zszokowaną miną, Aylin.

Ja nie mogłam z siebie wydusić słowa, patrzyłam cały czas za chłopakiem. Po raz pierwszy ktoś, praktycznie obcy się wobec mnie tak zachował, po raz pierwszy ktoś tak na mnie zadziałał.

- Halo, żyjesz? - Pomachała mi ręką przed nosem.

Wtedy popatrzyłam na siostrę i tylko pokręciłam przecząco głową. Dziewczyna dziwnie się przez chwilę na mnie patrzyła, ale wzięła mnie za rękę i poprowadziła gdzieś korytarzem.

***

Na kolejnych lekcjach, nie było już Michała, a ja ciągle myślałam o tym, co zrobił. Jednak z moich myśli wyrwał mnie podrzucony mi liścik, który był od chłopaków z sąsiedniego rzędu. Rozwinęłam papierek, a to co było na nim napisane:
Ty i twoja siostra, jesteście spokrewnione?
Napisałam na kartce: nie i dyskretnie odrzuciłam liścik sąsiadom. Jednak gdy tylko chłopacy, przeczytali moją odpowiedź, napisali coś na niej i zaczęli się dziwnie śmiać.

Patrzyłam na nich badawczo i czekałam, aż ponownie otrzymam liścik. Jednak gdy tylko się doczekałam i rozwinęłam papierek, przeczytałam na nim:
Murzynku Bambo, lubisz długie banany?
Zrobiło mi się bardzo przykro, popatrzyłam się na nich, a oni wyglądali jakby tylko czekali na moją reakcję na przeczytanie tego. Byli bardzo rozbawieni, a ja hamowałam złość i łzy, żeby tylko nie wybuchnąć.

Zgniotłam papierek w ręku, wstałam od ławki i ruszyłam do kosza, by go wyrzucić, ale gdy tylko przeszłam obok ławki chłopaków, zaczęli głośno szeptać, a jeden nawet gwizdnął, na co zareagował nauczyciel.

- Proszę o ciszę, Yvonne wróć już do ławki.

- Tak panie profesorze. - Powiedziałam i szybko wróciłam na swoje miejsce.

- Tak panie profesorze - przedrzeźnili mnie chłopacy, udając głosy jakiejś napalonej laski.

Nauczyciel to zignorował, a ja z wypiekami na twarzy, wróciłam do ławki, gdzie z pocieszeniem czekała na mnie moja siostra.

Nienawidzę Cię || MATAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz