- Dzień dobry, drodzy słuchacze! Dziś mamy dla was dobrą wiadomość! A mianowicie, możecie...
Więcej spikerowi nie było dane powiedzieć, ponieważ, jak co rano, budzik lądował na podłodze z wielkim hukiem. Niestety dzisiaj był kres jego żywotu, ponieważ zostały z niego dwie części.
- Nienawidzę cię. - mruknęła młoda kobieta, patrząc na zepsuty sprzęt. - No i muszę iść na zakupy.
Leniwie podniosła się z łóżka i skierowała się do łazienki, gdzie wzięła szybki prysznic. Ubrana tylko w bieliznę i z mokrymi włosami poszła do kuchni.
Jako, że dzisiaj miała dużo czasu, bo nie miała aktualnie żadnej pracy, postanowiła zrobić naleśniki. Kręcąc biodrami w rytm muzyki, wzięła się za przygotowanie ciasta. Po kilku minutach było już gotowe i zaczęła się ulubiona zabawa Doris McCall, czyli podrzucanie.
Uwielbiała to robić, a nauczyła ją tego babcia, która niestety zmarła, kiedy Doris miała dziewiętnaście lat. Teraz była zupełnie sama na tym świecie, bo jej rodzice mieli wypadek samochodowy i w wieku dwunastu lat została sierotą. Owszem brakowało jej ich i obiecała sobie, że zniszczy człowieka, który spowodował wypadek i uciekł.
Ten moment nastąpi już niedługo. Wiedziała o nim wszystko i miała zamiar wykorzystać tą wiedzę do zniszczenia go.
W tej chwili usłyszała dzwonek do drzwi. Uśmiechnęła się i poszła otworzyć.
- Każdemu tak otwierasz? - zapytał mężczyzna surowo.
Był to szef pewnej grupy przestępczej, u którego obecnie "pracowała". Stefan Black był przystojnym mężczyzną w wieku 27 lat, który zainteresował się tak prostą dziewczyną jak Doris.
Łączył ich tylko seks i "praca". Doris potrzebowała od niego pomocy oraz informacji, a Stefan jej to dawał w zamian za trochę zabawny. Jej to nie przeszkadzało, bo czasem też potrzebowała bliskości drugiego człowieka, a nie chciała się angażować uczuciowo. Kiedy była z nim wiedziała, że nie musi się martwić o uczucia, bo on miał wiele kobiet, a ona była tego świadoma.
- Też się cieszę, że cię widzę. - cmoknęła go w policzek i nie zważając na niego uciekła do kuchni, gdzie zabrała się za szykowanie śniadania.
- Nie odpowiedziałaś na moje pytanie. - w pomieszczeniu rozbrzmiał jego szorstki głos.
- Wiedziałam, że to ty. - odparła stając do niego tyłem. - Jak wiesz, nigdy nie spodziewam się żadnych gości.
- No tak. Zapomniałem, że nikogo nie masz. - jak zawsze przypominał Doris o tej brutalnej, aczkolwiek szczerej prawdzie o jej życiu. Nigdy nie lubiła wspominać o swojej przeszłości, a Stefan bardzo lubił się z tego wyśmiewać i drażnić ją tym.
- Musisz? - zapytała spoglądając na niego spod oka.
- Zabronisz mi? - zapytał groźnie, wstając z miejsca i podchodząc do Doris. Złapał ją za nadgarstek i przyciągnął do siebie brutalnie. - Pamiętaj, że to ja ci przez te wszystkie lata pomagałem.
- Pamiętam. - odparła przestraszona. Popatrzył chwilę w jej oczy, po czy puścił ją i usiadł z powrotem na krześle barowym.
- Jutro masz rozmowę o pracę. - powiedział obojętnie, zabierając z talerza jej śniadanie i zajadając się nim.
Oczy Doris momentalnie się zaświeciły. Odłożyła naczynia i podeszła do Stefana. Usiadła obok niego na krześle i z zapartym tchem czekała, aż powie coś więcej. Była bardzo podekscytowana.
- Udało mi się wkręcić parę osób, w tym także ciebie. - mówił nadal obojętnie. Zupełnie jakby go to nie obchodziło, co w gruncie rzeczy było prawdą. - Parę osób już tam pracuje. Jeśli się dostaniesz to dowiesz się, kto to jest. Oni będą ci pomagać.
- Naprawdę? - zapiszczała. - W końcu będę mogła się zemścić na tym sukinsynu, który zabił moich rodziców.
- Nie tak szybko. - chwycił ją mocno za brodę i odwrócił do siebie. - Pamiętaj o umowie. Ja też chcę coś z tego mieć.
- Oczywiście, że będziesz mieć. - odpowiedziała z przebiegłym uśmiechem, a on przyciągnął ją do siebie i pocałował mocno.
- Muszę lecieć. - odepchnął ją i wstał z krzesła. - Pamiętaj, że jutro o dziesiątej rano masz się pojawić na rozmowę. - skierował się w stronę drzwi, ale Doris była szybsza i opierając się o nie, zapytała uwodzicielsko:
- Na pewno musisz już iść?
- Teraz nie jestem tego pewien. - uśmiechnął się zawadiacko. - Masz jakieś plany na najbliższą godzinę?
- Moim jedynym planem na teraz, jesteś ty.
Przeszła obok niego kręcąc seksownie biodrami i skierowała się do sypialni. Stefan nie musiał się długo zastanawiać, bo w końcu interesy mogą poczekać przez godzinkę, a Doris? Cóż... Doris to Doris. Zawsze umiała go zadowolić i teraz nie mógł odmówić sobie tej przyjemności.
Kiedy po jakimś czasie wyszli z sypialni, oboje byli bardzo zadowoleni. Doris była owinięta w prześcieradło, a Stefan nie miał już tak starannie ułożonej fryzury, jak przedtem.
- Kiedy znowu się zobaczymy? - zapytała opierając się o ścianę. Przybrała najbardziej uwodzicielską pozę i patrzyła na kochanka spod rzęs.
- Spodziewaj się mnie w każdej chwili. - odparł z diabelskim uśmiechem.
- Oby szybko.
Podszedł do niej i ostatni raz pocałował ją gwałtownie. Nie zdążyła zaczerpnąć powietrza, a jego już nie było. Przygryzła wargę i uśmiechnęła się.
Nareszcie może zacząć wdrążać swój plan w życie. Była bardzo podekscytowana. Tyle lat zajęło jej opracowanie go i nareszcie czuła, że jej czas nie poszedł na marne. Opłaciła jej się znajomość ze Stefanem i jego wspólnikami. Może teraz będzie mogła zacząć żyć normalnie.
Otrząsnęła się z zamyślenia i spojrzała na siebie w lustrze, które było na drzwiach szafy. Włosy rozczochrane i nie do końca wyschnięte, rumieńce na policzkach, lekko opuchnięte usta. Zdjęła prześcieradło i zobaczyła na biodrze małego siniaka. Przejechała po nim delikatnie palcem. Ten musiał być sprzed kilku dni, kiedy Stefan chyba za bardzo się wczuł i niechcący chwycił ją za mocno. Doris jednak nie pozostała mu dłużna, i kiedy szczytowała, mocno wbiła mu paznokcie w plecy i z satysfakcją zrobiła mu kilka szram.
Czy lubiła uprawiać seks ze Stefanem? Owszem. Dawał jej to czego potrzebowała, ale zaczynała mieć już tego dosyć. Czasami było tak, że ona nie miała ochoty, bo albo źle się czuła, albo po prostu nie chciała, ale Stefan nie umiał tego zrozumieć. Wykorzystywał ją wtedy, a ona nie mogła nic zrobić, bo była zależna od niego. Potrzebowała jego kontaktów i znajomości. Na szczęście teraz wszystko może się zmienić. Stefan zgodził się na jej plan zniszczenia człowieka, który zabił jej rodziców, ale nie wiedział jeszcze, że dosięgnie on również jego.
To była tajna broń Doris McCall. I tylko ona mogła jej użyć. Teraz musiała tylko dopilnować, żeby wszystko poszło po jej myśli. Musiała zacząć od tego, aby dostać tę pracę. Inaczej cały plan legnie w gruzach, a ona zostanie zdana na łaskę i nie łaskę Stefana. Jednak tego nie chciała.
Jak widać nie wytrzymałam zbyt długo od pisania, ale resztę pisać będę po nowym roku ;)
Jak wam się podoba? Mam nadzieję, że będziecie czytać i wytrzymacie ze mną jeszcze trochę ;)
No to Szczęśliwego Nowego Roku

CZYTASZ
Demon w szpilkach
Roman d'amour- Na pewno musisz już iść? - Teraz nie jestem tego pewien. - uśmiechnął się zawadiacko. - Masz jakieś plany na najbliższą godzinę? - Moim jedynym planem na teraz, jesteś ty. Przeszła obok niego kręcąc seksownie biodrami i skierowała się do...