Rozdział 26 Cześć 2

2.1K 144 34
                                    

Hello, hello w kolejnym rozdziale!

Wpadł mi do głowy bardzo dziwny pomysł podczas pisania tego rozdziału. Kto chce, żeby Draco i Brian byli parą?

Osobiście uważam, że to byłaby ciekawa mieszanka, chociaż miałabym trochę pracy przy pisaniu dodatkowych rozdziałów.

A poza tym ostrzegam, że pod koniec będzie trochę opisu tortur, więc proszę szykować psychikę. Chociaż nie jest źle! (tak przynajmniej myślę 🙃)

_+_+_

Harry był bardziej niż zdumiony, gdy podszedł do niego nie kto inny, a Malfoy. Draco Malfoy, rzecz jasna, bo gospodarz się nie pofatygował, by z nim rozmawiać. Uniósł brew, okręcając w dłoni na wpół pusty kieliszek. Musiał mieć stalowe jaja, jeśli dobrowolnie podchodzi do postrachu młodszych Śmierciożerców i prawej ręki Voldemorta, ale z uroczą ciocią Bellą i goszczącym się w jego domu lekko psychopatycznym Czarnym Panem, chyba nie powinno to Harry'ego dziwić. Tylko czego chłopak mógł od niego chcieć?

- Witaj, Arabeusie Arcane. Czy możemy porozmawiać? - Malfoy spuścił wzrok na nos Harry'ego. Bał się spojrzeć w te nienaturalnie jasne oczy, które emanowały magią, siłą i mądrością. Było w nich coś dziwnego, jakby jadowity niebieski był wynikiem pokrycia się dwóch różnych kolorów. "Może maskuje kolor tęczówek?" - Pomyślał Malfoy i uważniej przyjrzał się towarzyszowi.

- Oczywiście, Draconie Malfoy. Prowadź. - Harry odłożył kieliszek na stół i podążył za blondynem na korytarz. W kącie całowała się jakaś para Śmierciożerców, ale nie dociekał, kim oni byli. Przecież sam przed kilkunastoma minutami był w podobnej sytuacji, tuż za rogiem ogromnego budynku. Harry wszedł za Draco do pustej komnaty, stylizowanej na wiktoriańskie czasy. Stół na rzeźbionych nóżkach, bogate kanapy z wyszywanymi srebrną nicią zdobieniami. Chłopak czuł się, jakby nagle trafił do bardzo odległych czasów. Poczuł się młodo w towarzystwie takich antyków, ale, ukrywając swoje zmieszanie, zajął miejsce naprzeciwko blondyna na pięknej kanapie.

- O czym chciałbyś porozmawiać?

- Mam wrażenie, że już kiedyś spotkaliśmy się. - Draco zbił Harry'ego z tropu tym bezpośrednim stwierdzeniem. Brunet znał tą charakterystyczną mowę, Malfoy przechodził od razu do konkretów, pokazując, że temat jest poważny. Inaczej owijałby w bawełnę, nie szczędząc szczodrych słówek i podlizywania się. A teraz wyłożył na stół wszystkie karty i Harry także musiał nieco uchylić rąbka swojej talii.

- To niemożliwe. - Rzekł z pozoru spokojnie Harry. - Wcześniej mieszkałem w Liverpoolu, nie ma szans, abyś mnie tam widział.

- Nie, ponieważ nie pochodzisz stamtąd. - Zaparł się Malfoy, a Harry niezauważalnie drgnął. - Znam twój głos. Brzmisz o wiele młodziej niż wyglądasz.

- Czarna Magia postarza człowieka. - Rzucił niezobowiązująco, próbując pokierować rozmowę na inne tory. - Dodaje wyglądowi powagi oraz nienaturalnego wrażenia potęgi i nieosiągalności dla innych. To czujesz, gdy przebywasz w moim towarzystwie, tak? - Draco pokiwał głową, odrobinkę skonfundowany.

- Wybacz, ale nadal nie zmienię zdania, że kogoś mi przypominasz, mimo że magia robi swoje. - Nie odpuścił.

- Kogo, jeśli mogę spytać?

- Znaczy tylko po głosie, ale... nie.. to głupie. - Blondyn pokręcił przecząco głową, zaczynając się jąkać, co w odczuciu Harry'ego nadal było tak samo urocze, jak dwa miesiące temu.

- Nie bój się, nie wyśmieję cię, nawet jeśli powiesz, że przypominam goblina. - Draco widocznie rozluźnił się. Chłopak chyba nie spodziewał się, że prawa ręka Voldemorta będzie tak spokojna. - Nie rzucam Cruciatusami na prawo i lewo bez powodu. Wierz mi lub nie, ale torturowanie nie sprawia mi przyjemności, do czasu, gdy się nie zatracę w Czarnej Magii, oczywiście.

Przepowiednie się nie mylą || TomarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz