11. FF "Światło a Ciemność" by atram-end

81 9 8
                                    

Krynica Zdrój powitała podróżujących Świtów upałem 32°C, wielkim gwarem turystów i równie dużą ich ilością. Na polu namiotowym trudno było znaleźć wolne miejsce na rozbicie ekwipunku. W końcu jednak Faustynie udało się zobaczyć całkiem przyjemny zakątek. Jedynie jeden inny namiot stał w najbliższym otoczeniu.

Fau, będąca po raz pierwszy nad morzem, chciała, oczywiście, od razu pobiec na plażę.

- Nie tak szybko, kochanie. Musimy przecież najpierw rozłożyć namiot i przynieść rzeczy z auta, zanim zrobi się ciemno.

- No tak... - westchnęła dziewczynka i wzięła do rąk dwa kijki od namiotu, nieudacznie próbując złożyć je w jeden.

- Daj mi to lepiej, a sama idź z mamą do auta - nastoletnia Helena zabrała siostrze sprzęt. - Dlaczego ja mam iść, a ty nie? To strasznie daleko! Mamo, Helena wymiguje się od roboty!

- Ech, widać sama będę musiała pójść po te wszystkie rzeczy... - odpowiedziała mama prowokująco, kierując się już w kierunku samochodu.

Córki ze spuszczonymi głowami, podstawiając sobie nogi, ruszyły za panią Różą, pozostawiając tatę próbującego samotnie rozłożyć namiot. Niestety złożenie ze sobą dwóch kijków nie było takie proste.

***

Było gorąco. Józek nie cierpiał, gdy było mu gorąco. Całą drogę strasznie się nudził. Rodzice chcieli wciągnąć go w śpiewanie piosenek, co poskutkowało tylko rozdrażnieniem chłopca.

Pole namiotowe było dosyć zatłoczone, ale w końcu Józkowi udało się wypatrzeć całkiem dobrze wyglądające miejsce. Na szczęście mogli zaparkować auto niedaleko, więc z noszenia bagaży nie było dużego problemu. Pojawił się dopiero wtedy, gdy pan Paweł, po wielu próbach, oznajmił, że "ten namiot nie nadaje się do rozkładania".

- Może poproś kogoś o pomoc? Tamten pan wygląda jakby był obeznany w temacie.

W rzeczywistości pan Szymon nie był obeznany w temacie, nawet jeśli na takiego wyglądał. Zamierzał poprosić o pomoc któregoś ze wczasowiczów, gdy zauważył, że jeden z nich zbliża się do niego.

- Dzień dobry - odezwał się przybysz. - Czy mógłby mi pan pomóc rozstawić namiot? Jestem w tym kompletnie pod niczego.

- Pomógłbym - odparł - gdybym sam nie miał z tym problemu. Żona będzie wściekła.

- Mam tak samo. Przysługa za przysługę?

- Przysługa za przysługę.

***

Gdy oba namioty były już rozstawione, a torby i pakunki ulokowane w ich środkach, dzień chylił się ku zachodowi. Faustyna nie wybaczyłaby rodzicom, gdyby nie poszli już tego dnia na plażę, więc zebrali się i wyruszyli piaszczystą drogą w stronę, z której dochodził szum fal.

Mała Fau była w niebowzięta. Gdy tylko zobaczyła morze, zachwyt zaparł jej dech w piersi. - Wow - szepnęła i ruszyła biegiem w stronę wody.

Kąpielówki miała ubrane pod sukienką, której nie zdjęła, ale to nie przeszkodziło jej we wbiegnięciu po pas do lodowatej toni.

- Zimno! - krzyknęła, ale i tak zamoczyła się cała i już po chwili brodziła w płytkiej wodzie.

- Fau, przecież ty nie umiesz pływać! Wyłaź z wody. Będziesz się kąpać tylko z tatą. I sciągnij sukienkę.

Helena rozłożyła koc, usiadła i zatopiła się w wirtualnym świecie telefonu.

- Mamo, ale jest tak fajnie - Faustyna zdjęła mokre ubranie i rzuciła je na piasek. Mama tylko pokrecila głową. - Nie utopię się przecież - w tym momencie, jak to zwykle bywa, gdy chce się coś udowodnić rodzicom, zachłysnęła się, bo dno nagle znikło spod jej nóg.

wiosna pełna światła [antologia ff]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz